Dowiódł tego "Prometeuszem". Pokazał Abramsowi ("Star Trek"), Nolanowi ("Incepcja") i Cameronowi ("Avatar"), gdzie raki zimują! Pokazał jak się kręci nowoczesne i fascynujące w swej wymowie widowisko fantastycznonaukowe. Scott po raz kolejny udowodnił, że jest wielkim myślicielem i w gatunku s-f nie ma sobie równych. Pokazał, że jest nie do zastąpienia. Swoim "Prometeuszem" powinien zgarnąć nominację do Oscara za najlepszą reżyserię.
Cameron gnije, a Scott nie. Scott cały czas jest wielki i nie ucieka od kategorii R. Nie wchodzi dwa razy do tej samej rzeki, nie idzie na łatwiznę. Poszukuje nowych rozwiązań. Tworzy coś zupełnie nowego i zaskakująco wciągającego ("Prometeusz"). A teraz szykuje się do następnego brawurowego ataku - świeże spojrzenie na "Łowcę androidów". Ridley, Ty drapieżniku! Oby tylko tak dalej! Cameron ciągle śpi, a tymczasem Ty przypuściłeś frontalny kontratak, pokazując "Prometeuszem", kto tu jest artystą, a kto jedynie rzemieślnikiem (Cameron, "Avatar").
To ja dodam, że mnie się ,,Prometeusz'' bardzo podobał. Podoba mi się koncepcja poruszenia tematu ,,space jokeya'' film ociera się o zagadkę pochodzenia człowieka, jest mega ciekawy. co do Camerona to ma zajebiste filmy ale, że chce nakręcić w sumie kilka ,,Avatarów''. Chyba go porąbało. Lubie jego stare filmy. Czekam na następnego ,,Prometeusza''.
Scott mnie lubi. Bo kręci film, jaki sam bym nakręcił. Tak, nie ma co owijać w bawełnę: s-f zdycha, Scott robi co może żeby przywrócić blask gatunkowi, a ludzie wybrzydzają, że mu nie wyszło, bo na ekranie obcego nie zobaczyli. Ignoranci. "Prometeusz", to kino atrakcyjne wizualnie i nie udające na siłę nie wiadomo czego. Stara dobra szkoła hollywoodzka, kiedy w superprodukcjach liczył się przede wszystkim wspaniały klimat, a nie realizm za wszelką cenę.
Ludzie wybrzydzają właśnie dlatego, że oczekiwali filmu w starym stylu (niekoniecznie z postacią Aliena). Mocnej, bezkompromisowej fantastyki naukowej w reżyserii jednego z mistrzów gatunku.
Zamiast tego Scott zaserwował im miszmasz fabularny, dänikenowskie bajeczki, atak kosmicznego zombie, idiotyczne zachowanie postaci, masę niedopowiedzeń i niedorzeczności.
1. Space Jockey stał się pakerem albinosem odpowiedzialnym za powstanie życia na Ziemi.
2. Na obcej planecie wszyscy zdejmują hełmy. Po co chronić się przed kosmicznymi patogenami?
3. Strachliwy naukowiec postanawia pogłaskać pozaziemską kobrę.
4. Android zaraża jednego z załogantów bez wyraźnego powodu.
5. Zarażony załogant zapładnia bezpłodną kobietę. Ta niedługo potem rodzi... ośmiornicę.
6. Elizabeth biega po statku cała we krwi z widoczną blizną pooperacyjną. Nikt się tym zbytnio nie przejmuje.
7. Trzymetrowy pozaziemski osiłek chce zgładzić ludzkość. Obudźmy go! Skoro raz chciał zniszczyć życie na Ziemi to już tego próbować nie będzie, prawda?
Trudno cieszyć się "wspaniałym klimatem" gdy co kilka minut wychodzą na wierzch mielizny scenariusza.
1. Space Jockey stał się pakerem albinosem odpowiedzialnym za powstanie życia na Ziemi.
Dlaczego nie ma prawa tak wyglądać, tego już nie napisałeś. Nie może i już, tak?
2. Na obcej planecie wszyscy zdejmują hełmy. Po co chronić się przed kosmicznymi patogenami?
Zadziałała magia. Ekscytacja połączona z adrenaliną. Gość postanowił zaryzykować w imię być może przełomowego odkrycia. Ktoś musi uczynić pierwszy krok.
