Przemysław Wojcieszek

5,5
94 oceny scenariuszy
powrót do forum osoby Przemysław Wojcieszek

Jego filmy są pokraczne, nieskładne, niedbałe, amatorskie po prostu...

ale jest to zrozumiałe, bo pan WOJCIESZEK nigdy nie zrobił szkoły filmowej,

nie jest zrozumiałe, że dostaje za to nagrodę za reżyserię w GDYNI.

Robi kino do bólu tradycyjne i teatralne, do tego zwykle źle zagrane

i źle obsadzone.

Ale pochwalić go należy za wytrwałość, za to, że ciągle robi te swoje filmy i obsadza w nich aktorów znikąd.

No i dał polskiemu kinu ZJAWISKOWY duet aktorski SCHEJBAL-CZECZOT z filmu "GŁOŚNIEJ OD BOMB"

Ale WOJCIESZEK nie słucha ULICY, w jego filmach najbardziej zawodzą DIALOGI - koszmarne, nienaturalne, niewygrana (np awantura z rodzicami we "W DÓŁ KOLOROWYM WZGÓRZEM")

Nawet WULGARYZMY brzmią nienaturalnie (co jest bolączką nie tylko jego filmów).

Powinien koniecznie obejrzeć:


"REZERWAT" ŁUKASZA PALKOWSKIEGO ze scenariuszem MARCINA KWAŚNEGO

"33 SCENY Z ŻYCIA" Małgorzaty Szumowskiej


W tych filmach klną i mówią jak trzeba, naturalnie!

AutorAutor

o Boże, co za lamer to pisał. "33 sceny" - w tym filmie mówią naturalnie??? jak już nieraz pisałem - to straszna strata, że każdemu wsiochowi podłączają teraz neostradę. cierpi na tym wiele forów. widać to na powyższym poście....

użytkownik usunięty
Creep_7

Ja również nie zgadzam sie z twoją opinią-Wojcieszek robi doskonałe niekomercyjne filmy które zawsze idą "pod prąd" i pokazują prawdę o polskiej prowincji, ale także o nas samych Polakach. Jeśli chodzi o gre aktorską to jest to cena jaką płaci Wojcieszek za angażowanie często amatorów do swoich filmów (tak jak w "W dół kolorowym wzgórzem"),ale często daje to jego filmom to czego brakuje polskim produkcjom-czyli niesamowitej autentyczności, przez co oglądanie ich porusza jeszcze bardziej.

Film to film

Wojcieszek zaś kręci teatry telewizji, a to jest niedopuszczalne

Nie wydaje mi się by szedł pod prąd, kręcąc filmy o biednej prowincjonalnej Polsce. Nie ma w tym nic oryginalnego.

Jeśli chodzi o autentyzm, bliższe są mi:

"MOJE MIASTO" Lechkiego

"ŻUREK" Brylskiego

wspomniane wcześniej

"REZERWAT" i "33 SCENY Z ŻYCIA"...

AutorAutor

Może w niektórych miejscach masz rację, ale nie podkręcałbym tematu - nie skończył szkoły filmowej i jak tak można. Dzisiaj można i nawet nic w tym złego. Nakręcić film można, to aby go gdzieś wypchnąć do dystrybucji - już ciężej. Natomiast Wojcieszek jest jednak ciekawym reżyserem, bo ma coś do powiedzenia. To w jaki sposób mu idzie jest owszem dyskusyjne, ale zbiera doświadczenie każdym filmem. Życzę mu, jak najlepiej. Ponadto akurat et filmy idealne, które podałeś - no cóż, też można by się spierać o ich wartość. Pierwszy z brzegu "Rezerwat", którego atutem jest lekka, zgrabna forma, ale jest to film, który mocną kreską rysuje postacie, zamiast dać im właściwą głębię. Obejrzyj i zapomnij.

AutorAutor

"Moje miasto" to kapitalny film tak btw. Wiele filmów o "biednej prowincji" jest szalenie pretensjonalnych, film Lechkiego taki nie jest. Ale to tak na marginesie ;)

Wg mnie większość jego filmów wciska kit i stereotypy o nacji (Polakach) zamiast o naturze człowieka (ludziach w ogóle).

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
AutorAutor

Jak dla mnie filmy Wojcieszka są świetne i nie zgadzam się, żeby były nienaturalnie zagrane! Wręcz przeciwnie, uważam, że są niezwykle prawdziwe i doskonale pokazują polską rzeczywistość!

reggae1987

Jak widać: co kto lubi.

AutorAutor

Panie Autor, Autor, mam Ci napisać, jacy osławieni twórcy kina nie mieli nic wspólnego ze szkolą filmową? Może tak od Pana Tarantino zaczniemy. Poczytaj sobie trochę pozycji książkowych traktujących o twórcach filmowych a przekonasz się, że ukończenie szkoły filmowej nie ma najmniejszego wpływu na reżyserski talent.

Co do samego Wojcieszka to istotnie. Nie jest to twórca w żaden sposób się wybijający a filmy które kręci są zwyczajnie przeciętne i tyle.

Nick_filmweb

Ilu jest takich jak Tarantino? Na palcach ręki.
Nieporadność pana Wojcieszka w moim przekonaniu wynika z braków warsztatowych, a gdzie indziej można się jak ich unikać, nauczyć fachu, jak nie w szkole?

AutorAutor

Źle myślisz. Zobacz, każdego roku Łódzką Filmówkę kończy około 10 absolwentów reżyserii filmowej. Napisz mi gdzie oni są? Gdzie są ich kariery? Wiesz co, przy tego typu selekcji gdzie z kilkuset ludzi wybiera się zaledwie kilka, to powinna być filmowa elita, tymczasem w zdecydowanej większość przypadków Ci wydawałoby się wykształceni filmowcy kończą swój reżyserski żywot na jednym filmie. Potem albo lądują w serialach (umówmy się, są to produkty, które nie wymagają reżyserii lub idą do reklamy) Zanegujesz to? Fellini, Antonioni, Bergman, Tarantino, Allen, Cassavetes, Kubrick, Almodovar, Cameron, Fincher, Spielberg, Nolan, Windenberg... "Palce jednej ręki?" Żaden z nich nie ukończył żadnej filmowej szkoły. A zatem szkoła filmowa niewątpliwie może pomóc, jednak nie jest zastąpiona z czego powinieneś zdawać sobie sprawę.

Nick_filmweb

Fellini, Antonioni, Bergman, Kubrick, Nolan?

AutorAutor

Owszem, sprawdź sobie jak nie wierzysz.

Nick_filmweb

Brakuje mi historycznego kontekstu w twoim uzasadnieniu. W czasach gdy swe kariery zawodowe zaczynali: Fellini, Antonioni, Bergman, praktycznie nigdzie nie było szkół filmowych. Nie mogli więc odebrać edukacji filmowej o jakiej myślisz. Zawodu uczyli się pod okiem starszych kolegów. Terminowali odpowiednio u Vittorio De Sici, Roberto Rosseliniego, Marcela Carne, Victora Sjostroma. Więc tak, odebrali edukację filmową, i nie, nie byli samoukami (choć i tacy wciąż się zdarzają). Z nowych przykładów, cóż z tego że Christopher Nolan studiował literaturę angielską, skoro jego pracą dyplomową był realizowany w ramach zajęć film. I to film został na studiach oceniony.
Nie zrozum mnie źle, pojawiali się, pojawiają i będą pojawiać wybitne samouki np. Tarantino, ale to naprawdę wyjątki potwierdzające regułę.

