Ridley Scott

7,9
19 536 ocen pracy reżysera
powrót do forum osoby Ridley Scott

Dowiódł tego "Prometeuszem". Pokazał Abramsowi ("Star Trek"), Nolanowi ("Incepcja") i Cameronowi ("Avatar"), gdzie raki zimują! Pokazał jak się kręci nowoczesne i fascynujące w swej wymowie widowisko fantastycznonaukowe. Scott po raz kolejny udowodnił, że jest wielkim myślicielem i w gatunku s-f nie ma sobie równych. Pokazał, że jest nie do zastąpienia. Swoim "Prometeuszem" powinien zgarnąć nominację do Oscara za najlepszą reżyserię.

Cameron gnije, a Scott nie. Scott cały czas jest wielki i nie ucieka od kategorii R. Nie wchodzi dwa razy do tej samej rzeki, nie idzie na łatwiznę. Poszukuje nowych rozwiązań. Tworzy coś zupełnie nowego i zaskakująco wciągającego ("Prometeusz"). A teraz szykuje się do następnego brawurowego ataku - świeże spojrzenie na "Łowcę androidów". Ridley, Ty drapieżniku! Oby tylko tak dalej! Cameron ciągle śpi, a tymczasem Ty przypuściłeś frontalny kontratak, pokazując "Prometeuszem", kto tu jest artystą, a kto jedynie rzemieślnikiem (Cameron, "Avatar").

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ApolloCreed_

Dobrze. Temat ma być na górze, bo Ridley Scott, to wielki reżyser.

La_Pier

Po prostu zamurowało mnie to co przeczytałem. A co do Scotta owszem wielki reżyser ale nie na przykładzie Prometeusza

ApolloCreed_

Zgadzam się: "Prometeusz" nie jest najważniejszym filmem Scotta. Ale według mnie, to udany powrót tego twórcy do gatunku s-f. Oryginalny i przełomowy dla całej sagi o "Obcych".

La_Pier

Raczej średnio udany powrót do gatunku, bo Prometeusz to raczej jechanka na popularności tej serii, bo z samym Obcym ma nie wiele wspólnego, owszem jest on oryginalny ale w złym tego słowa znaczeniu.

ApolloCreed_

Są dziury w scenariuszu. Nie zaprzeczam. Ale o czym opowiadała saga "Obcych"? Ano o przetrwaniu w starciu z ekstremalnie niebezpiecznym organizmem. Tymczasem Scott w "Prometeuszu" uderzył z grubej rury niczym Kubrick w "Odysei". Scott pod przykrywką przygodowego s-f z elementami horroru zadał fundamentalne pytania dotyczące życia, śmierci i Boga. To absolutne novum. Wcześniej były zwykłe filmy o przeżyciu starcia z obcym. Scott "Prometeuszem" poszedł znacznie głębiej. Nie stał w miejscu, pokazał coś nowego. Ja teraz kupuję "Prometeusza". Uważam, że Scott nie zawiódł, a "Prometeusz", to jego najlepszy film od wielu, wielu lat. Mam nadzieję, że kontynuacja nie powstanie. Niech pozostanie tajemnica do końca.

La_Pier

Oryginalny to był sequel niejakiego "rzemieślnika" Camerona gdzie ze slashera sci-fi zrobił wojenne kino akcji, jednak jego film nadal pozostawał o Obcym. Natomiast nie wiem co Scott chciał o osiągnąć Prometeuszem? Jeżeli zamierzał nakręcić własną Odyseje kosmiczną to powinien być to odrębny nie mający z tą serią nic wspólnego film. Jednak Prometeusz był zapowiadany jako prequel Obcego wykorzystujący jego popularność, co jest niczym innym jak posunięciem komercyjnym a to automatycznie skreśla Scotta jako artystę.

ApolloCreed_

Ostra kampania marketingowa nie skreśla Scotta jako artystę wielkiego formatu. Cameron owszem, zaproponował w "Aliens" nową formułę, ale jednocześnie wygładził wszystko to, co u Scotta w "Nostromo" było drapieżne. Bo w "Obcym: Nostromo" nie ma małych dziewczynek, nie ma przyjaznego androida i nie ma też wątku miłosnego. A na końcu mamy tylko 1 ocalałego bohatera z całej niebezpiecznej przygody (identycznie w "Prometeuszu"). Tymczasem Cameron jednak uratował w "Aliens" najważniejsze postaci. W "Aliens" nie ma tego bezkompromisowego podejścia, które jest obecne w "Obcym: Nostromo". Król jest jeden i jest nim bez wątpienia Ridley Scott. Niestety, ale Cameron i Fincher nie dali rady.

La_Pier

Ponadto sam xenomorph do dziś najlepiej prezentuje się w "Obcym: Nostromo". U Camerona to są momentami jakieś wybuchające kukły z plastiku. Padaka.

