Jestem zachwycona (czyli wpadłam w urok) Benedictem Cumberbatchem i Tomem Hiddlestonem i nie moge oderwać od nich wzroku ale zawsze mnie dziwiło to że są stawiani na równi z Michaelem. Że te same osoby, które w kólko ogladają fragmenty z Khanem ze Star Trecka, mówią że jest on równie fascynujący co Fassbender. Owszem obejrzałam z nim pare filmów i nawet stwierdziłam że jest niczego sobie, ale nie widziałam w nim nic nadzwyczajnego.
Tak było aż do chwili gdy 10 minut temu obejrzałam zwiastun nowych "X-menów". I wpadłam. Pojawił sie może trzy (?) razy na niecałe dwie sekundy i w końcu zrozumiałam o co z nim chodzi. Wystarczyło jego jedno spojrzenie i jak dla mnie to w moim prywatnym rangingu skoczył o jakieś 100 pozycji w góre. Niesamowite uczucie musze powiedzieć. Jedna sekunda dała mi więcej niż cały film.
Oczywiście jednak Benedict jest nadal na 1 miejscu:DDD
Powiem tak: Fassy, jak każdy aktor na początkach swojej kariery, grał w bardzo nierównych produkcjach. Jedne to perełki, w których pokazał na co go stać :-) Inne... no cóż, nie wszystkie mógł uratować od totalnej klęski. Warto obejrzeć wszystkie jego role, ponieważ w każdej pokazuje swoją inną twarz.
Wielkim jego atutem są rozmaite zdolności jakie przejawia (śpiewa, tańczy), posiada ogromną charyzmę, no i przede wszystkich sodówa nie uderzyła jeszcze Michaelowi do głowy :-)
Co za tytuł? Mylący. Już się chciałam kłócić ;-) Hehehe!!! A jakie to filmy widziałaś i Cię nie zachwycił? Ale jak to były jakieś słabizny to faktycznie mógł nie zachwycić. Proponuję obejrzeć Głód albo Wstyd, tam widać jak na dłoni jakiego kalibru jest to aktor. Na pewno niepospolity. A najlepszym dowodem na to jest jego rola w Bękartach Wojny, 20 minut było go na filmie, ale wykorzystał go na 100% i się dzięki temu wybił. Ja widziałam, niemal każdą produkcję z nim w obsadzie i powiem, mimo że różnej jakości były te produkcje to zawsze Fassy obronił swoją rolę i na pewno wyróżniała się na tle innych. To dobrze, że zmieniłaś o nim zdanie. Bo szykują się wspaniałe filmy z nim w tym Zniewolony, kolejna pozycja z nim warta obejrzenia i będzie tam też Benedict.
Ja Benedicta też bardzo lubię. "...te same osoby, które w kólko ogladają fragmenty z Khanem ze Star Trecka, mówią że jest on równie fascynujący co Fassbender." Hahahahaha!!! To ja jestem taką osobą :D Uważam, że obecnie Fassy i Benedict to czołówka wśród młodych aktorów, są niesamowicie interesujący i utalentowani.
mnie zachwycil Wstyd i Fish Tank z nim. czekam na Zniewolonego no i Adwokata. Ale z kazdym filmem coraz bardziej mi sie podoba. Super ze bedzie grał w assasin's creed
Nie rozumiem zachwytu nad Hiddlestonem, który wygląda jak klon Wiśniewskiego i aktorsko nie powala. Cumberbatch tez żadne cudo, Fassbender z nich najlepszy ale nie padłam na kolana.
Hiddlestone to przede wszystkim Loki. A Loki jest genialny. Najlepszy czarny charakter. A Cumberbatch jest cudowny pod kazdym wzgledem. Ma magnetyzm i tyle:DDD
Mam wrażenie, że pisząc o tych trzech w/w aktorach, chodzi Ci jedynie o ich urodę, a nie o talent.
PS. To żaden fenomen, bo Fassbender po prostu jest wybitnym aktorem.
Raczej mam na mysli ich talent. I ogólnie ich sposób bycia, bo kazdy z nich ma coś takiego ze nie można oderwać od nich wzroku :)
Ja tam w Fassbenderze widzę tylko ogromny talent, który jeszcze nie został dobrze dostrzeżony przez publikę jak i krytyków, niestety. Bo jak można było mu nie dać nominacji do tego cholernego oskara za Wstyd lub Prometeusza. Dobrze, że chociaż ma za Zniewolonego, ale to akurat o niczym nie świadczy. Nie zdobędzie oskara.