AutorAutor

Samouków jest sporo, nie tylko Tarantino. Jesteś studentem szkoły filmowej, że tak jej bronisz? Tak samo jak zdarzają się ludzie z samorodnym talentem, tak samo każda szkoła filmowa rokrocznie wypuszcza sporo nieuków. I jeżeli chcesz twierdzić, że utalentowany reżyser po szkole filmowej to reguła to, bez urazy, ale zwyczajnie pierd....lisz. Bez odbioru.

Nick_filmweb

Nie jestem i nie mam powodu bronić szkół filmowych. To zwykła statystyka, że ludzie wykształceni filmowo robią lepsze filmy niż ci którzy nie. To smutne. I zwłaszcza w Polsce boli, stąd koronny przykład pana Wojcieszka.
Jeśli czegoś w kinie nie znoszę, to właśnie niechlujstwa, elementarnych braków w gramatyce filmowej, a to właśnie razi mnie najmocniej w kinie pana Przemka. Cóż z tego, że może i robi te filmy z potrzeby serca (choć nie wydaje mi się, bo wygląda to dziś jak taśma fabryczna, pan Wojcieszek wyraźnie zachowuje się jakby nie mógł przestać robić filmów, wyrabia kolejne produkty nad wyraz regularnie, przez co nie ma w nich namysłu). Takich przykładów w Polsce jest bez liku: panowie Matwiejczykowie, Bodo Kox, czy Jacek Borcuch.
Z całym szacunkiem (którego nie mam, bo nie da rady) dla ich prób, ale gdzie im do Krauzego, Smarzowskiego, Pasikowskiego, Szumowskiej, Krzystka, Jakimowskiego, Koterskiego, Kędzierzawskiej, Pieprzycy, Zglińskiego.

Chciałoby się krzyknąć: niech żyją młodzi, spoza systemu etc. ale... nie da rady. Ich głos jest niezborny.

Sam Tarantino to świetny przykład człowieka, który uczył się kina oglądając je. Miłując je. Być może nasi reżyserzy oglądają go trochę mniej.
Zresztą i samemu Quentinowi nieraz się oberwało za swą impertynencję i kosmiczne ego. Gdy kwestionował jakość "Urodzonych morderców" OLIVERA STONE'a, ten skomentował to mówiąc "Quentin robi kino, ja robię filmy" (Quentin makes movies, I make films). To jest wypowiedź świadomego siebie artysty, który nie pozwoli sobie wmówić, że nie umie robić filmów jakiemuś eskapiście, komuś kto tylko się bawi w kino. I Stone dotyka pewnej prawdy o Quentinie - on się zawsze bawi, niby dotyka problemu holokaustu, niewolnictwa, ale to wciąż tylko popkulturowa zabawa, zgrana sklejka z cytatów. To nie filmy na miarę "Plutonu", "Koloru purpury", "Listy Schindlera". Nie stać go na powagę. A może na odwagę? Nie stać na w pełni oryginalny głos. Bez cytatów. I jeszcze dostaje za to nagrody! Ot, magia kina.

Podobnież było z Brianem De Palmą. Kiedyś Quentin podszedł do Briana i zapytał jak zrobił taką to a taką scenę np. rejestrację dźwięku w parku w filmie "Wybuch". Ten odpowiedział mu bez ceregieli: nauczyłem się tego w szkole.
Moim zdaniem to ładne, że tacy awangardyści jak Stone czy De Palma oddają szacunek swym pedagogom. Nic się znikąd nie bierze.
Szkoła więc sama w sobie nie jest taka zła. Może przyjmować różne kształty (raz jest to budynek, raz warsztaty, raz terminowanie u profesjonalistów). Trzeba chcieć się uczyć. Można oczywiście samemu. Ale wtedy jest po prostu trudniej.
Ale gdy tzw. "artysta" robi swoje "frędzle", ja nie dostrzegam w tym drogi twórczej, poszukiwania formy, ale lenistwo. Formy poszukiwać należy, ale przed realizacją filmu. Szkoła to świetne miejsce jako poligon doświadczalny. tylko zazdrościć takim, którzy się do niej dostają i mogą poszaleć, ukształtować się, znaleźć swój język i jednocześnie chcieć się za jego pomocą porozumieć z odbiorcą. To jest coś! Jak angielscy Młodzi Gniewni (Tony Richardson, John Schlesinger, Karel Reisz, Lindsay Anderson).

