Miranda Otto

7,8
12 953 oceny gry aktorskiej
powrót do forum osoby Miranda Otto

A dla mnie zawsze bedzie zona z Cienkiej czerwonej linii...

Nie. Z "Narzeczony z nieba". "Cienkiej czerwonej linii" nie oglądałem, a "Władcę pierścieni" zdzierżyłem gdzieś tak do pół godziny.

Możecie się ze mnie śmiać, ale z całej Cienkiej Czerwonej Linii to właśnie Ją zapamiętałem najbardziej. Czy była Domem, czy Niebem? Strażniczką archetypowego ogniska, czy aniołem światłości? Krótka samotna scena wywołująca nieopisany wulkan emocji. Zaplanowana i zagrana wspaniale. Cud.

użytkownik usunięty
Lucas207

Moim zdaniem była uosobieniem Domu i Harmonii, na tle chaosu - to właśnie dzięki niej Szeregowy Bell był w stanie przetrwać koszmar wojny, bo żył nadzieją, że w końcu kiedyś to się skończy i wróci do domu, do Niej - Ona była jego opoką i skałą. Aż do momentu, gdy dostał list...

Po 11 latach od pierwszego seansu obejrzałem dziś po raz drugi Cienką czerwoną linię. Jedyne co pamiętałem po tym czasie z tego filmu to właśnie scena z otrzymaniem tego listu i dzisiaj ta sama scena wstrząsnęła mną w ten sam sposób jak wtedy...

użytkownik usunięty
maro21

Hmm, zabawny przypadek :) - bo ja też obejrzałam go tak z 11 lat temu (czyli 2009 rok, z pobliskiej biblioteki - mieli na dvd) i chyba już potem żaden film wojenny nie zrobił na mnie takiego wrażenia - może to przez tą nietypową poetycką narrację...

Dla mnie to zdecydowanie Top 3 fimów o II Wojnie Światowej, ta poetycka narracja jak ją trafnie określiłaś, wielokrotnie akcentowane tło przyrody oraz zupełnie nieobecne w innych filmach rozważania hm metafizyczne, czynią tę produkcję niepodobną do innych filmów wojennych. Drugi oryginalny wątek (poza niewierną żoną) który występuje chyba tylko w CCzL to kwestia odmowy wykonania bezsensownego rozkazu, motywowanego frustracją starzejącego się dowódcy, gotowego wysłać dziesiątki ludzi na bezsensowną śmierć tylko po to aby wejść w d*** swoim przełożonym. Cienka czerwona linia zostaje w widzu na długo po seansie...

użytkownik usunięty
maro21

Cóż, dla mnie ten film przede wszystkim skupiał się na pokazaniu historii 4 żołnierzy - protagonista, czyli szeregowy Witt wspominał swój dom na farmie, śmierć swojej matki, ten spokój w jej ostatnich dniach... Pięknie pokazane to było, ta miłość do rodzinnego domu, swoich korzeni...
Z kolei drugi bohater, szeregowy Don zachowywał się poniekąd jak schizofrenik i neurotyk - bo z jednej strony, oddany przyjaciel, kompan Witta i nawet lubił pożartować, gdy wziął broń do ręki, to miało się wrażenie, że odnajduje sie na polu walki bardziej niż buntujący się Witt (któy jak dla mnie uosabiał czystą empatię, zbyt czystą jak na żołnierza armii amerykańskiej) a mimo to w scenie zajęcia japońskiego obozu czuć było od niego współczucie i jakby niemożnośc pogodzenia się z tym, co robili (jego rozmowa z ciężko rannym Japończykiem) stąd jego dialog o zbliżającej się śmierci)
Następny, 3 bohater to szeregowy Bell, który kurczowo trzymał się przy zdrowych zmysłach głównie dzięki wspomnieniom o swojej żonie - te chwile, które spędzili razem przed jego wyjazdem na front. Oczywiście, pod koniec przyszła twarda i okrutna prawda (w formie listu) i tu też zamyka się wątek (można sobie interpretować, co zrobił Bell, gdy już wrócił z wojny).
No i 4 bohater, czyli dowódca o greckich korzeniach, kapitan Staros, który był jakby przyszywanym ojcem i swego rodzaju opoką dla tych żołnierzy. Staros był cieply, spokojny, życzliwy i jak już zauważył stary wyga, podpułkownik, Tall - miał zbyt miękkie serce jak na dowódcę oddziału. Dlatego musiał odejść. Jednak na pożegnanie wyznał im, jak bardzo są dla niego ważni "Jesteście moimi dziećmi, ukochanymi synami. Teraz żyjecie w moim sercu i wszędzie będziecie ze mną” - to jedno z najpiękniejszych cytatów, jakie słyszałam w filmie :)
Uuch, trochę się rozpisałam, jak widać.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones