Dwa filmy, które na papierze prezentują się wręcz rewelacyjnie - najpierw występ u Scotta, który wreszcie wybrał sobie scenariusz kogoś utalentowanego do realizacji (LindeLOLom tego świata mówimy nie), a potem u stałego partnera we współpracy, McQueena, u którego występy zawsze sprawiają, że o filmach robi się głośno (Wstyd, a przede wszystkim Głód), a sam Fassbender jest mocno chwalony, a niekiedy wręcz stawiany w jednym rzędzie z największymi aktorami i ich rolami.
Czuję, że na początku 2014 The Fass będzie mógł sobie postawić sporo nagród na półce. Oby.
Oby :)