Dziś obejrzałem spektakl TV "Inka 1946", w którym Kowalski zagrał ubek Stawickiego. Świetna kreacja, porażająca gra. Mam nadzieję, że pana Kowalskiego będą mógł widzieć coraz częściej na ekranie, bo do Teatru Wybrzeże, gdzie gra na co dzień mam trochę daleko. Jeszcze raz gratuluje panu Michałowi... Jestem Pańskim fanem
To prawda, wspaniale zagrał... Z jednej strony potwór, ale miał też sumienie i było mu żal Inki. Nawet momentami miałam wrażenie, że on musi udawać zbrodniarza... Podobnie jak ta strażniczka, która się przeżegnała, gdy prowadzili Inkę na śmierć. Wstrząsająca historia, a to tylko jedna z tysięcy, które działy się w czasach stalinowskich...
Nie zapominajmy o tej młodej dziewczynie, która zagrała Inkę - wspaniała kreacja. Dziewczyna jednocześnie była niewinna i bezbronna, ale również bardzo silna i nie do złamania... Mam nadzieję, że wreszcie w tym kraju ktoś zacznie pisać scenariusze i nie zginie kolejny talent...
Swoją drogą, jak dobrze, że Kwiatkowski już nie jest prezesem TVP - w życiu bym nie poznała tej historii, gdyby on był.