Mam małą teoryjkę z przymrużeniem oka, z którą się z wami podzielę. Fassbender gra w tak plastyczny, sugestywny, magnetyczny i charyzmatyczny sposób, bo jest mianowicie zwykłym… socjopatą. Takim Tedem Bundy współczesnego kina ;)
Doszedłem do tego wniosku oglądając genialne Fish Tank, w którym Fass wcielił się, zresztą brawurowo, w typowego socjopatę. Oczywiście IMO, IMO. Zaraz mnie zjadą jego fanki i fani filmu przeciwni tak „prostackiej” interpretacji :D
W „Wstydzie” też wcielił się w nieprzystosowanego społecznie amanta. Android bez uczuć z Prometeusza też wpisuje się w pewien określony dobór ról :P
Swoją drogą ciekawe ile wśród wielkich aktorów było/jest socjopatów/psychopatów. Mówi się, że psychopatia dotyczy 2-3 % społeczeństwa (za Wiki), a aktorstwo wydaje się być idealnym zajęciem dla niegroźnych psychopatów. W końcu nie każdy psychopata trzyma w lodówce ciała pomordowanych prostytutek ;)
a kto to wie jak z nim jest? może i gra samego siebie. a w bękartach wojny? czyż nie jest trochę mrożące, jak godzi się ze śmiercią i z ironicznym usmiechem przemawia językiem królów? gra świetnie, a świat filmu odkrył go dopiero w jego 35 roku życia.
Jest coś w tym na rzeczy.... Zwłaszcza jak pomyśle o totalnym perfekcjonizmie Day-Lewisa :)
Coś w tym jest. W 2007, oglądając Scareface z wybitną rolą Ala Pacino zastanawiałem się skąd Pacino wziął takie pokłady cholernie wiarygodnej nienawiści, totalnej socjopatii. Jakiś rok temu przeczytałem artykuł o jego romansie z Diane Keaton. Keaton wspominała go jako kontrolującego tyrana, coś na wzór Tony'ego Montana. Myślę, że Pacino w Scareface nie grał on był Scareface.
Tak samp jest z Fassbenderem - on jest w filmach, raczej rzadko gra. A role jakie pokazuje, świadczą, że raczej nie ma łatwo w życiu.
No ale mogę się mylić
Całkiem możliwe, jeśli brać za przykład Hopkinsa w roli Hannibala. Jego spokój i opanowanie wręcz przeraża. Ten sam magnetyzm i niewzruszone spojrzenie. Może powinniśmy się zaznajomić z myślą, że ci najlepsi nie są do końca normalni. W końcu musi ich coś wyróżniać.
O jedną rzecz możemy być spokojni. Nicolas Cage nie jest socjopatą ani żadną inną łopatą. Zawsze gra świrów i zawsze gra beznadziejnie :))) Czyli wszystko z nim jak najbardziej w porząsiu ^^.
Chociaż raz Cage ma się z czego cieszyć (jeśli wasza teoria jest w jakimś stopniu prawdziwa). :>
Z drugiej str wg tego co piszecie wynika, że każdego aktora, który chociaż raz nieprzeciętnie zagrał rolę niezrównoważonego psychiczne można by było wpisać na listę niebezpiecznych typów (oprócz waszych przykładów: De Niro, Nicholson). A to już by zakrawało na zwątpienie w ich talent. :)
Ktoś mógłby tak pomyśleć (dlatego myślałem, że spadną na mnie gromy), może bardziej chodzi o zauważenie ich specjalnych "predyspozycji" ;P De Niro i Pacino mogą być po prostu impulsywnymi, z tendencjami do despotyzmu Włochami, którzy swoje w życiu przeszli. De Niro np. był członkiem ulicznego gangu. To jest forma zabawy zabawy, gdzie jest ta granica, która czyni nas niepoczytalnymi? Kogo podejrzewacie? Jeżeli chodzi o Nicholsona to brakuje mi w nim tego czegoś, magnetyzmu, żebym mógł go brać pod uwagę ;) Co nie zmienia faktu, że jest świetnym aktorem, zresztą jak wszyscy wymienieni w tym temacie.
