Max Irons

Maximilian Paul Diarmuid Irons

7,5
5 369 ocen gry aktorskiej
powrót do forum osoby Max Irons

To pytanie skierowane do osób, które czytały obie książki i są w sposób racjonalny odpowiedzieć na moje pytanie a nie do obsesyjnych fanek, które są zaślepione ideą wielkiej nieśmiertelnej miłości i Edwarda, które w nosie mają stylistykę i dobrze napisaną książkę.
Chodzi mi czy styl jest dobry, czy historia nie jest banalna i głupia i czy po prostu warto.
Nie miałam zamiaru nikogo urazić a w szczególności fanek Sagi Zmierzch ;)

aneant89

Osobiście nie jest wcale fanką Meyer, ale przeczytałam zarówno cała sagę "Zmierzch" (nadal nie wiem czemu to sobie zrobiłam) i "Intruza". I szczerze powiem - Intruz jest o lata świetlne lepszy od "Zmierzchu". Generalnie Zmierzch jest wręcz fatalny i o ile pierwsza część miała jakiś sens, to dalej... zresztą, daruje sobie, bo zaraz zgromadzą się hejtery. Powiem tak: książka ma wielki potencjał, pomysł, jego realizacja, nawet wątek romantyczny są takie... nowe.. O ile te postapokaliptyczne przyszłości, idea opanowania ludzkości przez kosmitów to temat w okręgach science-fiction są to tematy niemal banalne, to w przypadku literatury młodzieżowej, to przyznam - fajne. Co prawda czytałam, no, hektar czasu temu, to pamiętam że się wciągnęłam i ciężko było mnie oderwać. Styl wydaje mi się, że też mi specjalnie nie przeszkadzał. Na pewno był lepszy od zmierzchowego.

użytkownik usunięty
aneant89

Tak, "Intruz" jest o wiele lepszy niż "Zmierzch" i to bez wątpienia. Nie umiem ocenić stylu pisania, ponieważ mijają 4 lata jak miałam do czynienia z sagą, a "Intruza" zdążyłam przeczytać 3 razy ostatnio 4 miesiące temu i jesli drażnił Cie styl pisania Meyer, to w "Intruzie"za wiele się nie zmieniło, ale za to na pewno mamy o wiele, wiele mniej opisów wyglądu ukochanych głównej bohaterki (a może bohaterek?), przydługich wyznań itd. "intruz" jest... dojrzalszy, może nawet bardziej emocjonalny. Rzecz jasna nie jest to literatura wyzszych lotów, ale może to głupie co napisze, chwilami skłania do głębszych refleksji. Za pierwszym razem po skończeniu ksiązki, poczułam sie głupio, że jestem człowiekiem, zważywszy na to, co potrafili zrobić ludzie (mam na mysli scenę w szpitalu, "odkrycie" Wandy i jej 3-dniowe "wyłaczenie się" - jak przeczytasz bedziesz wiedzieć, o czym mówię). Poza tym sama historia równiez na swój sposób ciekawa, przez to,że z czymś takim sie jeszcze nie spotkałam, bo rozumiem trójkąt miłosny ale czworokąt? ;-) Mimo wszystko jestem pełna podziwu dla Stephie Meyer za to jak na końcu wybrnęła z zagmatwanej sytuacji, bo naprawdę już myślałam, że główna bohaterka jest stracona. No i sami bohaterowie. ian, Jared, Wanda, Mel - czytelnik chce, aby dla wszystkich skończyło się to dobrze, ale jednak nie za bardzo wiadomo jak. Za to minusem książki są jak zwykle przydługie opisy, niepotrzebne rozwlekanie wielu momentów, które można ując krótko i zwięźle. Byc może równiez dialogi Mel i Wandy mogły być bardziej rozwinięte, gdyż odbywały się na podłozu mentalnym. I zostaje jeszcze motyw samej miłości. Baaardzo podobało mi sie ukazanie miłości do rodziny (mam na mysli brata głównej bohaterki), to ile była w stanie dla niego zrobić, poswięcić się i te zdania: "Tajemnicza więź między matką i dzieckiem - tak potężna na tej planecie - przestawała być dla mnie zagadką. Nie było wspanialszej więzi nad tę, która kazała poświęcić życie dla drugiej osoby. Rozumiałam to już wcześniej, lecz do tej pory nie rozumiałam dlaczego tak jest. Teraz wiedziałam już, czemu matka jest gotowa oddać życie za dziecko i to odkrycie na zawsze miało zmienić spojrzenie na wszechświat". Wyjątkowo z tej książki mam wypisanych wiele cytatów, czego nie moge powiedzieć o obszernej, 4-tomowej sadze "Zmierzch", więc to tez już o czymś świadczy. Poza tym sądze, że warto przeczytać tę książkę, chociazby po to, żeby samemu ją ocenić i przekonać się, co nowego stworzyła Stephenie Meyer, ale i tak większość zgodzi się ze mną, że Intruz jest książką o wiele lepsza i bardziej godną uwagi - na pewno głębszą niż saga. Aha, i nie pisze tego z perspektywy fanki, no chyba że "Intruza" ;-)

