Miles DavisI

Miles Dewey Davis III

9,0
126 ocen muzyki
powrót do forum osoby Miles Davis

Wszyscy się nim zachwycają, jaki to on niesamowity i najlepszy. A ja odnoszę wrażenie, że najbardziej podniecają się Milesem ci, co z jazzem niewiele mieli do czynienia. Oczywiście, był świetnym muzykiem i wyraźnie odcisnął swój ślad w jazzie, ale ja wolę Mingusa, Dolhy'ego, Parkera, Gillespiego, Evansa, czy Monka.

użytkownik usunięty
dzek

Coś w tym jest, tak naprawdę Miles był zawsze ciut z tyłu za tymi pierwszymi (prekursorami), nigdy nie posunął się na swoich płytach tak daleko w atonacji jak Eric Dolphy na świetnej płycie "Out to Lunch", czy John Coltrane na "Meditations", no i freejazzem pierwszy zajął się Ornette Coleman, choć słychać w jego improwizacjach echa grania z wcześniejszych epok jazzu, mimo bardzo nowoczesnej (freejazzowej) konstrukcjii jego utworów. Miles nie był też tak wielkim kompozytorem, dużą większość granych przez niego utworów jest dziełem innych muzyków, raz nawet skradł utwór Airto Moreir'y (na płycie "Live-Evil"), który podał go za to do sądu, za Airto wstawili się H. Hancock i ktoś jeszcze, nie pamiętam już kto. Prywatnie Miles był trudnym człowiekiem, dał się we znaki wielu osobom, czy to z zespołu, czy spoza. Szukał nawet klientów dla prostytutek i popełniał drobne przestępstwa w czasie gdy był w nałgu narkotykowym i nie miał pieniędzy. Clark Terry też miał z nim ciekawą przygodę; znalazł Miles'a leżącego na ulicy, wziął go do swojego pokoju w hotelu i wyszedł, gdy wrócił, nie było Miles'a ani trąbki Clarka, radia, ubrań. Miles wszystko skradł i zastawił w lombardzie. Takich historyjek o Milesie można mnożyć całe multum. Ale jednego nie można mu odmówić, gnojek rzeczywiście nagrywał dobre płyty. Gdy stał się sławny, każdy chciał z nim grać, a Miles sam będąc słabym technicznie instrumentalistą, ale posiadający ogromną wrażliwość, wyczucie estetyki i smak, grał dźwięki wyborne. Wielu znakomitych muzyków, będąc w jego zespole, grało jak sto diabłów; wystarczy posłuchać płyty "Miles Smiles", czy "Filles de Kilimanjaro". Miles Davis był artystą-egocentrykiem umiejącym wydobyć to co najlepsze z instrumentalisty, potrafił znakomicie kierować zespół na najlepsze "tory muzyczne". W moim odczuciu Miles się skończył w pierwszej połowie lat 70ych, potem było już tylko gorzej, wyjątkiem jest płyta "Aura" zaranżowana, jeśli pamiętam, przez Duńczyka, Palle Mikkelborg'a, "Dingo" też jest niezła też nie przez Miles'a zaaranżowana. Sława i popularność niezmiernie rzadko idzie w parze z wysoką jakością artystyczną, jednak w przypadku Miles'a mamy wyjątek, był sławny i naprawdę dobry w tym co robił w muzyce.
pozdr.

dzek

Jest w tym troche prawdy, ale Miles mial kilka zaslug, przede wszystki wyprowadzil jazz do mainstreamu. Umial wyszukiwac talenty muzyczne, nagrywal z nimi plyty, byl wizjonerem, już nie wspomnę o Bitches Brew, bo chociaz najciekawszy numer na tej plycie wg mnie czyli Pharaoh Dance to dzielko Zawinula, ale już technika oraz sposób nagrań to pomysl Milesa. Bez tego byloby to prawdopodobnie tylko dzielko fusion. Tam przecież stosowani już pętle, a weźmy plytkę On the corner. Tylko Miles mógl coś takiego nagrać.
Technika gry Miles, jak to mój przedmówca zauważyl byla daleko od tej wirtuozerii Birdyego Parkera, ale w sumie to dzięki Milesowi świat zyskal Coltrane'a albo John McLaughlina.
Co jeszcze?Osobiście lubię plyty Coltrane, ale to także nie jest geniusz wirtuozerii, a po prostu wypracowal sobie bardzo efektywny styl,Coltrane to gigant, wg mnie największy jazzman wszechczasów. Milesowi zdażalo się zagrać efektownie, ale sam preferowal inne dźwięki. Nawet ten jego patencik, czyli kaczka gitarowa WahWah na trąbce-tym też mnie urzekl.

