czy ktoś z was wie jakie plany co do filmów ma teraz Richard? coś wiadomo? dlaczego nic od prawie 2 lat się nie dzieje?
albo sobie przerwę zrobił i żyje kasą z Hobbita albo nastała cisza bo nikt go nie chce w żadnym filmie....
tylko ten film o tornadach ma wyjść, ale jak to zobaczyłam to sobie pomyślałam- Richard, ty tak na serio? Wolę go 10000 razy bardziej w brytyjskich serialach niż w jakichś filmach katastroficznych, Hobbit to była fajna odskocznia, coś nowego, ale wolałabym z powrotem starego dobrego RA w roli Guya ze słabego Robin Hooda czy miażdżącego spojrzeniem p.Thorntona z N&W
R. ma zagrać w "Urban and the Shed Crew" na podstawie powieści B. Hare'a- podobno zdjęcia właśnie ruszyły. <jupi!> :)
Złego,nie złego wszystko mi jedno:) Zastanawia mnie tylko czemu reżyserzy tego nie widzą i nie angażują go do tego typu produkcji.
On chyba nie jest osobą łatwo nawiązującą kontakty. A nie ma co się oszukiwać- w świecie aktorskim znajomości bardzo się liczą. Jeśli ktoś sądzi, że tylko na podstawie dobrej gry aktorskiej będzie rozchwytywany to się niestety mocno rozczaruje....
W trakcie mojej fascynacji jego grą aktorską obejrzałam kilkadziesiąt wywiadów, materiały z planów filmowych itd. i doszłam do wniosku, że bierze ludzi trochę na dystans, jest nieśmiały, nie lubi uczestniczyć w wygłupach kolegów z obsady, mocno się izoluje (choć to zapewne żeby wczuć się w rolę), jest niepewny siebie, być może niezbyt wierzy w swój talent aktorski?
W jakimś wywiadzie przyznawał, że kiedyś mocno podkopały jego samoocenę negatywne komentarze, które usłyszał na temat jednej z ról. Mówił, że miał na pewnym etapie życia tendencje do sprawdzania co o nim mówią ludzie i silnie to na niego oddziaływało. Nawet nie tak dawno, w wywiadzie dot. Hobbita stwierdził, że przez 3 tygodnie nie rozpakował walizek, gdy przyleciał do Nowej Zelandii, bo bał się, że się nie sprawdzi i zaraz będzie musiał się pakować i wracać.
Nie wiem z czego to wynika, może w rzeczywistości jest osobą trudną do nawiązania jakichś większych przyjacielskich relacji, może ma tendencje do zbytniego wtrącania się w wizje reżysera?
Ciekawe, ja też odniosłam takie wrażenie ,że jest nieśmiały i raczej poważny. Może coś w tym jest. Może to lepiej bo inaczej oglądałybyśmy go w niezliczonej ilości komedii romantycznych a tak dawkuje nam siebie po trochu i nie ma się wrażenia przesytu( jak to ma miejsce w przypadku innych aktorów).
On jest niebanalny ;) i kolejny przykład osoby, która jest niedoceniana, a powinno być inaczej...no, ale cóż taki jest świat...
Widzą, widzą! :) Teraz w którymś z wywiadów udzielonych przy okazji wręczenia nagród Emipre Richard powiedział podobno, że szykują mu się jakieś następne projekty oprócz "Urban...", których rozwinięcie zajmie mu około 5-10 najbliższych lat (!), więc będzie czego wyczekiwać. :)
Tzn ja co prawda osobiście nie znalazłam tego wywiadu, tylko dowiedziałam się o tym z jakiejś tam stronki itd :), ale Mr. A. mówił w nim rzekomo coś o tym, że jest zainteresowany reżyserowaniem/ pisaniem/ produkcją, ale póki co to tylko taki plan w jego głowie... Także... :) Może będzie jednak jakimś czarnym charakterem albo zagra w filmie kostiumowym, skoro coś tam mu się szykuje na najbliższe lata i skoro wiadomo, że on najchętniej pracuje na materiałach typowo literackich :D
Eh, to zresztą jest mało ważne teraz, kogo zagra i w jakim gatunku, ja po prostu jestem taaaaaka przeszczęśliwa z jego powodu i tak się cieszę, że coś tam będzie się u niego działo, że szkoda gadać :D Bo już na fakcie obawiałam się trochę, że jest o Richardzie tak cicho właśnie dlatego, że reżyserzy go ignorują/ nie są nim zainteresowani/ nie może dostać angażu/ jest zbyt nieśmiały i nie może się przebić itd. Teorii spiskowych miałam najzwyczajniej w świecie od groma, a tu dowiaduję się, że coś tam jednak będzie! MEGA! :D
I jest kolejna oficjalna wiadomość- Richard wraca na deski teatru, zagra Johna Proctora (tego samego, w którego wcielił się kiedyś Daniel Day-Lewis :)) w sztuce "Czarownice z Salem" :D
Więcej na:
http://www.oldvictheatre.com/whats-on/2014/the-crucible/ :)