Dzięki za info dziewczyny. Bałam się przeczytać Intruza, bo Saga Zmierzch mnie trochę zniechęciła. Przyznam, że na początku jak tylko u nas się pojawił Zmierzch -wszystkie 4 części to byłam wielką fanką. Bo lubię wampiry. Jednak gdy w mediach był taki wielki szał na temat tej powieści mój zapał zmalał bo przeraziły mnie te wszystkie 13ki zakochane w Edwardzie. Ja lubiłam książki za wampiry i wilkołaki, o których wczesniej praktycznie tyle nie pisano. Ale jak po dwóch czy trzech latach sięgnęłam po raz kolejny po książki to zobaczyłam to czego wcześniej nie byłam w stanie dojrzeć - jak płytka i banalna jest po powieść. I po drugim razie w ogóle mi się nie spodobała. Teraz z umiarem się do niej odnoszę i dlatego pytam o Intruza. Bo chciałabym trochę nieprzewidywalności i cierpienia. Jeszcze raz dzięks ;)

użytkownik usunięty
aneant89

Ja miałam tak samo w 2009 r. Wszystko, co zawierało w sobie motyw wampirów czy tego typu istot zwracało moja uwagę, ale to co stało sie potem... W 90% DNO, popłuczyny po "Zmierzchu". Tak jak teraz nawał książek po sukcesie "50 twarzy Greya". Nie twierdzę, że Zmierzch jest zły - wręcz przeciwnie. Kompletnie inne podejście do wampirów, poniekąd coś nowego. Po prostu to co było dalej sprawiło, że przybyło hejterów. Mimo wielu rzeczy, które mnie drażniły w ksiązkach, saga była ok, naprawdę fajnie i szybko sie to czytało, ale z reguły w każdej książce znajdę coś do czego moge się doczepic, a wcale nie znaczy to że książka jest zła, co nie? Ale w kwestii "Intruza" polecam, bo warto przeczytać. Co do ksiązek polecam równiez serię "Dary Anioła". A może juz znasz? ;-)

O Darach Anioła to my już wspólnie dyskutujemy na tamtejszym forum, koleżanko ;) Znam i big love <3

użytkownik usunięty
aneant89

Serio pisałam z Tobą o Darach??? O żesz :-) Chyba muszę zwracać większą uwage na nicki osób, z którymi piszę ;-)

aneant89

Stylistyka jest inna. Czasami ma się wrażenie, jakby pisał tą książkę zupełnie inny autor, niż Stephenie Meyer. Jednakże historia jakoś wybitnie nie różni się od tej, którą przedstawiono w Zmierzchu (mam tutaj na myśli także trójkąt miłosny). Pomimo nudnego początku, całość jest warta uznania, przeczytania, chociaż do całej ekranizacji podchodzę sceptycznie (kompletnie inaczej widziałam Melanie, Iana, Jareda) to oglądając scenerię w trailerze - uważam, że odwalili kawał dobrej roboty.

matio14

Trailer mi się spodobał stąd cały ten temat. Ale nie wiem czy iść do kina i póżniej przeczytać książkę czy przeczytać książkę i później iść do kina. Miałam ten sam problem z Władcą Pierścieni. Najpierw obejrzałam trylogię a potem zabrałam się za książkę. Nie mogłam pewnych faktów przełknąć, bo były inne niż w filmie. Np 80-cio letni Aragorn?! No way. 60-cio letni Frodo?! No way! Po prostu fakty pozmieniałam by mi pasowało i szlus ;)

aneant89

Osobiście radzę Ci zrobić tak, jak ja zrobiłam z "Pięknymi Istotami", które od 14 lutego są w kinach. Wpierw przeczytałam książkę i czytając różnego typu opinie, oglądając trailery wiedziałam, że jest sporo różnic (ogólna koncepcja zachowana, ale wiele istotnych szczegółów albo pominiętych albo zmienionych). Pomimo to traktuję film zarówno jako jakieś tam powiązanie z książką, ale też jako coś odrębnego. Chociaż oglądając trailery (tuż przed wzięciem się za czytanie) miałam jakieś wykreowane postacie w głowie. Tobie też radzę wpierw przeczytać książkę, a potem luźno podejsć do filmu jako do czegoś osobnego.

aneant89

Nie będę się rozpisywać tak ja inni xd Przeczytałam i całą sagę i Zmierzch i Intruza i mogę powiedzieć, że Intruz jest o wiele lepszy. Ma ciekawszą fabułę i ogólnie pomysł, ponieważ Zmierzch jest z lekka kiczowaty. Naprawdę, Intruza polecam, wciąga i to bardzo, przez co potem trudno wrócić do rzeczywistości, ale właśnie o to chodzi w książkach ;) Po przeczytaniu Intruza zaczęłam szanować Meyer jaki pisarkę, a to już coś znaczy....

aneant89

Intruz stokroć lepszy od cukierkowej sagi o wampirach. Gorąco polecam, przez dwa dni nie wypuszczałam książki z rąk;)

amanda__

Dzięki za info. Bardzo jest ono pomocne ;)

amanda__

Zaczęłam czytać i jestem już w połowie. Po prostu zaskoczył mnie Jared. To jak ona pojawiła się w tych jaskiniach przyprowadzona przez Jeba a on ją tak z liścia potraktował i w ogóle potem też był dość brutalny. Zresztą ona opisywała jak się zmienił, gdy jej nie było. I to, że jest od niej o 9 lat starszy! Po zwiastunie nie da się tego wywnioskować! Ale i tak książka mi się podoba. Bałam się, że będzie beznadziejna, ale nie... Uff..

aneant89

Styl pisania się nie zmienił zbytnio, ale historia jest o wiele ciekawsza i bardziej wciągająca. to nie tylko historia o miłości, ale o człowieczeństwie, tolerancji i walce o swoja tożsamość. Mimo iż utrzymana w science fiction to jednak można ja odnieść do naszego realnego świata.