3. Strachliwy naukowiec postanawia pogłaskać pozaziemską kobrę.
Milburn był przede wszystkim biologiem. Zauważ, że Fifield (spec od skał) nie zainteresował się aż do tego stopnia obcą formą życia, tylko właśnie biolog, spec od tego typu spraw. Ciekawość u niego zwyciężyła. Poza tym Ridley wyciął scenę, która ma miejsce znacznie wcześniej: Milburn jako pierwszy znalazł obcą formę życia (jakaś gąsienica czy coś takiego) ciesząc się niczym małe dziecko. A więc był on typem naukowca bardzo ciekawego świata i mógł zareagować w taki sposób.
4. Android zaraża jednego z załogantów bez wyraźnego powodu.
David być może działał z polecenia Weylanda. Po drugie chciał się zemścić na Hollowayu, ponieważ wcześniej miał z nim słowne utarczki i za bardzo za nim nie przepadał. Niby sztuczny człowiek, ale jak widać z uczuciami, które skrywał pod maską pozornej uległości.
5. Zarażony załogant zapładnia bezpłodną kobietę. Ta niedługo potem rodzi... ośmiornicę.
No właśnie - zarażony. Nie wiemy czym, zapewne czymś co pozwala urodzić takiego potwora. Jak to możliwie? Nie wiem. Czy to aż takie ważne? To przecież tylko film.
6. Elizabeth biega po statku cała we krwi z widoczną blizną pooperacyjną. Nikt się tym zbytnio nie przejmuje.
A kto miał się przejąć? Weyland i ludzie pilnujący jego interesów? Tu przecież zwykła załoga nie liczyła się. Cała wyprawa została zorganizowana po to żeby Weyland mógł sobie kupić upragnioną nieśmiertelność.
7. Trzymetrowy pozaziemski osiłek chce zgładzić ludzkość. Obudźmy go! Skoro raz chciał zniszczyć życie na Ziemi to już tego próbować nie będzie, prawda?
Weyland ma to gdzieś. Dla tego człowieka liczy się to, co on chce wiedzieć na temat nieśmiertelności. Zresztą tylko Janek i Shaw coś przeczuwali, a to tylko marne pionki w wielkiej grze Weylanda. Chyba nie sądzisz, że Wyeland opętany obsesją wiecznej młodości będąc niemal u celu zrezygnowałby tak łatwo?
"Prometeusz" nie jest aż takim głupim filmem jak chcą niektórzy. Ale jak narzekać, to już na wszystko. Dobrze, że nic nie wspomniałeś o fryzurze Shaw ;)
1. Wygląd Inżyniera kłóci się z wizją Gigera i tym co zaprezentowano w "Alienie". Antropomorfizacja tej postaci jest ogromnym krokiem wstecz. Zamiast przenieść na ekran perwersyjne wizje z prac Szwajcara postanowiono zrobić kolejny film o złym szarym humanoidzie.
2. Jedna osoba - OK. Problem w tym, że tutaj z ochrony rezygnują wszyscy, a po powrocie ze statku nie pokuszono się o ich zbadanie.
3. Z tym że chwilę wcześniej wydawał się przerażony. Brak konsekwencji w budowaniu tej postaci.
4. Tutaj się pośrednio zgodzę. Davidem mogły powodować ludzkie emocje. Problem w tym, ze jego motywacja jest dla widza zagadką. Działał na polecenie Weylanda czy chciał się zemścić? A może sprawdzał jak daleko może się posunąć? Scena ze szklanką jest jedną z kluczowych i jako taka powinna być lepiej napisana.
5. To że był zarażony niczego tak naprawdę nie tłumaczy. Nie czepiam się jakichś mało znaczących szczegółów, tylko rażącego nieprawdopodobieństwa drogi Wypicie Wody-Dziecko Głowonóg. Nie kupuję tego, po prostu.
6. i 7. Z tym również mogę się zgodzić.
Ty to chyba na łeb upadłeś - za "Prometeusza" Scott powinien dostać ostrą zjebkę - tak zawieść... Ale zdaje się że jesteś tylko Trollem...
Niby "Odyseja kosmiczna" oceniona na 10, a wciąż nie rozumie najskrytszych pragnień człowieka. Wstyd.
A konkretnie? Jakich pragnień? Na razie to pragnąłbym, aby filmy Ridleya Scotta nie były zlepkiem idiotyzmów...
Przecież pisałem już o tym wielokrotnie w tym temacie. Człowiek pragnie dogłębnie poznać samego siebie, dotrzeć do pierwotnej kolebki narodzin wszystkich rzeczy. I film Scotta o tym opowiada. Całkiem nieźle, biorąc pod uwagę, że mamy do czynienia z superprodukcją za ponad 100 mln$. Na pewno Scott w "Prometeuszu" zaoferował widzowi o wiele więcej treści niż jakikolwiek inny reżyser w kinie s-f ostatnich lat. Ale ponieważ zabrakło obcego grasującego w ciemnych korytarzach, wielu widzów nie jest w stanie tego strawić.
