Dla mnie obok Davida Finchera z pewnością tak. Jego filmy nasycone są scenami innowatorsko zrealizowanymi - czasem lubi kręcić scenę z kilku perspektyw co daje bardzo fajny efekt, czesto pokazuje kilka wątków w czasie jednej sceny (poprzez przejścia z jednego bahatera na drugiego a potem na trzeciego i tak dalej) dzieki temu jego obraz (czyli film) staje się bardziej płynny, naturalny i żywy.
Co do Paula Thomasa Andersona absolutna zgoda, co do Finchera nie do końca - moim zdaniem w Jego przypadku od czasu do czasu występuje, powiedziałbym nawet, dość ordynarny przerost formy nad treścią ("Seven" czy "Panic Room") - co jednak nie zmienia faktu, że z pewnością jest jednym najzdolniejszych, choć jak napisałem mam wrażenie, że dość nierównym, twórcą "nowego Hollywood". Serdecznie pozdrawiam.
Zauważ kiedy ja tego posta napisałem ;) Wszystko się zmienia, a Fincher jeszcze może powrócić wielki :)
Dzisiaj bym inaczej o nim napisał. Jak pisałem tego posta to nie miałem zbyt wielkiej wiedzy filmowej.Z tą nowoczesnością to chodziło mi głównie o montaż w jego teledyskach i filmikach krótkometrażowych (warto trochę poszperać):
http://www.youtube.com/results?search_query=Paul+Thomas+Anderson&search=Search
http://cigarettesandredvines.com/biography.php
Wiem, że ludzie od czasów ostatniego filmu "There Will Be Blood" zaczęli jakoś tak bardziej wpadać na to forum. Jednak już w "Hard Eight" widać jego charakterystyczny styl którym będzie podążał.