"Wybitny" oj jak to mowia w starych polskich filmach "panie kolego" czyz niezbyt szastasz tym pojeciem, ktore jest zarezerwowane dla naj tuzow aktorstwa? Nie deprecjonuje talentu ww pana, wszak uwazam go za czolowke swojego pokolenia, ale ma jeszcze troche to uwodnienia. Tak jak Ben Foster, Tom Hiddleston, który potrafi w popcorniacu nawet bardzo dobrym jakim jest Avengers, czy niezłym Thorze stworzyć przejmującą postać, czy James Franco, który ma wyraźną sinusoidę w poziomie kreacji, a także filmów, które wybiera, jest także Hardy, który moim zdaniem zbytnio pcha się w jeden typ bohaterów jakim są charyzmatyczni, niezłomni przywódcy, Gosling nawet dobry, ale nie widzę w nim żadnej rewelacji, Wybitny, może podam przykład kurevvsko mało niepopularny jest De Niro, który długie lata potwierdzał swój poziom, a teraz, czyli od dekady, a nawet dalej pitu pitu zarobić jakoś trzeba.
De Niro udowodnił swoją wybitność zanim skończył 40 lat. Wielkie role w Taksówkarzu, Wściekłym byku, Łowcy jeleni i "tylko" bardzo dobrej w Ojcu chrzestnym II, udowodniły jego pozycję i status aktora wielkiego, gigantycznego. Fassbender jest niewiele młodszy, a już ma tak gigantyczną i bardzo trudną rolę na koncie we Wstydzie. Genialny był także w Zniewolonym, ale jego ogólną ocenę zepsuła sama postać Edwina Eppsa, która nie tylko była nieciekawa, ale i przerysowana. Głód to Fassbender, a Fassbender to McQueen. Gdyby nie on, o McQueenie niewielu by słyszało, poza tym, że nagrał "jakiś tam kontrowersyjny film o seksie". Aktor, który ma niewiarygodny potencjał. Ponadto jest wszechstronny. Grywał już w sci-fi, horrorach, thrillerach, dramatach psychologicznych, filmach historycznych. Bardzo przypomina mi właśnie De Niro, który także był niewiarygodnie wszechstronny jako aktor. Jeszcze jedna tak dobra rola Fassbendera jak w Zniewolonym, a nie zawaham się wystawić mu 10 :)
"Grywał już w sci-fi, horrorach, thrillerach, dramatach psychologicznych, filmach historycznych." Może i jestem w tej chwili oszołomiony %, ale nie aż tak, żeby powiedzieć, że gatunki = wszechstronności kreacji, wszak można zagrać tak podobnie w każdym gatunku filmowym i nie będzie to dla mnie przejawem wszechstronności aktorstwai, oczywiście każdy gatunek wpływa w jakimś nieznacznym stopniu na kreowanie postaci, ale to niuansiki. Dla mnie wszechstronność to granie całkiem różnych osobowości, opartych na różnych środkach wyrazów, czyli zagranie dajmy w dramacie sądowym zupełnie innych adwokatów itp. Nie oglądałem Głodu i wstydu i trochę mi tego wstyd, ale cóż życie płynie, a obok filmów są inne upodobania hehe, więc mam trochę do nadrobienia. Btw. oglądałeś wilka Scorsese? Piszą, że narracja wliczając w to głoś z offu i bezkopmromisowy styl jak za nalepszych czasów w Goodfellas. Ponoć Leoś zamknął tą rolą usta tym, którzy gadali, że się do filmów Scorsese nie nadawał, nawet piszą że rola na miarę tej Danielka w filmie Andersona. Mimo wszystko bardzo mi szkoda, że Marty porzucił współpracę z Bobem. Irishman nie ma szans raczej na powstanie
Chodziło mi bardziej o wszechstronny zakres jego możliwości aktorskim. Bo na przykład wyobrażałbyś sobie A.Hopkinsa w dramacie erotycznym? Bo ja zupełnie.
Wilka oczywiście niedługo zaliczę, ale jeszcze u mnie nie grają. Samych dobrych opinii się na temat tego filmu, jak i DiCaprio, nasłuchałem. Też jestem zły na Scorsese z tego powodu, że wybrał Leo. Ale tak już jest, wybrał świeżą krew, bo co takiego jeszcze mógłby z De Niro nakręcić. Obaj mają 70 lat na karku, a Bob woli durnowate komedie. Obaj chyba już stracili polot. Co do tego Irishmana to kiedyś się tym projektem zainteresowałem. W końcu miał tam wystąpić także Pesci. Jednak tak jak napisałeś, to jednak nie powstanie.