Co za bzdury. Najlepsze filmy sci-fi na chwilę obecną to Her i Grawitacja. Niezły jest też Europa Report. Z kolei zarówno Scott jak i Cameron ośmieszyli się swoimi filmami. Jeden nakręcił prequel Obcego który jednak prequelem nie jest, wyszła zwykła podróbka Alien z przerośniętym albinosem. Z kolei Cameron nakręcił po prostu Pocahontas w kosmosie. Oba filmy są imponujące wizualnie ale ubogie jeśli chodzi o scenariusz czy jakąś większą wartość artystyczną.
"Co za bzdury. Najlepsze filmy sci-fi na chwilę obecną to Her i Grawitacja."
Mogłem się tego spodziewać. Cuaron, wizjoner od "Pottera".
Jestem jeszcze starszy. Dinozaur Filmwebu bez wnuków. Żart. "Grawitacja" nei jest zła. Ma dobre momenty i świetne przesłanie, oczywiście podane w stylu iście hollywoodzkim, ale akurat mi to nie przeszkadzało. Spoko film i Bullock nadzwyczaj sexy, jak nigdy przedtem. Niektórzy mówią nawet o dramacie psychologicznym z kobietą w centrum i też coś w tym jest.
No to o co chodzi z tym Prometeuszem? Dostrzegłeś w nim coś czego nie dostrzegły miliony zawiedzionych widzów. Widocznie tam tego nie ma albo jest coś co widzisz tylko ty. Stawiam za tym pierwszym.
"Pokazał jak się kręci nowoczesne i fascynujące w swej wymowie widowisko fantastycznonaukowe."
Świetny dowcip.
"Scott po raz kolejny udowodnił, że jest wielkim myślicielem i w gatunku s-f nie ma sobie równych."
Kolejny świetny dowcip!
"Swoim "Prometeuszem" powinien zgarnąć nominację do Oscara za najlepszą reżyserię."
Podbijam stawkę. Dwa Oscary mu dać. Drugi za to że chciało mu się w ogóle wrócić do sci-fi:)
Jakoś na imdb nie widać tych milionów zawiedzionych fanów. Przeważają pozytywne opinie i taka też jest ogólna ocena.
Jak nie trudno zauważyć to "coś" podpięło się pod markę Obcego i jest reżyserowane przez znanego, uznanego twórcę który ma na swoim koncie nieśmiertelne klasyki. Tak więc mimo że film jest do bani to i tak wiadomo że wielu widzów to oślepia podobnie jak blask CGI i pseudo filozoficzne gadki Davida.
W ogóle to nie mam pojęcia jak można bronić takiego "dzieła" jak Prometeusz i jednocześnie oceniać Drzewo życia na 10/10. Malick nigdy nie popełnił takiego gniota i w przeciwieństwie do Scotta nigdy nie nakręcił słabego filmu bo u niego liczy się jakość a nie ilość. Z kolei Scott już za Hannibala powinien mieć dożywotni zakaz kręcenia kontynuacji filmów, także własnych.
Po prostu mamy odmienne spojrzenie na kino i ciężko to wyjaśnić :)
Gadki Davida nie były złe, bo to jednak miły ukłon w stronę legendarnego obrazu Leana, ale nie na prostej zasadzie "David ogląda Lawrence'a". David wyglądem przypomina Lawrence'a, ale również działa w identyczny sposób - nie do końca jest szczery ze wszystkimi i prowadzi swoją prywatną wojnę. Cudowne smaczki dla uważnych widzów. Niby nic takiego, a jednak.
"Drzewo życia" nikomu nie podoba się na Filmwebie. Za trudny i zbyt - jakby to ująć - delikatnie poprowadzony, zaadresowany do osób o naprawdę dużej wrażliwości. Cynicy będą szydzić.
"Hannibal" coraz mniej mi się podoba. Wybrałbym inne zakończenie.
Z Prometeuszem może być podobnie. To film robiony pod 13-latków i to tylko tych pozbawionych dobrego smaku. Warto go zobaczyć tylko raz żeby się trochę porechotać a jest z czego. Blondynka uciekająca po linii prostej przed toczącym się w jej stronę kosmicznym obwarzankiem. Naukowcy "odkrywcy" Którzy zdejmują chełmy nie zrażając się tym że mogą tam być jakieś obce mikroorganizmy czy inne paskudztwa, dopiero na końcu w drodze do albinosa zastanawiają się a może coś jest w tym powietrzu? Wtedy Weyland wypala że powietrze mu dobrze pachnie więc można bez strachu oddychać cha cha... UWAGA! lądujemy, wszyscy założyć dla bezpieczeństwa kaptury i szczelnie się nimi okryć. Oto taki skrótowy opis lądowania pasażerów super nowoczesnego statku kosmicznego. I tak dalej, i tak dalej...
To tylko film, a nie twarda rzeczywistość. Bajka. Nie bądźmy zbyt surowi w ocenie wizji Scotta. Do bzdur z takiej "Mumii" Sommersa, całkiem daleko.
Tylko że te drobne detale psują kompletnie odbiór filmu. W Grawitacji np. widać że ta fizyka jest naciągana żeby film wyglądał bardziej efektownie ale to nie przeszkadza a w Prometeuszu te głupotki sprowadzają tą produkcję do ładnie wyglądającego i dobrze nakręconego filmu klasy b.
http://film.org.pl/a/50-prawd/50-prawd-objawionych-przez-prometeusza-29240/
Prometeusz powinien się nazywać "Dom wariatów w kosmosie". I nikt nie usłyszy ich krzyku:)
Niektóre z tych punktów to zwykłe czepialstwo np:
60. Jeśli obca forma życia tryśnie kwasem w twój hełm, nie zdejmuj go, tylko złap się rękoma za hełm i szukając ratunku upadnij w błoto. Albo
85. Aby topór wyglądał futurystycznie, nadaj jego trzonkowi zupełnie niepraktyczny, fikuśny kształt.
Ale już np. sam pomysł na ten zabieg Shaw uważam za chybiony. To tylko film ale mogli to o wiele wiarygodniej przedstawić, wydłużyć chociaż trochę proces leczenia. Shaw skacze po zabiegu jak maratończyk? Ja tego nie kupuję. Po prostu ludzki organizm by tego nie zniósł i teraz i za sto lat. Scott się nie postarał.
Jestem bardziej serio niż kiedykolwiek wcześniej i mam po swojej stronie tysiące. Wystarczy zerknąć na IMDB. Na RT również nieźle.
tja, a imię twe legion. uwielbiam, jak się ktoś tysiącami idiotów podpiera. W sztuce większość nie ma znaczenia, w sztuce demokracja nie działa. Z drugiej strony - Prometeusz i sztuka... eh
Słabo znoszę chamstwo i ignorancję. Wolę być na wyspie z Bergmanem niż w zsypie masowym z Prometeuszem. Bywaj. ;)
Nie udawaj świętego. Za kogo się uważasz? Alfę i omegę? :) Napuszony jesteś i tyle. Dzielisz kino na sztukę wysoką i filmy, które są gorsze - to porażka. Twoja wielka porażka. Gdybym miał non stop onanizować się przy filmach Bergmana lub Viscontiego, to po prostu zwariowałbym. Wrzuć chłopie na luz. Pryknij od czasu do czasu w tłumie i napij się mleczka kokosowego :)
TAK SCOTT to mistrz .
Jeśli nie patrząc na Prometeusza jako prequel obcego to wychodzi świetne SCI-fi
Bardzo trafny i mądry komentarz. Bez zawahania podpisuje się pod twoimi słowami. Mam nadzieję, że Ridley nie spocznie na laurach i kręcąc nowego Łowcę androidów podtrzyma swoją dobrą reżyserską passę. A Cameron zamiast kręcić jakieś infantylne cukierkowate i płaskie Pocahontas w kosmosie powinien już dawno przejść na emeryturę.
Panie Cameron kończ waść wstydu oszczędź albo weź przykład ze z Scotta i zamiast kręcić Pocahontas w konwencji sci-fi wróć do korzeni i stwórz nowego Terminatora!!
Prometeusz mnie zawiódł, choć uważam, że to dobry film(ale cieszę się, że nie byłam w kinie) za to Obcy...to jest klasyka.
Po obejrzeniu Obcego i Prometeusza nadal nie mogę uwierzyć, że to filmy tego samego reżysera. Prometeusz to dno! Dziwnym trafem Prometeusz 2 ma innego reżysera.
Trudno określać reżyserską wyższość Scotta nad innymi reżyserami jak nad Nolanem - porównując Prometeusza do Incepcji czy nad Cameronem porównując Prometeusza do Avatara.. Tak naprawde Scott wiedząc ze najwiekszym jego sukcesem byl Obcy chcial to jakos pociagnąc dalej ale nie wyszlo to genialnie w Prometeuszu - ale nie ukrywam ze czekam na Alien: Convenant..