A koncercik Live in Filmore East, to dopiero energia.

użytkownik usunięty
TURSKI

O, Kulturku, znowu się spotykamy. Ja bym dodał do tych dobrych płyt Miles'a z początku lat 70ych jeszcze "Big Fun", "Live-Evil", "Pangaea", i jeden świetny półgodzinny kawałek "Calypso Frelimo" z płyty "Get Up With It" z kapitalnym solem na flecie Davida Liebmana. Co do gitarzysty (John McLaughlin), to Davis bardzo chciał, by Jimi Hendrix u niego zagrał, ale niestety przedwczesna śmierć Jimiego na to nie pozwoliła. Miles słuchał Hendrixa na koncercie, był zachwycony jego grą, nikt w tamtych czasach tak nie grał (dzisiaj mamy zatrzęsienie bardzo dobrych gitarzystów). Charlie Parker nie grał na trąbce tylko na saksofonie, więc inna technika gry, ale Tobie oczywiście chodzi o prędkość i dokładność grania. Lepiej porównać grę Milesa do gry Dizzy Gillespiego, albo Freddiego Hubbarda, w takim porównaniu widać przepaść w umiejętnościach technicznych, ale jak muzyka pokazała, nie zawsze technika stanowi o klasie samej muzyki. Czy Coltrane był wirtuozem saksofonu? Saksofonu tenorowego, też wydaje mi się jak Tobie, że nie, za to doskonale sobie radził na sopranowym, ale to chyba dlatego, że łatwiej się na nim gra. Czy Coltrane to największy jazzman wszechczasów? Mocne stwierdzenie, ale jak napisałeś, jest to Twoja opinia, każdy ma prawo do swego zdania. Ale faktycznie, w ciągu swojej, chyba 10letniej kariery, Coltrane zrobił tak wiele w muzyce, przeszedł tak ogromną metamorfozę, że słuchając jego pierwszych nagrań, np "Blue Train", a tych ostatnich, np "Meditations", trudno uwierzyć, że to gra ta sama osoba. Wracając do Davisa, to ten jego patencik z fuzzem i "kaczką" też mi się podoba, ale wyobraź sobie jednemu członkowi z zespołu do tego stopnia nie podobał się zniekształcony dźwięk trąbki Milesa, że schował mu przed koncertem owe "zniekształczacze" brzmienia, i Miles, wkurzony, chcąc, nie chcąc, musiał zagrać czystym dźwiękiem; a tego psikusa zrobił mu, o ile dobrze pamiętam, Herbie Hancock.

Kulturku, serdeczne pozdrowienia dla Ciebie.

Ja również.

dzek

Wyraźnie odcisnął swój ślad w jazzie? Wyraźnie odcisnął swój ślad w każdym gatunku muzyki jaka istniała w XX wieku

mirmur2

być może. mało słucham innej muzyki.

mirmur2

Pojechałeś.

użytkownik usunięty
finallyh

I to jeszcze jak :D

dzek

Proszę mi powiedzieć, która dziewczyna jest piękniejsza; ta z idealnym ciałem, nie posiadająca ani jednej skazy na nim ale urody na co dzień spotykanej, czy kobieta ze zwykłym ciałem ale o typie urody nadzwyczaj oryginalnym i pięknym w swej nietuzinkowości?
Mój wybór rzecz jasna pada na tą drugą. Powszechnie wiadomo, że Miles nie był wirtuozem trąbki, ale to on był prekursorem nowych brzmień oraz gatunków muzycznych. To jego utwory posiadają najlepszy klimat oraz nowatorskie rozwiązania, połączenia wielu egzotycznych i świeżych gatunków z Jazzem. Właśnie dzięki Davisowi odkryto wielu młodych i zdolnych muzyków.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones