link ---->
http://film.interia.pl/wiadomosci/film/news/britney-spears-u-tarantino,1043977
Ciekawe co z tego wyjdzie. Mam nadzieje, że będzie lepiej niż w przypadku średnio udanego Death Proof.
Swoją drogą film Meyera rządzi.
Zajebiście, choć to pewnie tylko plotki. Najpierw powstanie "Inglorious Bastards", o którym QT ciągle wspomina w wywiadach. Choć co do Britney mam obawy. Ale gość, który potrafił z Russela zrobić aktora, zrobi aktorkę i z Britney.
Wszystko ok, ale nie rozumiem zdania "który potrafił z Russela zrobić aktora". Przecież Russel od dawna był dobrym aktorem, a w Death Proof to tylko potwierdził.
dla mnie "Death proof" mimo wszytsko to i tak najgorszy film Tarantino. Miał być hit a do pięt nie dorastał Planet Terror.
niestety muszę się zgodzic. po prostu się go źle ogląda. byc może chodzi o to, że Tarantino nie najlepiej wychodzi linearne opowiadanie historii. największym jednak minusem są w tym filmie dialogi, które zawsze były najmocniejszą stroną Quentina. W tym filmie sprowadzają się one do durnego babskiego gadania, którego nie da się słuchac. do tego jeszcze maxymalnie irytująca Zoe Bell, która powinna poprzestac na kaskaderce.
żeby nie było - fil nie dorasta do pięt Planet Terror, ale i tak zasługuje na jakies 6-7/10
Może jako "quentintarantinofan" masz lekkie klapki na oczach? Każdemu zdażają się wpadki, nawet najlepszym.
Co do Zoe to Tarantino na siłę chciał z niej zrobic sexy bitch, a Zoe pomimo tego że jest szczupła i wysportowana jest "pretty fucking far from being sexy." Do tego ten okropny na siłę eksponowany nowozelandzki akcent...
Mi się tam podobała,choć wiadomo,że do laski Mary Winstead jej daleko. Co do filmu. Świetny pościg, zajebisty Russel i dialogi. Może początek trochę nudny, ale później z minuty na minutę jest coraz ciekawiej. Dla mnie stoi wyżej od "Jackie Brown", choć wszystkie mają u mnie 10/10. Co do mojego nicku. Nie jestem fanem tylko Quentina. Bardzo lubię Leone, stare filmy Scorsese, filmy Redforda.
Pościg - zgoda, Stuntman Mike - też rewelacja, jak wiesz babskie gadanie mi się nie podobało, jak tego sluchalem (chyba juz 5 razy - trzeba dac filmowi szanse) czulem sie jak adas mialczynski na plazy i wczesniej w pociagu.
Osobiscie wolę Jackie Brown - warto obejrzec coś z nurtu blaxploitation, wtedy łatwiej ten film docenic.
Ja jednak pozostanę przy swoim. "Death Proof" miał ten klimat. Obejrzyj "Elsę: Wilczycę z SS", a docenisz film Quentina. O to chodziło, by był trochę przegadany, a akcja rozwinęła się później.
Elsę widziałem.
Nie chodzi mi o to, że jest przegadany - Kill Bill vol. 2 też jest, a mimo tego jest dla mnie doskonały. Chodzi mi tylko o poziom dialogów, nie ich ilośc.
Tak niestety tłumaczą sobie ten film ludzie, którzy gdy Tarantino się zesra, zachwycają się jak to cudownie pachnie.
Skoro coś ma byc beznadziejne z założenia, po co to w ogóle robic???
Dotychczas Tarantino robił z kiczu i niejednokrotnie beznadziei prawdziwy majstersztyk. Przy Deach Proof albo poszedł za daleko, albo mu się po prostu nie udało. Te dialogi nie był stylizowane na denne - one po prostu były denne. Miały naśladowac styl Tarantino z poprzednich filmów (gadanie o duperelach, które jest cool), niestety wyszło z tego babskie gadanie.
Kill Bill był o zemście właśnie kobiety. Jackie Brown hmmm sam tytuł wiele mówi. Dodatkowo Faster Pussycat! Kill! Kill! Meyera to też film o kobietach. 3 (4) podane przeze mnie tytuły ogląda się jednak o wiele lepiej, bo wymykają się ze schematu "3 idiotki pieprzą o chłopakach i innych babskich pierdołach".
Na marginesie - trochę mnie zdziwił ten news nt. remake'u Faster...., bo oglądając Death Proof miałem nieodparte wrażenie, że Quentin co najmniej inspirował się tą produkcją.
Jak w każdym swoim filmie, jednak Faster... zajmuje pierwszoplanową pozycję (żeby nie było - nie niepodzielnie).
Ale on chce teraz remake.. "Death Proof" było oparte na kilkunastu produkcjach,a teraz chce remake "Faster Pussycat! Kill! Kill!". I bardzo dobrze
Czy bardzo dobrze to zobaczymy. Mam nadzieję, że tak. Tym niemniej dziwi mnie taka decyzja. To prawie tak jakby po nakręceniu Pulp Fiction Tarantino zdecydowałby się na remake The Set-Up, na którym w dużym stopniu opierał się segment z Butchem. Myślę jednak, że wolałbym zobaczyc coś świerzego. Na szczęście po drodze jest jeszcze Inglorious Bastards.