Wiem, że to, że umarł to wielka strata dla świata muzycznego, bo wiele o nim można powiedzieć, ale nie można mu odmówić tego, że muzykiem był wybitnym, ale bez przesady; to, że umarł nie znaczy, że musicie mu dawać same dziesiątki, 18 aktor świata? Wyżej od takich postaci, jak Penn, Oldman, Crowe, Jackman, Washington, Spacey, Reno, Lee Jones czy L. Jackson?
Niech spoczywa w pokoju, ale naprawdę, bez przesady.