Quentin Tarantino

Quentin Jerome Tarantino

8,9
44 613 ocen pracy reżysera
powrót do forum osoby Quentin Tarantino

Ktoś kiedyś powiedział, że Tarantino nie jest reżyserem filmowym, tylko DJ-em. Coś w tym jest, bowiem Tarantino nie tworzy kina na zasadzie całości, w oderwaniu od reszty kinematografii. Jego filmy można analizować jedynie poprzez kontekst innych dzieł, często zupełnie odmiennych gatunkowo. Gdybyśmy cały ponad 100-letni filmowy przemysł wyobrazili sobie pod postacią wielkiego drzewa z rozłożystą koroną, to filmy Tarantino jawiły by się jako... huba pasożytująca na korze filmowego dębu. Największą tarantinowską wadą jest właśnie jego w pełni świadomy epigonizm. "Obywatel Kane" Wellsa,"Ojciec Chrzestny" Coppoli, "Siedmiu Samurajów" Kusosawy, czy choćby "Gwiezdne wojny" Lucasa, funkcjonują niezależnie do tego, jakie filmy powstały "przed" a jakie "po". Stanowią wartość samą w sobie. Są konarami filmowego drzewa, bądź też jego liśćmi. Z Tarantino rzecz ma się zupełnie inaczej. Jego kolejne filmy nie istnieją bez całej reszty tego co aktualnie się kręci. Jednocześnie jego styl jest prostą, jakże klarowną wypadkową tego czym się zajmował zanim został filmowcem. Praca w wypożyczalni video. Czy po czymś takim można być tylko i wyłącznie jednym autorem swoich własnych dzieł? No, nie można. Co więcej, Tarantino jest diablo inteligentny i stać go na to aby nie traktować siebie do końca serio, to samo dotyczy jego filmów. Tarantino nie kręci dramatów obyczajowych. Dlaczego? Dramaty wymagają jednak pewnej powagi, pokazania czym tak naprawdę jest filmowy talent. Nieprzypadkowo, to właśnie ten gatunek niekiedy łączy się z tragedią antyczną będącą w naszej kulturze czymś w rodzaju twórczej matrycy, opowieści doskonałej, której każdy filmowy twórca (i nie tylko) stara się dorównać. Czy zatem Tarantino nie posiada talentu? Posiada jak najbardziej. W miksowaniu kolejnych swoich utworów jest po prostu świetny, tyle, że bardzo trudno wyobrazić go sobie jako zasłużonego mentora wskazującego nowemu pokoleniu filmowców właściwe ścieżki, czy choćby nawet profesora. Tarantino prędzej jawi się jako spryciarz, który niepostrzeżenie wdziera się na salę wykładową i podrzuca ściągę. Ktoś powiedział, że z Tarantino się wyrasta. Coś w tym jest. Taki Almodovar np, przeszedł niezły szmat drogi od kiczowatych, "drących się", energetyzujących filmowych pulp po poważne kino psychologiczne. Tarantino tymczasem nie chce dorosnąć. On nie tworzy kina. Tarantino w kino się bawi. I jest to niekiedy naprawdę świetna zabawa

Nick_filmweb

I niech ta zabawa trwa jak najdłużej. Nie musi być Tarantino Wellesem swojego okresu, wystarczy że kręci świetne kino w klimacie ... tarantinowskim właśnie. Przetwarzanie to w końcu też proces twórczy, a filmowy sos Quentina to w każdym wydaniu wieloskładnikowe danie, które smakuje zawsze wyśmienicie :)

meszi

Może, ale równie dobrze może szybko się przejeść, bądź też zbyt wiele składników może wywołać niestrawność.

Nick_filmweb

"Może, ale równie dobrze może szybko się przejeść, "

Oto kwestia gustu.

"bądź też zbyt wiele składników może wywołać niestrawność."

a oto kwestia zdrowego żołądka:)