Z tą aktorką zetknąłem się po raz pierwszy w serialu "Życie na fali". Oglądałem ten serial od razu, gdy był emitowany w Polsce - jak dobrze pamiętam około 2006 roku. Lubiłem go. Mischa jawiła się po obejrzeniu już kilku odcinków jako piękna, młoda aktorka z wielkimi aspiracjami na przyszłość. Pomyślałem - taka osoba to musi mieć super życie. Kasa płynie strumieniem, sława, zapewne w niedalekiej przyszłości pozna bogatego kolesia i będą żyli długo i szczęśliwie :)
Ostatnio oglądałem sporo młodzieżowych filmów z lat 70 i 80. Wyszukując tytuły natknąłem się na ten serial. Postanowiłem obejrzeć pierwszy sezon ponownie - po latach. Chciałem tez prześledzić karierę każdego z głównych bohaterów serialu - wówczas nieznanych. Okazało się jak bardzo wyobrażenia minęły się z rzeczywistością. Mischa, chyba jeszcze w trakcie produkcji o.c., przeszła poważne załamanie nerwowe. Następnie grała w wielu filmach klasy B, słabych, bez polotu; by w styczniu tego roku znów trafić do szpitala psychiatrycznego - wykrzykiwała na płocie swojej posesji, że jej matka jest czarownicą, i że zbliża się koniec świata.
Dziewczyna nie poradziła sobie sama ze sobą. Wg mnie jest nieszczęśliwa, prawdopodobnie nikogo nie znalazła. Dość znacząco zmieniła się też zewnętrznie - nie wygląda już tak pięknie jak kiedyś, choć to akurat jest kwestia gustu. Pieniądze tej osobie nie pomogły a wręcz poważnie zaszkodziły. Cóż, chyba na świecie nie ma ludzi w pełni szczęśliwych. Szkoda, że jej się nie ułożyło - a przynajmniej ja snuje taki wniosek. Cóż, może się mylę, kto wie. Ot, taka refleksja.