Penélope Cruz

Penélope Cruz Sánchez

8,2
39 658 ocen gry aktorskiej
powrót do forum osoby Penélope Cruz

Możemy podziwiać Cruz w roli "awanturującej się seksbomby"

I chociaż zdarza jej się grać role nie polegające na akcentowanych krzykach (jak "Volver"), to czy ktoś potrafi mi wskazać jakąkolwiek jej postać którą dałoby się zagrać bez cycków?

We wszystkich jak dotąd filmach w których dane mi było babkę oglądać miałam do czynienia z "gorąca latynoską z temperamentem", najlepiej czyjąś kochanką. I te ciągłe wrzaski... Kopiuj-wklej.

użytkownik usunięty
T3sia

Zgadzam się. Widziałam trochę filmów z jej udziałem i praktycznie zawsze grała w nich role kobiet niezrównoważonych psychicznie lub/i emocjonalnie.Także określenie AWANTURUJĄCA SIĘ jest tu na miejscu.

użytkownik usunięty

Coś w tym jest.Rzeczywiście Penelope jest jakaś dziwna.Dwuznaczny talent i nie mniej dwuznaczna uroda.Bez makijażu i oświetlenia jest -nie chcę używać mocnych słów więc określę ją słowem:pospolita.

to świetna aktorka.
musi też być ktoś by odegrał rolę ''gorącej latynoski z temperamentem'' brawurowo ...

Magdusia

Przykład - Vanilla Sky. Bez makijażu, bardzo naturalna i tajemnicza. "Awanturującą się latynoską", jak to nazwałaś, nie jest także w Elegii.

Martusska

Że się zacytuję - "I chociaż zdarza jej się grać role nie polegające na akcentowanych krzykach(...)" - tak, "awanturująca się latynoską" jest w zaledwie 90% swoich filmów, jednak to była tylko pierwsza część mojego pytania.

W "Vanilla Sky" z tego co kojarzę pojawia się standardowo w męskim kontekście. Żona jednego gościa, kochanka drugiego, tak?
"Elegii" nie znam, zajrzałam więc na stronę filmu a tam: "Historia namiętnego związku znanego krytyka teatralnego (Ben Kingsley) oraz pięknej studentki (Penelope Cruz), który z pełnej erotyzmu fascynacji przeradza się w niebezpieczną miłość..." itepe itede, Jak-zawsze.
Jak zawsze czyjaś dziewczyna, kochanka, żona, jedno i drugie i Zawsze role których bazą jest tak naprawdę jakiś facet. I cycki ważniejsze od charakteru. Co sądzimy o aktorach grających wyłącznie amantów? Czy bez biustu byłaby równie przekonująca w swoich kochankowych rolach?

Więc "pytanie" wciąż aktualne.

Magdusia: odpowiem podobnie. Wyobraźmy sobie gościa który w jednym filmie wciela się w rolę dostawcy pizzy, w kolejnym gra dostawcę pizzy, zaś w innym jest... dostawcą pizzy... I choćby odtwarzał gościa od pizzy brawurowo (bo tak się przypadkiem składa że poza planem pracuje jako dostawca;P), to czy czyni to z niego "świetnego" aktora? Dla mnie świetny to ten co równie dobrze zagra mordercę i kochającego ojca. Nie ten co w kółko powtarza identyczną rolę.

Penelope - zawsze ta sama gra, te same role, takie same postacie, po prostu - kalka. Za mało by określić ją mianem "wybitna". Zbyt auto-odtwórczo na zwyczajnie dobrą aktorkę...

T3sia

Co do "Vanilli Sky" to niestety, nie masz racji ze schematem "żona jednego gościa, kochanka drugiego", może obejrzysz całość gdzieś, kiedyś...? Naprawdę polecam. Cóż, kobieta ma to do siebie, że najczęściej jest czyjąś żoną/kochanką [albo matką], nie widzę więc nic dziwnego w tym, że są takie role.. Właściwie nie jestem już pewna, czy chodzi Ci teraz o to, że w większości ról gra typową Latynoskę, czy o to, że nie zagrała w filmie, gdzie jako postać, nie ma koneksji z kimkolwiek, czyli nie jest ani żoną, ani kochanką. Sama przytoczyłaś "Volver - ta rola była przypadkiem? Przykład postaci w pełni samowystarczalnej, a nie każda aktorka, uważana za zwyczajnie dobrą, ma coś takiego na swoim koncie. Ba, nawet tam Penelope miała wyeksponowany biust, co nie oznacza, że nim grała, prawda? "Elegia" - tak, są sceny erotyczne, ale bardzo subtelne i delikatne, czemu od razu skreślasz ją za "cycki"? Albo za to, że gra z nią facet, tak jakby to dla mężczyzny ona nie mogłaby być bazą poprzez swoją postać, czy grę... Kobieta z ładnym biustem nie może być dobrą aktorką, bo zwraca uwagę tylko tym? Aha, moim zdaniem byłaby przekonująca [pewnie się nie zgodzisz, zrozumiałe], bo jakoś te "cycki" mi nie dominują jej ról, mam wrażenie, że po "Nine" wnosisz, iż one są jej głównym atutem... Następne przykłady, poza przytoczonym? Proszę, niech będzie "Blow". Ale w sumie tam też jest partnerką, zapewne podchodzi po "awanturującą się Latynoskę", więc na wejściu ją skreślisz/skreśliłaś... Nie rozumiem tego, no ale - nie muszę.

A co do pana z pizzerii, to nie sądzę, że byłoby mu tak łatwo, jakby poza tym, że jeździ z pizzą, miał w jednym filmie poważne rozważania filozoficzne, a w innym okazałoby się, że zanim rozwoził pizzę, był seryjnym mordercą.

Martusska

Jak zwykle, ładna seksowna aktorka z temperamentem od razu nie posiada innych zalet. Jakie to typowe na tym portalu.
Penelope jest bardzo wszechstronną aktorką, jej uroda seksapil, czy cycki, jak to ktoś błyskotliwie ujął, doskonale wspiera jej talent. Co do ról innych od "awanturujących się sexbomb" - szczerze mówiąc to sexbomy to ona chyba nigdy nie zagrała, ale to jest szczegół - to podaje tytuły: Siostra Rosa w Wszystko o mojej matce, Przerwane objęcia, Otwórz oczy, Gothica (rewelacyjnie zagrała nie wypowiadając właściwie ani jednego słowa), Volver, Head in the clauds...

I tak się zastanawiam, czy w Vicky...ona była sexbombą? a może w Nine nią była? w Blow? ja nie wiem czy wszyscy rozumieją czym właściwie charakteryzuje się taka postać...no trochę można by podpiąć Jamon Jamon, jak już ktoś bardzo chce znaleźć u niej taką rolę. Kobieta z temperamentem albo histeryczka, od razu nie musi być sexbombą, nawet jak jest piękna. Dla mnie to jedna z najciekawszych aktorek europejskich i nie tylko.

Martusska

Internet!^^
O "Blow" powiem tyle że właśnie po nim skreśliłam te kilka zdań z tematu. Film rozczarował.
W czasie nieobecności wpadła mi w ręce książka "Aktorzy dawni i nowi" Sobańskiego, a w niej słowa takie:
"Prawdziwa ocena sztuki aktora jest możliwa wówczas, gdy porównamy go z innymi, błyskotliwymi i dobrze znającymi swoje swoje rzemiosło, ale bez ustanku powtarzającymi w wszystkich rolach tylko samych siebie. To powtarzanie jest charakterystyczną cechą komercyjnego systemu gwiazd. Nie jest ono jednak wielką sztuką aktorską (...)"
...co mniej więcej oddaje moje uczucie niechęci do Cruz. I nie tylko do niej - nie myśl że akurat przytaczane tu wielokrotnie cycki tak mnie bolą;)
Podobnie patrzę na Deppa, który choć ładnie i zgrabnie, to jednak w kółko gra postać nieprzystosowanego dziwaka. Trudno mi mówić o nim "wielki aktor". Albo na tą maniakalną skłonność Pitta by w każdym niemal filmie zaprezentować Swoją Boską Klatę. Wyżej od nich cenię np Bardena który potrafi zagrać chyba wszystko, od seryjnego mordercy po hiszpańskiego lowelasa. Lub znakomitą wszechstronną Meryl Streep. Mogę tak długo sypać przykładami, sens tego jest jeden - męczy mnie u niektórych aktorów, w tym Cruz, szablon w który dobrowolnie wchodzą. Cenię takie gwiazdy niżej od tych, u których nie miałam wrażenia po kilku filmach że to w kółko ta sama postać, podrasowana tu i tam.
Możemy się wykłócać czy Penelope drze się czy tylko wykrzykuje coś czasem, możemy debatować nad definicją słowa "seksbomba" - nie zmieni to podobieństwa jej ról. Wrażenia że odtwarza siebie.
Pojmujecie? Nie chodzi o wyciągnięte z kontekstu "cycki" "Latynoskę" czy "akcent". Chodzi o ten cały powtarzalny i nieco irytujący zestaw. Coś co sprawia że nie mam ochoty oglądać kolejnego jej wcielenia, gdyż łatwo mi oszacować co zobaczę i wizja ta... nie porywa mnie. Może jak ktoś jest amatorem takiej urody czy temperamentu, chętnie ogląda jej filmy. Lecz wtedy robi to dla Cruz jako osoby - nie dla wielkiego aktorstwa. Co nie służy jako argument za jej zawodowym kunsztem.

T3sia

W takim razie, jeśli stwierdzasz, że Cię jej aktorstwo nie przekonuje, jaki jest sens tego tematu? Nie sprawdziłaś nawet tytułów, które Ci podałyśmy, bo tak naprawdę jesteś nastawiona na nie i tyle. Nie wyciągałyśmy nic z kontekstu, a słowa, których użyłaś do opisania tego, co Cię w niej denerwuje są jednak dość wymowne. Myślę, że czasem nie da się polubić jakiegoś aktora, dlatego chyba nie ma sensu męczyć się filmami z jego udziałem, to proste. Pozdrawiam. :)

Martusska

Cóż, ci których aktorstwo czyjeś nie przekonuje też mają prawo o tym mówić - dzięki różnym opiniom istnieje coś takiego jak forum(:
Choć po tym podsumowaniu dam sobie chyba spokój - choć mówimy o tych samych rolach (jak "Blow" choćby) to Ty podchodzisz do jej aktorstwa pozytywnie, mi te same cechy nie podchodzą - wchodzimy w strefę gustów.
W sumie sporo z tego co przytaczałyście oglądałam - niechęć nie pojawiła się po prostu, dajmy na to z pudelka; p
Że nie ma sensu się męczyć... Czasem to aktor znajduje ciebie, nie ty jego;d
...Udział w irytacji mogła mieć poznana tego samego dnia informacja, że Penelope, ni z gruchy ni z pietruchy w ogóle, zagra siebie w czwartej części "Piratów..." - wygląda na to że odpuszczę sobie ten film, ogólny klimat i dialogi Deppa z Cruz zapowiadają się przewidywalnie do bólu. A szkoda, bo jak dotąd choć powtarzalna, była to rozrywka na przyzwoitym poziomie - teraz głównym wątkiem ma być czubienie się "niebezpiecznej kusicielki"(żywcem z opisu jej roli na fw) i Sparrowa, trochę już wypalonego kapitana siedmiu mórz. Choć nie ukrywam, że odpuszczę z pewnym żalem (te widoczki i stroje, to luzackie poczucie humoru...) - może stąd "wymowność" mojej opinii. Pozdrawiam.

T3sia

Nie wiem o co chciałaś zapytać przez "pojmujecie"? Ale wydaje mi się, że trochę nie masz swoje zdania. Ja wiem, ze być może pan Sobański jest dla Ciebie autorytetem z jakiegoś powodu, ale serio...pooglądaj filmy z Penelope Cruz i koniecznie z Deppem, bo jak na mój gust to opowiadasz pierdoły... Meryl Streep, oczywista sprawa, jest świetna, ale mówisz to ponieważ pan Sobański Ci tak powiedział. Nie sądzę, że po obejrzeniu większości filmów z Cruz, a zwłaszcza z Deppem ktokolwiek określiłby ich jako powtarzających się. Depp faktycznie miał dużo ról tzw.outsiderów czy dziwaków, ale pokaż mi w którym miejscu on się w swoich kreacjach powtarzał, bardzo proszę gdzie? Nie podasz przykładu, bo nigdzie moja droga. Jak już w taki sposób uogólniasz, to pewnie Sean Penn też się powtarza, bo gra przeważnie w dramatach, abo Al Pacino razem z De Niro są kiepscy, pewnie mają naturę gangsterów, bo przecież takie postaci najczęściej grają...Weź się tak na prawdę nad tym zastanów i sama bez pomocy pana Sobańskiego przeanalizuj. Czy Jack Sparrow, Willy Wonka, Sweeney Tood, William Blake i kto tam jeszcze może Morty są do siebie podobni? oczywiście ról gramatycznych Deppa nawet nie wymieniam, bo tych nie wzięłaś w ogóle pod uwagę, skupiłaś się tylko na "dziwakach". Szkoda, ze sama nie myślisz oglądając, ale nie jesteś sama, wielu tak ma. Co do Cruz to już wymieniłam wyżej gdzie grała i jeśli uważasz że w tych rolach Ona się powtarzała, to chyba nawet pan Sobański by się przeżegnał.

T3sia

Jej rola we "Wszystko o mojej matce" jest inna.

użytkownik usunięty
T3sia

Polecam film pt."Namiętność"-Penelope specjalnie do tej roli nauczyła się włoskiego i została oszpecona. W tym filmie nie gra temperamentnej latynoski,lecz samotną,pokorną i brzydką kobietę ze slumsów. Ta rola wyrwała ją z szufladki-"seksownej,awanturującej się latynoski". To naprawdę świetna aktorka.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones