Bardzo lubie Nicole Kidmann bo jest fajna babka, ale jej aktorstwo nie wykracza poza przecietna i na dokladke zaczyna wykazywac tendencje do grania samej siebie.
Cos mi sie jednak wydaje, ze ona sie zestarzeje w dobra aktorke i za kilka-kilkanascie lat pokaze zbuduje pare naprawde dobrych kreacji.
Czego jej i jej fanom zycze :)
No a jak Pan mysli co oznacza "grac sama siebie"? Jak ujac to prosciej?
Chodzi oczywiscie o manieryzm. To jest oczywiscie moje wlasne spostrzezenie, ale prosze uwazniej sie przyjrzec na jej kreacje.
Aktorka irytuje sie, zastanawia, smieje w identyczny sposob. To zle wplywa na odbior, bo ogladajac film ma sie wrazenie, ze ten zestaw pieciu min juz sie widzialo wiele razy. Rzeczywiscie na tym tle rola w Godzinach wypada nadzwyczaj korzystnie ale nie wiem na ile to jest zasluga charaktyryzacji.
Zreszta - ja nie napisalem, ze Nicole Kidman jest zla aktorka tylko, ze jest poprawna i do tego obiecujaca. Oczywiscie to tylko moje skromne zdanie wiec prosze sie za bardzo nie przejmowac.
I jeszcze jedna rzecz - ja wiem, ze to juz cios ponizej pasa bo nie wszystko zalezy od niej samej i byc moze boryka sie ona z jakims problemem natury zdrowotnej, ale czy naprawde nie moznaby zakroplic jej oczu? Czy zawsze musimy ogladac te jej zaczerwienione spojowki i naczynka? Oczywiscie to tak abstrahujac od poziomu jej aktorstwa.
Och, zdecydowanie nie gra samej siebie. NIcole ekranowa a Nicole filmowa to dwie różne osoby. To jeden z nielicznych przykładów aktorek, które w każdym filmie są diametralnie (no, może to za dużo powiedziane) inne. Nie widziałam dwóch podobnych ról Nicole. Hm, chyba że weźmiemy pod uwagę "Portret damy" (za którym nie przepadam) i "Wzgórze nadziei".
Nie mialem szczescia poznac Nicole Kidman wiec trudno mi powiedziec kim jest w zyciu prywatnym. Na podstawie Gali czy Halo raczej opinii na jej temat wyrabial sobie nie bede. Ogladam za to wykreowane przez nia postacie i o te powtarzalnosc mi chodzi. Niby gra rozne postacie ale gra je w ten sam sposob.
Oczywiscie, ze widzialem Dogville.
Musze przyznac, ze film broni sie samym scenariuszem i rezyseria. To, ze grala tam Nicole Kidman naprawde nie wnioslo do filmu niczego nowego. Sadze, ze wiele aktorek mogloby stworzyc rownie ciekawe a moze nawet jeszcze ciekawsze kreacje w tej produkcji. Prosze tez nie zapominac o tym, ze mimo iz jest ona glowna bohaterka to jednak sa chwile w filmie kiedy konfrontuje sie ona z genialnym aktorstwem drugoplanowym i nie zawsze wychodzi z pojedynku zwyciesko.
Zawsze wychodzi z tego pojedynku zwycięsko... Ja jeszcze ze 3 lata temu nie byłem fanem Nicole. Obecnie, po zaznajomieniu się ze znaczną częścią jej filmografii jestem zdania, że to jedna z najlepszych żyjących aktorek, nie wykazująca tendencji do "grania samej siebie". Doskonale operuje różnymi akcentami, potrafi zagrać wszystko i być w tej roli wiarygodna. A jeśli chodzi o "pięć min": Robert de Niro, którego szanuję i uważam za bardzo dobrego aktora, zmienił w filmie "Dawno temu w Ameryce" minę jeden raz...
Zgadzam sie z Tobą, Też bardzo lubię Nicole Kidman i jest wspanialą aktorką umiejącą grać bardzo dobrze :P
Też zauważyłam te spojówki i to nie raz. Może faktycznie ma problemy ze zdrowiem???
Masz trochę racji z tymi gestami, ale pomimo to uważam że Kidman jest więcej niż przeciętną aktorką. Nie którzy się czasami powtarzają, co w większości przypadków jest irytujące i nudne zarazem - już później nie chce Ci się oglądać kolejnej kreacji tego Aktora, Aktorki. Ale są tacy którzy robią to na takim poziomie że nigdy nie masz dosyć - Al Pacino dajmy na to. Bardzo często można zaobserwować autoplagiat w jego wykonaniu - mówię o środkach aktorskich, typu gesty itp. - ale czy macie przesyt? Być może Kidman to nie Pacino, ale swoje robi na wysokim poziomie.
Możecie się ze mnie śmiać i mi złorzeczyć, ale, choć trudno porównywać aktorów i aktorki, uważam Nicole Kidman za zdecydowanie ciekawszą i lepszą od Ala Pacino.