AutorAutor

Nie masz racji. Jest mnóstwo ludzi po szkole filmowej, którzy nie zrobili żadnej kariery, po prostu ich filmy były na tyle nieudane, że stracili potencjał na kolejne produkcje. W tym znaczeniu nie ma reguły po prostu. Świetne filmy można robić po szkole jak i bez. Mas o tyle racji, że faktycznie, polski off jest w zasadzie w 100% do dupy.

Nick_filmweb

Włącznie z panem Wojcieszkiem:-)

AutorAutor

Jak to czytam cisną mu się na usta dwaj reżyserzy, którzy są skończonymi perfekcjonistami, a żadnych szkół filmowych nie zaliczyli. Oczywiście chodzi mi o Kubricka oraz Fincher, który zresztą bardzo źle się wypowiadał o szkołach filmowych. Obaj jak pewnie zauważyłeś kształcili się kręcąc filmy, reklamy lub teledyski, u nich jest zauważalny progres. Zresztą większość amerykańskich filmów jest tworzona przez amatorów i zapaleńców, w pewnym sensie ich profesjonalizm wynika głównie z zaplecza produkcyjnego i producenckiego.

Zwróć uwagę, że Tarantino niby nie uczęszczał do szkoły filmowej, ale ma pewne wykształcenie, może nie całkiem formalne. Min. brał udział w długich warsztatach z reżyserii, uczęszczał na lekcje aktorstwa, więc można uznać, że on kreuje się na samouka, to zgodne z mitem od pucybuta do milionera. Amerykanie kochają takie mity, ale nie można ich bez krytycznie.

"Takich przykładów w Polsce jest bez liku: panowie Matwiejczykowie, Bodo Kox, czy Jacek Borcuch." - tyle tylko, że Bodo Kox jest studentem łódzkiej filmówki, jak sam mówi poszedł do nie, aby łatwiej zdobywać dotacje na kolejne filmy, nie wiem, czy kwestie biurokratyczne to najlepsza rekomendacja do takiego kształcenia. Dodam także, że widziałem mnóstwo filmów studentów z filmówki (polecam "Łodzią po Wiśle") i powiem tylko tyle, że niektóre z nich są koszmarne pod względem technicznym jak i fabularnym. Choć zwykle zdjęcia są bardzo dobre, ale to świadczy o czymś innym. Ale główne odczucie jakie mu towarzyszy przy ich oglądaniu to obojętność i wrażenie obcowania z czymś wyjątkowo nijakim, tak jakby ci młodzi nie chcieli podpaść swoim nauczycielom.

brava

Poprawka: Amerykanie kochają takie mity, ale nie można do nich podchodzić bezkrytycznie.

brava

Wyjątki potwierdzają regułę.

AutorAutor

Niejasne. Jakie wyjątki, od jakich reguł.

brava

Wybitne samouki to wyjątki od reguły. Proporcjonalnie jednak znacznie więcej utalentowanych reżyserów odebrało filmowe wykształcenie. Co nie zmienia faktu, że samouki były, są i będą:-)

AutorAutor

Tytle tylko, że większość reżyserów to samoucy, jest ich mnóstwo, pierwsze pokolenie amerykańskich filmowców po szkołach filmowych pojawiło się dopiero w latach 70, np. wspominany De Palma jest tego świetnym przykładem. W Polsce był w pewnym sensie przymus szkoły filmowej, władza ludowa chciała stworzyć sobie podporządkowanych artystów, ale trochę im nie wyszło.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones