Według mnie to jego filmy jak na razie były kiepskie... Jedynie Pulp Fiction wypada nawet nieźle. Pomysł na Kill Billa był niezły ale troche spartolony i mogło by być nieco lepiej. Ale najbardziej podobało mi się jak grał w Desperado jak wpadł do baru i opowiadał kawał o facecie co założył się że nasika do szklanki. Może w przyszłości jeszcze coś z niego będzie bo jak na razie to chyba się uczy reżyserować. Ale ogólnie rzecz biorąc jego filmy nie pasują pod moje gusta a więc takie jest moje zdanie.
Ja uważam, że gość ma swój styl i dlatego odczuwasz tu amatorszczyznę. Ja osobiście uważam jego filmy za niepowtarzalne, i "wielokrotnego użytku" Oglądałem Wściekłe Psy 94 razy i dalej amm ochote. Pulp Fiction zaliczyłem razy 68. Uważam, że gość ma talent i potrafi robić filmy.
Nie ja nie powiedziałem, że odczuwam amatorszczyznę. Według mnie to on nie ma jeszcze doświadczenia w kręceniu filmów ale pomysły ma dobre tylko średnio mu wychodzą.
...reżyser z niego taki sobie... i to jest prawda... nakręcił rewelacyjny PULP FICTION... WŚIEKŁA PSY również mogą być... ale ten człowiek jest... hmmm... przereklamowany... "Kill Bill" uważany przez wielu za arcydzieło/kult/mistrzostwo/ge nialny film itd. itd... tak na prawdę był dziełem takim sobie... dobra reklama i mamy cudko... Tarantino ma dobre pomysły, ale chyba nie chce mu się przyłożyć (albo jeszcze nie umie za dobrze)...
...a za aktorswo ma u mnie plusa (szczególnie za rolę Richarda Gecko)...
...wydaje mi się, że Tarantino nie zasłużył na te wszelakie pochwały, które o nim słyszę...
...ale to już moje zdanie...
kill bill jest najlepiej wyreżyserowanym filmem, nawet pulp fiction sie chowa. podkreślam że nie mówie tu o ogóle czy scenariuszu, bo ogólnie to pulp fiction ma lepszy scenariusz no i jest lepszy, ale jeśli chodzi o reżyserię to kill bill wygrywa. naprawde a jeśli oceniacie ogól filmu to prosze nie piszcie o reżyserii bo to całkiem odrębna sprawa
A ty broń dalej tego swojego mistrza. Prawda jest taka, że miał bardzo dobre pomysły na filmy ale reżyserował niezbyt dobrze i dlatego w jego filmach co jakiś czas są dłużyzny i niezrozumiałe momenty.
Ja rozumiem że jestes znawcą i ekspertem. Nie to co ludzie zasiadający w komisjach takich konkursów jak Sturn, Emmy, Złoty Niedźwiedź, Oscar, Złoty Glob czy Złota Palma. Na tych wszystkich festiwalach Trantino był nominowany do głownej nagrody za reżyserie. Nie wszędzie ją dostał, pewnie dlatego że reżyseruje niezbyt dobrze i musi się jeszcze nieco nauczyć.
I właśnie dlatego nie jest jeszcze idealnym reżyserem i nie wszędzie go doceniają. Ale wam to trzeba sto razy powtarzać a wy przy okazji ponabijacie się jeszcze z ludzi.
Albo sobie jaja sobie robisz albo twoja wiedza o ręzyseri ogranicza się do tego co widziałes w Rambo... Nie ma idealnych reżyserów, a to że Tarantino jest doceniony przez specjalistów na całym świecie jest dla ciebie niczym, piszesz że "prawda jest taka...". To że widzisz w jego filmach dłużyzny i na tej podstawie stwierdzasz ze rezyseria szwankuje to nie jest argument. widziałeś jakiś film Kubricka? Stawiam chałupę że byś zasnął po pierwszej godzinie jakiegokolwiek jego filmu. Nie znasz się koleś i próbujesz wcisnąć jakiś kit jako obiektywną prawdę na podstawie swoich odczuć po obejrzeniu filmu. Podaj jeden argument, zanalizuj choć jedną sekwencje z jego filmu i popisz się swoja wiedzą z dziedziny reżyseri. Zrobisz to i będę ci bił pokłony... próbujesz krytykować nie mając nic do powiedzenia oprócz tego że ci się nie podobało.
Pomysły na film - Bardzo dobre
Wykonanie - Również
Tarantino na ekranie - nie mogę patrzeć - moje odczucie ;-]
Mnie też podobał sie ten fragment z Quentinem w Desperado kiedy to opowiadał ten przeuroczy żart w barze... :):):)
Nie wiem co siedzi w głowach ludzi, którzy uważają, że reżyseria Quentina jest nudna. Jedyne, co mi przychodzi do głowy, to, że dla takich osób 1,5 godziny lub więcej szybko zmieniających się ujęć, obław, pościgów samochodowych, mordobicia, bijatyk, eksplozji, jednym słowem: ruchu - to jedyna słuszna recepta na ciekawy film. A to znaczy, że nawet nie próbują docenić prawdziwego kina. Nie zauważają tego, co jest prawdziwą siłą jego filmów: DIALOG. Rozmowa. Czyli to, co powinno być najważniejsze w każdym filmie, ale jakoś tylko jemu się udaje. W każdym innym amerykańskim filmie rozmowy o napadach na banki, o napiwkach albo o różnicach między Europą i Ameryką byłyby nudna - ale Tarantino prowadzi je w taki sposób, że są arcyciekawe. Powolna narracja jest moim zdaniem zaletą jego filmów i wcale nie nuży, a wręcz przeciwnie. Tarantino filmuje akcję z wielu różnych ujęć, kamera jest wnikliwym obserwatorem rzeczywistości, ukazuje świat z zupełnie nowych perspektyw. Gdyby w jego filmach zwiększyć tempo narracji, straciłyby one swój urok. A wracając do dialogów: moim zdaniem są one CHOLERNIE dobre; i NIE oznacza to, że jaram się, jak słyszę "fuck" albo "motherfucker" (co pewnie niektórzy światli konserwatyści pomyślą) - te dialogi naprawdę stoją na bardzo wysokim poziomie. Oglądam jego filmy nie dlatego, że "fajne bebechy fruwają" albo że "fajnie się panienka nagrzała", tylko właśnie dla dialogów.
Tarantino jest zajebisty... chociaż nie, czekajcie... w sumie jest do dupy!... albo... chwila, chwila... jednak jest supcio... aczkolwiek...hmmmm...
Aktorem Quentin jest dobrym, ale reżyserem rewelacyjnym. Jak na razie nakręcił jedne film na swój sposób być może genialny, kilka bardzo dobrych, i trochę niezłych a z pewnością żadnego gniotu. W tym, co robi jest absolutnym mistrzem, z jego filmów wylewa się uwielbienie dla kinematografii. Poza tym od reżysera w dużym stopniu zależą kreacje aktorów, a Quentin ze swoich potrafi wyciągnąć esencje. Najlepszym przykładem jest Michael Madsen, który zagrał w pierdyliardzie filmów a chyba jedynie u Quentina były to role dobre, które pokazały, że to świetny aktor. Szkoda ze inni z renomą, sie po niego nie pofatygowali, bo aktorem jest nieprzeciętnym.
to jest genialny, wizjonerski reżyser.
spójrzcie, jak od czasów Pulp fiction zmieniło się kino sensacyjne!
nie mówiąc już o tym, że on jest jedynym kolesiem, który bierze temat szmirowaty (błagam, jak by tak opisać pomysł Kill Billa czy Deathproofa, to można by się zrzygać), a robi z niego arcydzieło. i - jak przystało na wielkiego artystę - robi to sam i zapewne "sam nie wie jak", ot, po prostu mu wychodzi. wszyscy naśladaowcy tylko nieumiejętnie próbują mu dosięgnąć do pięt.
najlepszy dowód? obie części Grindhouse'u. jedna to arcydzieło (scenariusza, reżyserii, montażu, poprowadzonych aktorów, idealnie dobranej muzyki itd.), druga - jedynie zabawa konwencją, z której najlepszy jest zwiastun do Maczety.
a jeżeli ktoś uważa, że QT to tylko twórca strzelanin i zabawnych dialogów, niech zastanowi się nad ostatnim monologiem Samuela nt. tego, o czym naprawdę jest fragment z Ezechiela, niech prześledzi motyw kryzysu wieku średniego w Jackie Brown czy genialną wprost analizę toksycznego związku z Kill Billa, pociągniętą dalej w Deathproofie.
czekam na niesławnych bękartów z pół-strachem, pół-fascynacją - co zrobi z takiego tematu ten stary kuglarz? i nie mogę się już doczekać!