Szanuję ją za talent aktorski, ale z wyglądu mi się nie podoba. Nie rozumiem tych
wszystkich ochów i achów nad jej urodą...no ale o gustach się nie dyskutuje.
Ci którzy nie widzą czym jest uroda Penelope potrzebują tylko jej spojrzenia. To kwestia wyobraźni.
Wielka aktorka i jedna z pięknięjszych istot chodzących po ziemi.
Z tym, że to wielka aktorka to się zgadzam co do drugiego stwierdzenia... no cóż... polemizowałbym ale... dajmy temu spokój.
Tak ale aktor również musi za coś żyć. Idąc twoim tropem to wszyscy aktorzy z naszego kręgu kulturowego są beznadziejni, bo wszyscy w pewnym momencie sprzedawali się.
nie, ale jak ktos ma np na swoim koncie same seriale to jakas wielka gwiazda nie jest, com? Wiec wtedy to sie jednak sprawdza.
Aktor powinien dobrze grać, niezależnie od sytuacji. Nie powinno mieć znaczenia czy bierze udział w serialu, filmie komercyjnym czy w tzw. ambitnym. Ale w tym miejscu pojawia się reżyser, a za jego plecami często producent, ze swoją wizją. Czyli aktor staje się wykonawcą ich poleceń. Np. kino amerykańskie, z grubsza rzecz biorąc, nie tworzy postaci z krwi i kości, a jedynie wzorce o ściśle określonym charakterze. Aktor oddaje jakby swoje ciało do użytku twórców filmu. W czymś takim nie ma miejsca na autentyzm, a co za tym idzie szans na historię opowiedzianą przez aktora człowieka. Jak niby oceniać aktorstwo po grze „manekina”?
Ja przyjmuję, że są role, które nie mówią nic. Nie ma znaczenia czy w „Saharze” zagra Cruz czy Angelina Jolie. Wyjdzie ten sam chłam, ponieważ jest robiony wyłącznie dla pieniędzy, a producent ma dokładną wizję tego o czym nie ma pojęcia.
Sztandarowym przykładem takiej atrapy są filmy hollywoodzkie o holokauście. Są żenująco głupie, bo posiadają morał. Tak jakby holokaust go miał.
Mamy role i role. Aktora ocenia się po jednych, a po drugich nie.