Czuję że znalazłam ten jedyny, najbardziej ukochany zespół. Stało sie to przypadkiem, a w tym przypadku przypadek ( :] ) nosi na imię Tim Burton. Dziękuję Timie za to, żeś dobry gust masz.
Cenię zespół za Elfmana, za pracę reszty chłopaków, za muzykę, za teksty, za różnorodność (od jazzu przez nową falę do eksperymentów rockowych, nono) i za świetne wykonania podczas koncertów. Więc dziękuję Danny, Steve, John, Vatos, Sluggo, Leon, Dale, Mike, Warren, Gibbs, Richard, Miriam i cała ludności, która przewijała sie w zespole.
Nie cierpię: disco-dance "umcy umcy" w "Same Man I Was Before", faktu, że zespół się rozpadł oraz że fani Oingo Boingo w Polsce stanowi bardzo rzadki gatunek.
Rzecz, która wywołała u mnie "wtf?": widziałam 3 klipy video, w których Elfman śpiewał z playbacku. Big WTF, a zwłaszcza po wysłuchaniu mnóstwa wspaniałych koncertów.
Może nie będzie dużego ruchu na tym forum, ale pozdrawiam wszystkich Boingoloidów.
Ps. A "Change" to kocham najbardziej :)
PPS: a sobie rzucę jednym z najbardziej ulubionych zdjęć
http://i2.photobucket.com/albums/y17/maybucket/O-Boingo/boingoballet.jpg [i2.photobucket.com/albu...]
hehe, wyjątkowo im do twarzy w tych kieckach, niech te emo-punkowe babochłopy oraz plastikowe panienki straszące rynek muzyczny się schowają. O.
Witam pierwszą o(ingo)b(oingo)łąkaną duszę ;)
Ja chciałam ich dodac do filmwebu już bardzo dawno, ale jeszcze, hm nie spełniali odpowiednich warunków, ale dobrze że już spełniają :)