To chyba jedyny film, za który go chwalą, a ja go nie widziałem, what a shame ;d I nawet Oskara dostał z tego, co widzę, nono ;)
A to obejrzyj, warto. Idąc za Twoim skojarzeniem że jaki aktor w życiu, taką rolę mu najłatwiej zagrać - może Cage jest alkoholikiem, bo przekonujący był bardzo :) Ja go dawno temu nawet lubiłam. Bardzo mi się podobał w Dzikości serca, bardzo. To aktor, który jakby stracił talent. W przeciwieństwie do Fassbendera, który jest fenomenalny i raczej socjopatą nie jest, nie grałby tak dobrze poczucia winy, rozpaczy... chyba ;)
No właśnie o to chodzi, że są tacy dobrzy w odgrywaniu emocji :P Teda Bundy też tak opisywano, jako czarującego, ujmującego gościa xD Chociaż idąc tym tropem każdy amant by pod to podchodził, taki np. Ryan Gosling. Goslinga nie podejrzewam, to zwykły czaruś.
Problemem Nicolasa jest to, że gra we wszystkim, co się nawinie, co z kolei świetnie pokazuje ten filmik:
http://www.youtube.com/watch?v=eExfV_xKaiM&list=LLFX3gh4l8yrSHbKUq2l9GLg&index=8 0&feature=plpp_video
Tak tylko, gdyby ktoś go nie widział.
Wtedy miałby też zaburzenia antyspołeczne które nakłaniały by go do ranienia ludzi, ale nie koniecznie zabijania ich. Może taki jest przed kamerą, ale socjopatą na pewno nie jest, pogadaj lepiej z psychiatrą który miał do czynienia z socjopatą w praktyce nie w teori.
poogladałam z fassbenderem parę wywiadów. no cóż, wydaje się bardzo miłym, ciepłym człowiekiem. z poczuciem humoru i luzem. śpiewa, tańczy, gra na instrumentach. potrafi korzystać ze swoich atutów. tylko w sytuacjach mniej oficjalnych, wydaje się, że to nie tylko sympatyczny gośc. w głowie ma dobrze poukładane. co poza tym? niewiadomo.
co do n.cage, to powinien podarować sobie role drani, cyników i zwyrodnialców. nie ma warunków. oczy spaniela...
mam jeszcze jednego geniusza do ról psychopatów. kevin spacey! w siedem- genialny! a w podejrzanych - mistrzostwo. i chyba fassbender jest z podobnej bajki. tylko, zeby miał szczęście grywać w mocnych, dobrych filmach. on warunki ma.
socjopaci to najczęściej nieprzystosowane do środowiska świry który nie mają za grosz empatii i inteligencji emocjonalnej. jest moda traktowania takich ludzi jak geniuszy "z ułomnością" na fali house'ów i innych romantycznych interpretacji, ale to w większości mity. kryminalistyka jest tutaj zgodna - IQ takich ludzi jest bardzo często poniżej przeciętnej a oni sami mają problemy z najprostszą komunikacją. to że tak wiele kobiet nabrało się ich grę składam raczej na karb wrodzonej kobiecej naiwności, niż jakichś wymyślnych umiejętności.
a swoją drogą ciekawa jest fascynacja kobiet takimi typami, co widzę nie ominęło również filmwebowiczek (przykład doreen lioy wiecznie żywy) - chyba jednak łatwiej się podniecać fassbenderami i day-lewisami w romantyczych maskach seryjnych zabójców niż rzeczywistymi dahmerami i kuklińskimi.
Dziwne, bo we wszystkich lekturach o socjopatach zaznaczano, że mają IQ przeciętne, a często są ponadprzeciętnie inteligentni.
no to jest ciekawa sprawa. sądzę, ale to moje osobiste zdanie, że zje**nizm genetyczny cechujący ich brak empatii umożliwiający panowanie nad sobą, gładkie kłamstwo - czyli coś do czego normalna jednostka nie jest zdolna, albo ma z tym ogromny problem- może być traktowany w naszym kręgu kulturowym jako wyraz inteligencji. wszak cechy wiążące się z szeroko pojmowanym 'opanowaniem' czy manipulacją są cenione - tutaj one występują, ale oczywiście są owocem defektu i wybrakowania .
Pisząc o Danielu miałam na myśli graniczący z chorobą psychiczną perfekcjonizm w jaki wczuwa się w rolę , sposób w jaki on stosuję tzw: Metodę.