La_Pier

ile ja bym dał aby taka "kukła" choć na trochę pojawiła się w Prometeuszu

La_Pier

Co nie zmienia faktu iż Scott kręcąc film o obcym powinien nakręcić film obcym a nie jakiegoś pretensjonalnego blockbustera.
Aliens pozostało bezkompromisowe mimo iż to produkcja o dużo większym budżecie i rozmachu niż poprzednik. To że przeżyło tam więcej osób nic nie zmienia. Ponieważ film Camerona jest zbudowany na innych zasadach, nie wykorzystuje w swojej fabule tak jak Alien schematu slashera (popularny podgatunek w latach 70-tych) w którym morderca wykańcza ofiary po kolei a na końcu uchodzi z życiem tylko 1 osoba. Wątku miłosnego ja tam w ogóle nie dostrzegam a film widziałem wielokrotnie. Natomiast to że Cameron wyłamał się ze schematu złego androida raczej zadziałało na plus, swoją drogą Biszop to bardziej charakterystyczna i kultowa postać aniżeli android (nawet nie kojarzę jak on się nazywał) z pierwszego Aliena. Natomiast postać Newt jest pewnym wygładzeniem ale nie przesadzajmy, z fabularnego względu jej postać ma sens i powoduje iż w finale oglądamy symboliczny a zarazem epicki pojedynek dwóch samic. Alien i Aliens to 2 najlepsze części serii które znacznie przewyższają pozostałe części włącznie z Prometeuszem.

ApolloCreed_

no właśnie nie ma nic wspólnego z obcym , i dobrze! to spin off obcego a spin offy są w modzie, wszyscy liczyli tylko na krew i strasznego obcego, ridley zrobił porządny film a nie jakieś zabijanie 5 razy a ten obcy nadal żyje, bez jaj.. żal..
Prometeusz to najlepszy film z serii obcy

ApolloCreed_

Tu muszę się zgodzić, bo Prometeusz kompletnie mu nie wyszedł, ogląda się to jak jakiś tandetny film zero klimatu, coś im tam nie wyszło, ale reszta filmów to istne perełki.

La_Pier

Oj nie, choćbym nie wiem jak chciał, żeby mój dawny idol wciąż wyznaczał nowe ścieżki w kinie. Pewnych rzeczy wybaczyć się nie da. Scenariusz "Prometeusza" ma więcej wad niż zalet. Rozumiem gdyby to był horrorek z przymrużeniem oka, taki pocieszny camp. Ale to, co Ty nazywasz ambicją, ja nazywam pretensją, która czyni ten film nieznośnym. Nie można jednocześnie serwować widzowi idiotyzmów i żądać, by traktował poważnie to "rozwiązywanie zagadki istnienia". Scott w "Prometeuszu" nie zbliżył się nawet w połowie do takiego zgłębienia tematu, jakiego dokonał Kubrick. W dodatku Kubrick nie potrzebował rozwiązań rodem z horrorów klasy B. Poza tym jestem w stanie bronić tezy, że "Alien" i "Aliens" to nie są tylko zwykłe horrorki o uciekaniu przed potworem. Natomiast wbrew obiegowej opinii jest nim "Alien3" (w dodatku ze szczyptą religijnego bełkotu).

feuerbach

No dobrze.A w takim razie istnieje alternatywa? "Ukryty wymiar" W.S. Andersona? Nie sądzę. Pierwotny scenariusz autorstwa Spaithsa też nie jest taki rewelacyjny. Widać, że gość tą całą swoją paplaniną w stylu "u mnie to czy tamto było lepsze" chciał zdyskredytować Lindelofa i jego ideę, a tymczasem wyszło na jaw, że sam napisał jeszcze gorszy tekst. Zachowawczy i z okropnymi schematami. Na dodatek idiotyczny. U Spaithsa, Shaw zmartwychwstaje. Wiele można zarzucić Lindelofowi, ale nie aż takie koszmarne bzdury.
Dziś nie powstają filmy s-f dotyczące odwiecznej zagadki istnienia, co czyni "Prometeusza" niezwykle ambitnym obrazem. Scott postanowił przywrócić kinu s-f dawny blask i według mnie zrobił to w ciekawym stylu. Ale ponieważ na ekranie nie biegają xenomorfy, to trzeba się czepiać na siłę. Też za pierwszym razem tak miałem. Na szczęście przeszło.

La_Pier

Alternatywy podać nie umiem. Jako fan gatunku nie widzę nic na prawdę wybitnego na przestrzeni ostatnich 20 lat. Ogólnie rzecz biorąc s-f cierpi na "chorobę pomatrixową". Widocznie pokolenie wychowane na grach komputerowych rajcuje podłączanie się do avatarów czy snów. Dla mnie to był bajer dobry na raz. Ostatnio z przyjemnością obejrzałem nowego "Dredda". Film oczywiście poniósł sromotną klęskę w box office. Zbyt krwawy, zbyt jajcarski, a za mało (pożal się Boże) głębi rodem z filmów o Bournie.

Ja już nie umiem patrzeć z przymrużeniem oka na błędy filmu tylko dlatego, że reżyser był łaskaw poruszyć temat genezy ludzkości. Takie podróby Kubricka kończyły się nie raz żenadą intelektualną ("Misja na Marsa"). Jeśli nawet "Prometeusz" prezentuje się lepiej, to o ile lepiej? Co z tego, że za ludźmi nie biega xenomorf, skoro są inne stwory (węże, zombie, inżyniery, kałamarnica)? To jest odpowiedź Scotta na odwieczne pytania nurtujące ludzkości? Skoro na poważnie rezygnujemy z xenomorfów (przeciwko czemu nic nie mam), to co oznacza to dziwaczne stworzenie, które się wykluło w ostatniej scenie?

Z całym szacunkiem dla pana Scotta (za kilka wybitnych filmów), ale 20 lat temu powinien był się zająć uprawianiem ogródka. Jak pisał jego słynny rodak: "Nie wypada się zestarzeć, zanim się nie zmądrzeje".

feuerbach

Chodzi Ci o nowego "Dredda"? Stary też ma klimat, tylko scenariusz pod koniec zawodzi.

A dlaczego ma nie być monstrów w filmie opowiadającym o odwiecznych wątpliwościach człowieka względem istnienia? A kto powiedział, że trzeba podejmować ten problem w stylu Kubricka? Czy aż tak koniecznie trzeba budować kaplicę w której będzie można się pomodlić? Scott oprócz ambicji, serwuje także dynamiczną akcję i to sprawia, że nie robi pretensjonalnej kalki z Kubricka, tylko podąża własną ścieżką.

"Skoro na poważnie rezygnujemy z xenomorfów (przeciwko czemu nic nie mam), to co oznacza to dziwaczne stworzenie, które się wykluło w ostatniej scenie?"

Ch*j z tym. Nie wiem co to jest i nie chcę wiedzieć. Czy to ma jakieś znaczenie wobec występujących w filmie głównych motywów, takich jak: manipulacja i potajemne działanie (David), ocalająca potęga nadziei (Shaw), marzenia o wiecznym życiu (Weyland), konflikt na linii maszyna-człowiek? Dlaczego nikt nie zwraca uwagi na to, co naprawdę istotne w "Prometeuszu"? Łatwiej się czepiać, że Shaw zbyt szybko dochodzi do zdrowia po cesarskim cięciu. Technicznie film jest wyśmienity, a fabularnie naprawdę wciągający w kluczowych momentach. Scott nie poszedł na duże kompromisy i widać też, że to co obserwujemy na ekranie naprawdę ma dla niego znaczenie. Ridley od strony reżyserskiej z pewnością się przyłożył. Co najmniej 4 sceny to już teraz klasyka kina: cały prolog / David odnajdujący Ziemię zaznaczoną na mapie kosmosu / cesarka Shaw / rozmowa pomiędzy Davidem i Shaw z kocówki filmu. Czy naprawdę te wspaniałe sceny nie wywierają żadnego wrażenia na antyfanach "Prometeusza"? A do tego mamy nie pesymistyczne, lecz optymistyczne przesłanie, bo Scott wierzy, że to całe cholerne życie na Ziemi ma głębszy sens. Nie jesteśmy sami w kosmosie. A co z motywem "Lawrence'a z Arabii"? Dla niektórych niejasny. Czytałem gdzieś, że tutaj chodzi o to, że David czuje się samotny wśród ludzi tak, jak Lawrence czuł się samotny wśród Arabów. Co za bzdury. Nie to miał na myśli scenarzysta.

A jak łatwiej zniszczyć Ziemię? Podrzucając jaja czy rozpylając nad planetą ciemną maź? Tu też Spaihts wyraźnie przegrywa z Lindelofem.

La_Pier

http://24.media.tumblr.com/tumblr_m5u9ovAu4m1qzgebdo1_1280.jpg

La_Pier

Mam na myśli nowego Dredda tzw. "Dredd 3D" (chociaż ja oglądałem bez problemów w 2D :-)) Bardziej mi się podobał od niezdarnego filmu ze Stallonem, ale to jakby bez znaczenia. "Dredd" nie zmieni oblicza kina. To prosty i sprawny film akcji w starym stylu, na który nie ma teraz mody.


Nie wiem, czy można się czepiać scenariusza "na siłę". Zapewne nie powstał scenariusz doskonały, w którym nie da się poprawić sceny czy dialogu. Są po prostu filmy z lepszymi i gorszymi scenariuszami. "Prometeusz" należy do tych drugich. I nie chodzi tu o pojedyncze pomysły któregoś ze scenarzystów. Postaci są nieciekawe, średnio nakreślone, ich poczynania nielogiczne. Film obiecuje ciekawsze wnioski, niż ostatecznie dostarcza, a w końcówce mamy bajzel rodem z filmowych katastrof Emmericha. Poza tym najbardziej krytykowany pod względem zachowań postaci wątek (ZAGUBIONYCH!) Millburna i Fifelda jest w zasadzie zbędny. Łatwo można go było wyciąć i oszczędzić sobie wstydu. Bo jeżeli niezbyt rozgarnięci użytkownicy filmwebu licytują się, kto znajdzie większą bzdurę w tym filmie, to już wstyd.

Oczywiście to nie "Dzień niepodległości" i swoje zalety ma. Ciekawa strona wizualna, jak to u Scotta. Wtajemniczeni w kulisy powstania "Blade Runnera" mogą wychwycić kilka scen, których nie udało się tam zrealizować (a także podobnych do tych, które są w filmie). Te motywy religijno-ewolucyjne również mnie z początku zaintrygowały, choć ostatecznie zostały potraktowane zbyt płytko. Wszystko to jednak lepiej prezentuje się na papierze, niż w filmie, gdzie w połączeniu z marną fabułą otrzymujemy nieciekawy gulasz. Same motywy nie wystarczą. Nie chcę Cię martwić, ale nawet na temat tak mocno gnębionych przez Ciebie "Avatara" czy "Incepcji" powstały najwymyślniejsze analizy

http://www.filmweb.pl/film/Avatar-2009-299113/discussion/Eureka%21+PRZES%C5%81AN IE+ca%C5%82ego+filmu+%3A%29,1291268

http://www.filmweb.pl/film/Incepcja-2010-500891/discussion/Incepcja+-+zawarto%C5 %9B%C4%87+filmu%2C+czyli+tre%C5%9B%C4%87+pod+form%C4%85.,1691258

Czy przekonałeś się, że to ambitne filmy, a ich twórcy to prawdziwi artyści?

Nie pojmuję, jak po kilku miesiącach od premiery osądzasz, że jakieś sceny "Prometeusza" przeszły do klasyki kina. Czy to udawanie Lawrence'a, czy to cesarka Shaw (wyjęta właśnie jakby z taniego horroru). Wydaje mi się, że do klasyki kina przechodzą filmy, do których będziemy wracać. Opowiadające historie, które możemy na nowo odkrywać i przedstawiające bohaterów, którzy są dla nas ważni. Krótko mówiąc: mają co najmniej dobry scenariusz. Moim zdaniem "Prometeusz" takiego nie ma, ale trzeba czasu na to ewentualne zapisanie się w klasyce kina.

Nie zrozum mnie źle: ja nie mam pretensji, że Ci się "Prometeusz" podobał. Mnie też się całkiem podobał. Przynajmniej do czasu, gdy zmęczyła nawałnica głupot. Każdy ma swoją tolerancję dla takich rzeczy. Ale zakładanie krzykliwego tematu, jakim to artystą nie jest Scott. Po co? Żeby znowu dokopać Nolanowi? To brzmi niepoważnie, bo równie dobrze można napisać: "Stary pierdoła Scott zbezcześcił swoje jedno wielkie dzieło, a zaraz to zrobi z drugim". Żeby nie było - sam czekam z zainteresowaniem na "Untitled Blade Runner Project" (cokolwiek to będzie), ale nie obiecuję sobie zbyt wiele. Może przynajmniej się nie rozczaruję.

feuerbach

"Postaci są nieciekawe, średnio nakreślone"

Zwłaszcza David, nie?


"Poza tym najbardziej krytykowany pod względem zachowań postaci wątek (ZAGUBIONYCH!) Millburna i Fifelda jest w zasadzie zbędny. "

Nie aż taki zły wątek, zwieńczony wyjątkowo groźną, wężowatą bestią.


"Bo jeżeli niezbyt rozgarnięci użytkownicy filmwebu licytują się, kto znajdzie większą bzdurę w tym filmie, to już wstyd."

Wstyd, to jest, gdy się kręci takie gówna jak Cameron po "True Lies". To jest dopiero całkowity brak ambicji.


"Czy przekonałeś się, że to ambitne filmy, a ich twórcy to prawdziwi artyści?"

Nie.


"Nie pojmuję, jak po kilku miesiącach od premiery osądzasz, że jakieś sceny "Prometeusza" przeszły do klasyki kina. Czy to udawanie Lawrence'a, czy to cesarka Shaw (wyjęta właśnie jakby z taniego horroru)."

Genialne są te sceny. Nie widziałem tak wspaniałych scen w filmie s-f od czasu "Minority report". Poza tym trzeba mieć pojęcie o reżyserce. Wielkie sceny w filmie po prostu się czuje od razu.


"Wydaje mi się, że do klasyki kina przechodzą filmy, do których będziemy wracać. Opowiadające historie, które możemy na nowo odkrywać i przedstawiające bohaterów, którzy są dla nas ważni. Krótko mówiąc: mają co najmniej dobry scenariusz. Moim zdaniem "Prometeusz" takiego nie ma, ale trzeba czasu na to ewentualne zapisanie się w klasyce kina."

Ocena na IMDB wskazuje, że są ogromne szanse na to żeby "Prometeusz" został pozytywnie zapamiętany. Przejdzie ten film do historii kina i gatunku. Na razie przechodzi przez identyczną fazę, co "Łowca androidów" na początku.


"Ale zakładanie krzykliwego tematu, jakim to artystą nie jest Scott. Po co? Żeby znowu dokopać Nolanowi? To brzmi niepoważnie, bo równie dobrze można napisać: "Stary pierdoła Scott zbezcześcił swoje jedno wielkie dzieło, a zaraz to zrobi z drugim".

Nolana "kopię" w temacie "Nolan - bohomaz", a nie tutaj. Po co zakładać temat chwalący Ridleya Scotta? To brzmi niepoważnie? W takim razie nie mam więcej pytań.

La_Pier

Żadne genialne sceny w Prometeuszu nie mają miejsca, większość tam właśnie jest głupia a szczytem żenady jest finał gdzie dwie bohaterki uciekają biegiem przed kołującym statkiem kosmicznym.
W XXI wieku powstało spokojnie 10 lepszych sci-fi od Promka

ApolloCreed_

"szczytem żenady jest finał gdzie dwie bohaterki uciekają biegiem przed kołującym statkiem kosmicznym."

Przepiękny wizualnie fajerwerk i wyłącznie na tym skupiam uwagę.

La_Pier

"Nie aż taki zły wątek, zwieńczony wyjątkowo groźną, wężowatą bestią."

Potraktuję to w kategoriach żartu. Jest to kiepska podróbka sceny z "Aliena", w której Kane zostaje zaatakowany przez facehuggera. Różnica polega na tym, że tamten wątek był kluczowy dla filmu, a w "Prometeuszu" jest on zbędny.


"Wstyd, to jest, gdy się kręci takie gówna jak Cameron po "True Lies". To jest dopiero całkowity brak ambicji."

Wstyd wstydowi nierówny i wstyd wstydu nie wyklucza. Nie lubię współczesnych filmów Camerona przede wszystkim dlatego, że są niewarte jego talentu. Tylko jakich ambicji spodziewasz się po Cameronie? Czy poza "Terminatorem" nakręcił jakiś intrygujący film za niewielkie pieniądze? To był, jest i będzie twórca popcornowy. Jedyny zarzut jaki można mu postawić, że zamiast stawiać sobie i widzowi wysoko poprzeczkę, obniżył ją do marnych gustów współczesnej widowni.


""Czy przekonałeś się, że to ambitne filmy, a ich twórcy to prawdziwi artyści?"

Nie."

To było pytanie retoryczne ;)


"Genialne są te sceny. Nie widziałem tak wspaniałych scen w filmie s-f od czasu "Minority report". Poza tym trzeba mieć pojęcie o reżyserce. Wielkie sceny w filmie po prostu się czuje od razu."

Widać ja, dyletant, nie znam się i nie widzę geniuszu tych scen. Nie widzę ani nic urywającego szczękę, jak narodziny obcego z "Aliena", ani tak poetycko pięknego jak "Tears in rain" z "Blade Runnera". Reżyseria "Prometeusza" jest na wysokim poziomie. Bardzo sprawnie zrealizowany niedobry scenariusz. A pojedyncze sceny istnieją w kontekście całego filmu. Mogą się co najwyżej znaleźć w kompilacji "Najlepsze sceny z filmów 2012".


"Ocena na IMDB wskazuje, że są ogromne szanse na to żeby "Prometeusz" został pozytywnie zapamiętany. Przejdzie ten film do historii kina i gatunku. Na razie przechodzi przez identyczną fazę, co "Łowca androidów" na początku.

Ocena na i-em-de-bie zdumiewająca nie jest. To norma, że oceny są tam nieco wyższe, niż na filmwebie. W tym przypadku różnica jest trochę większa, bo u nas chyba więcej rozczarowanych fanów sagi "Alien". Nie każdy niedoceniony z początku film zyska kultowy status "Blade Runnera".


"Nolana "kopię" w temacie "Nolan - bohomaz", a nie tutaj. Po co zakładać temat chwalący Ridleya Scotta? To brzmi niepoważnie? W takim razie nie mam więcej pytań."

A proszę uprzejmie. Chwal Scotta do woli, ale z rozsądkiem. Nie nakręcił bowiem arcydzieła, które zmieni oblicze gatunku. Chętnie usłyszę konkretnie, co pomimo błędów scenariusza udało się Scottowi. Coś więcej niż "nowoczesne i fascynujące w swej wymowie widowisko fantastycznonaukowe". Pod taką laurką podpisze się obiema rękami.

feuerbach

"Tylko jakich ambicji spodziewasz się po Cameronie? Czy poza "Terminatorem" nakręcił jakiś intrygujący film za niewielkie pieniądze? To był, jest i będzie twórca popcornowy."

"Głębią" starał się przekonać niedowiarków, że jego ambicje sięgają znacznie wyżej, problem tylko w tym, że całość sprawia wrażenie napompowanego widowiska bez duszy. Nie można jednak powiedzieć, że Cameron nie próbował mieć ambicji. Próbował, tylko talent okazał się niewystarczający.


"Jedyny zarzut jaki można mu postawić, że zamiast stawiać sobie i widzowi wysoko poprzeczkę, obniżył ją do marnych gustów współczesnej widowni"

Cameron utknął na dobre w wygodnym fotelu z napisem "jestem królem świata i nie muszę mieć za wszelką cenę olbrzymich ambicji ". Wprowadza technologię na wyższy poziom, lecz fabularnie jego ostatnie propozycje, to jakieś obrzydliwie niestrawne parodie kina skierowane do szkółek niedzielnych.


"Widać ja, dyletant, nie znam się i nie widzę geniuszu tych scen."

Dyletant? Nic takiego nie napisałem. Zasugerowałem jedynie, że reżyseria nie jest takim prostym zawodem :)


"Reżyseria "Prometeusza" jest na wysokim poziomie. Bardzo sprawnie zrealizowany niedobry scenariusz. A pojedyncze sceny istnieją w kontekście całego filmu. Mogą się co najwyżej znaleźć w kompilacji "Najlepsze sceny z filmów 2012".

A widzisz. Wybitny reżyser swoją ponadprzeciętną reżyserią potrafi zamaskować niedoskonałości scenariusza i Ridowi udała się ta trudna sztuka w "Prometeuszu". To świadczy o ogromnym doświadczeniu Scotta, które potrafi zaprocentować, ale i o jego wielkiej sprawności artystycznej i reżyserskiej.


"Ocena na i-em-de-bie zdumiewająca nie jest. To norma, że oceny są tam nieco wyższe, niż na filmwebie. W tym przypadku różnica jest trochę większa, bo u nas chyba więcej rozczarowanych fanów sagi "Alien". Nie każdy niedoceniony z początku film zyska kultowy status "Blade Runnera"."

Akurat to Filmweb jest najwspanialszym narzędziem na świecie do zawyżania filmom ocen, ale z taką społecznością nie ma co się dziwić. Dla mnie "Prometeusz" już teraz jest klasyką gatunku. Doceniam wszelkie zawarte metafory, starając się na nich skoncentrować swoją uwagę, a nie na niedoszlifowanych aspektach scenariusza. Wolę pomyśleć nad przekazem niż wytykać drobne błędy.


"Chwal Scotta do woli, ale z rozsądkiem. Nie nakręcił bowiem arcydzieła, które zmieni oblicze gatunku. "

Oblicza gatunku nie zmienił, ale dobry poziom został niewątpliwe utrzymany. Scott dowiódł swojej klasy - jest mega specjalistą od s-f. Prawdziwym mistrzem gatunku.


"Chętnie usłyszę konkretnie, co pomimo błędów scenariusza udało się Scottowi. Coś więcej niż "nowoczesne i fascynujące w swej wymowie widowisko fantastycznonaukowe". Pod taką laurką podpisze się obiema rękami."


Na pewno udał się w "Prometeuszu" gigantycznych rozmiarów epicki oddech nie pozostawiający widza obojętnym. Kadry zakomponowane z wielkim wyczuciem i pietyzmem - tego w swoich filmach nigdy nie miał i nigdy nie będzie mieć Cameron. W wizji Scotta na każdym kroku widać zawartą odwagę i brak stagnacji. Nieustanne podążanie przed siebie bez oglądania się wstecz. Scott pyta samego siebie: co mogę zmienić?, co mogę dodać?, jak mogę zrobić to i tamto żeby na końcu nie okazało się, że stoję w miejscu lub cofam się do tyłu? I efekty takiego myślenia są piorunujące. Ridley włożył w "Prometeusza" całe swoje serce. Liczne aluzje psychologiczne (przejęcie schedy po ojcu, strach i brak zaufania względem sztucznej inteligencji, samotność istoty ludzkiej pragnącej kontaktu z obliczem swego Stwórcy), zostały płynnie zaserwowane uważnemu widzowi. Najbardziej fascynująca w "Prometeuszu" jest jednak eksploracja odległych światów i zagadki istnienia. To bardzo duchowe dzieło, nie uciekające od niepopularnych dziś takich haseł, jak wiara i nadzieja, zastąpionych przez wszędobylski cynizm i hedonizm. Uduchowiona warstwa "Prometeusza" czyni ten film propozycją trudniejszą do ukazania na ekranie w sposób niebudzący sprzeciwu, ale Scott jakimś cudem ponownie był w wysokiej formie reżyserskiej i dzięki temu udało mu się stworzyć interesujące kino. "Prometeusz", to w gruncie rzeczy przejmująca przypowieść o nas samych i odwiecznych pragnieniach rodzaju ludzkiego. W centrum obrazu Scotta jest mały, niedoskonały człowiek wraz ze swoimi wielkimi marzeniami i niepohamowanym głodem poznania. Te wszystkie elementy razem sprawiają, że "Prometeusz" jest cenną pozycją gatunku s-f i wielkim powrotem Scotta do wybornej formy.

La_Pier

I od razu lepiej :) Z pozytywów "Prometeusza" dodałbym jeszcze bardzo rozsądne użycie efektów specjalnych. Połączenie klasycznych metod z komputerowymi dało ciekawsze rezultaty niż we "Władcy Pierścieni" czy "Avatarze". Pod tym względem współcześni twórcy mogą się wiele od Scotta nauczyć. Tym bardziej żałuję, że operacja "Prometeusz" zakończyła się niepowodzeniem, bo ograniczy to wpływ tej produkcji na inne. Sam jeszcze pewnie kiedyś dam "Promkowi" szansę. Chętnie bym obejrzał (przemontowaną przez fanów - podobno z dobrym skutkiem) wersję Giftbearer. Niestety nie mogę znaleźć.

feuerbach

Co to za wersja? Nigdy nie słyszałem... Dobra już mam:
http://www.filmweb.pl/film/Prometeusz-2012-523230/discussion/Pytanie+na+temat+we rsji+Giftbearer,2161055

"Chętnie bym obejrzał (przemontowaną przez fanów - podobno z dobrym skutkiem) wersję Giftbearer. Niestety nie mogę znaleźć"

To źle szukasz, bo ja już pobieram :)

La_Pier

Ściągać filmy? Fuj! Miałem nadzieję, że dostanę ją legalnie ;) A tak szczerze i poważnie, to kilka razy próbowałem ściągać i nie udało się. Ale też specjalnie nie szukałem.

La_Pier

Przyznaję, że bardzo zaciekawiło mnie takie spojrzenie na "Prometeusza" i to co miał pokazywać.
Powiem Ci, że zbyt wiele sie spodziewałem po tym filmie i czekało mnie niemiłe rozczarowanie. Jeśli Scott chciał pokazać to wszystko to niestety minął się z celem. Ciężko doszukiwać się głębi w filmie i zwracać uwagę na wymowę scen, które opisałaś. Na początku owszem. Podobała mi się bardzo scena z androidem oglądającym "Lawrence'a z Arabii" i cytującym fragmenty z filmu. Albo choćby sceny, w których oglądał sny Shaw. Potem jednak (ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu) w filmie zaczynają pojawiać się bzdury, które skutecznie odwracają uwagę od całej wymowy. Na pierwszy plan zamiast poszukiwania początków rasy ludzkiej i pytań o sens życia wysuwa się mutujący mężczyzna, który po spożyciu czarnej mazi płodzi ośmiornicę, która atakuje kosmitę i doprowadza do powstania tworu obco-podobnego... Naprawdę największa bzdura w historii twórczości Scotta jak i nie całego SF. Przez tego typu wątki cały cel "Prometeusza" gdzieś po prostu znika. Mimo szczerych chęci nawet oglądając któryś raz ciężko zwrócić uwagę na wymowę filmu, którą opisałaś, bo najzwyczajniej w świecie człowiekowi chce się śmiać. Nie wiem czemu coś takiego miało służyć... Scott o wiele lepiej zrobiłby gdyby zdecydował się co właściwie chce kręcić - film filozoficzny czy tandetny horror o kosmicznych ośmiornicach. A tak nie wiadomo co z tego wyszło.
W sumie trochę szkoda zmarnowanego potencjału. Ciekawie byłoby obejrzeć film jakiego się spodziewałem - SF o wyprawie w kosmos i poszukiwaniu odpowiedzi na pytania: kim jesteśmy i dokąd zmierzamy, na dodatek doprawiony wątkiem relacji człowiek - android. Szkoda, że nie wyszło.

użytkownik usunięty
La_Pier

Tak na marginesie. Ulubionym filmem Camerona jest Obcy Ridleya Scotta

"Prometeusz" ponoć też się Cameronowi podobał.

użytkownik usunięty
La_Pier

Hmm... Piszesz na poważnie czy postanowiłeś sparodiować hiperbole użytkownika AutorAutor?

W tej chwili piszę na serio.

użytkownik usunięty
La_Pier

Mhm. To dobrze, że teraz, a nie w chwili zakładania tematu.

Od początku do końca traktuję ten temat serio. Gdzie jest ukryty żart? Gdybym żartował, to nie dałbym siedmiu gwiazdek, tylko dwie lub trzy.

użytkownik usunięty
La_Pier

To może w takim razie wiesz, czy szykuje się jakaś rozszerzona/reżyserska wersja "Prometeusza"? Ktoś coś kiedyś o tym przebąkiwał.

Na razie nie. FOX próbował zmusić Scotta do wydania wersji reżyserskiej, ale ten odmówił tłumacząc, że wersja która była pokazywana w kinie, to jest właśnie jego wersja reżyserska. Ale... Mam steelbooka i w dodatkach są usunięte sceny. Niewykluczone, że Ridley zrobi wersję... rozszerzoną. Bo przecież wersja reżyserska i rozszerzona, to dwie zupełnie różne sprawy.

Niektóre odrzucone sceny są naprawdę fajne. Więcej Inżynierów w prologu, niby nic takiego, bo scena poza tym niczym się nie różni od oryginalnej, ale jakoś tak fajnie wiedzieć, że tych istot jest więcej. Poza tym świetna scena z Jankiem i Vickers po tym jak ona spaliła miotaczem ognia Hollowaya (Janek przytacza ciekawą anegdotkę z czasów, gdy służył w wojsku, Vickers wyraźnie jest zdenerwowana, plus fajna scenografia z książkami i fortepianem). Dłuższa scena rozmowy Vickers i Weylanda. Dłuższe wspólne chwile Shaw i Hollowaya (dość ostre słowa tego drugiego i dlatego dostaje od Shaw w twarz, plus bardziej namiętne zbliżenie fizyczne, lecz bez nagości). Rozszerzona końcówka, Inżynier przemawia. Również finałowa konfrontacja Shaw z Inżynierem jest znacznie dłuższa, bardziej trzymająca w psychologicznym napięciu (Shaw na dodatek pije naszą Wyborową - Ridley jak mogłeś to wyciąć???). Ostatnia rozmowa Davida z Shaw jest lepsza, bo tym razem Shaw mówi: "bo ja jestem człowiekiem, a ty pieprzonym robotem" po czym agresywnie wkłada głowę Davida do torby, jemu oczywiście to się bardzo nie podoba :)

Chciałbym ujrzeć wersję rozszerzoną. Sceny są dłuższe, film nabrałby spokojniejszego tempa. Oczywiście nadal niewiele zostaje wyjaśnione, poza tym, że Shaw leci na planetę Inżynierów.

La_Pier

Ewidentnie się nabijasz, mi 'Prometeusz" się podobał,a Scotta nadal uważam za jednego z najlepszych.

La_Pier

O nie, nie. "Prometeuszem" udowodnił głównie to, że scenarzystów powinien lepiej dobierać.

grzegorz_cholewa

On w ogóle sam powinien pisać scenariusze. Widać nie chce tego robić. Woli zostawić profesjonalistom.

La_Pier

Scott to dobry reżyser ale najlepsze chyba już za sobą(czytaj "HELIKOPTER W OGNIU"). Ja się pytam w którym miejscu ten idiotyczny film jakim jest "Prometeusz" jest lepszy od "Incepcji", bo nie mogę tego ogarnąć film Nolana to jedna z najważniejszych najlepszych i najciekawszych produkcji filmowych ostatnich lat.

_deezee_

Incepcja to zwykły blockbuster do zabicia czasu i niewiele więcej. Uczciwie trzeba przyznać jednak, że z Prometeuszem wygrywa w przedbiegach.

grzegorz_cholewa

"Prometeusz" bardziej ambitny i dosadniejszy, trudny do zaakceptowania przez fanów "Obcego". Niewygodny.

La_Pier

Tęskni ci się nowe 2001, oj, tęskni. Pisałem tobie: zbieramy ekipę i sami to zróbmy. Ja będę reżyser. :P

grzegorz_cholewa

Ja tam mogę być i scenarzystą i reżyserem :) Pewnie, że tęsknię za głębszym s-f, które rzadko kiedy powstaje, a jeszcze rzadziej się udaje. Ostatnio jednak jakby coś się ruszyło za sprawą "Prometeusza" i "Melancholii".

użytkownik usunięty
La_Pier

BUHAHAHA, natknąłem się na ciebie na forum Nolana, potem tutaj. Oto, co tam napisałeś:


"A patrząc na komerchę i dozgonną miłość nieobytych widzów, również i oni wypadają w rankingu słabiej od totalnie sflaczałego Nolana:

16. David Fincher

43. Quentin Tarantino

87. RIDLEY SCOTT "

Widać wyraźnie, że masz Scotta w głębokim poważaniu, masz go za twórcę popcornowego dla mas, niewiele wyżej od Nolana w swojej chorej hierarchii. A tutaj sypiesz takimi pochlebstwami, spuszczasz się nad nim jak jakiś piętnastolatek, który dopiero co odkrył pornole. Dwulicowiec z ciebie i tyle.

Do widzenia.

Nie, LaPier troluje i liczy ilu naiwnych wpadnie w jego sieci. Trolling subtelniejszy, ale jednak trolling.

balech

A kto mi zabroni lubić "Prometeusza"? Nikt.

La_Pier

Zgadzam się, ale pamiętam jak pod którymś z newsów wyśmiewałeś Scotta, więc ewidentnie trolujesz. Szkoda, wyglądałeś na bardziej ogarniętego; dzięki Bogu nikt i nic nie zmieni tego, że Ridley nakręcił co najmniej dwa arcydzieła i kilak świetnych filmów (m.in. "Prometeusza").

balech

Daj mi ten link w którym wyśmiewałem Scotta... Przecież na początku "Prometeusz" mi się nie podobał ponieważ byłem ortodoksyjnym fanem sagi o "Obcych" i nie mogłem pogodzić się z faktem, że Ridley zrezygnował z xenomorfów. Dopiero po pewnym czasie przekonałem się do "Prometeusza". Uważam, że Ridley dopiął swego i wygrał z tymi wszystkimi mamrotami kręcącymi nosem na brak xenomorfów w "Prometeuszu". Oni nie potrafią podać konkretnego argumentu tylko piszą brednie w stylu "taką fryzurę jaką ma Shaw w filmie, można mieć tylko w Korei Północnej".

Scott nie mógł się cofać do tyłka fanów "Obcego: Nostromo". Scott musiał iść do przodu. Szukać nowej drogi. I w "Prometeuszu" znalazł. Taka jest rola prawdziwego artysty.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones