Czy tylko ja uważam, że ostatnimi czasy De Niro obija się w filmach i rolach nie godnych jego talentu? Od dobrych paru lat gra albo w głupich komediach, albo w średnich sensacyjnych filmidłach, od czasu do czasu zaś kompletnie masakruje swój wizerunek wielkiego aktora występami w takich koszmarach jak "Rocky i Łoś Superktoś" czy "Siła i honor". I widać, że nie za bardzo nawet ma ochotę się wysilać, tylko gra - jak to kiedyś jakiś krytyk trafnie stwierdził - na autopilocie. Dlaczego odrzuca propozycje współpracy ze Scorsese, z którym osiągał największe sukcesy? W końcu choć Martin też nie kręci ostatnio arcydzieł, to jednak jego notowania stoją znacznie wyżej. Ich ponowna współpraca mogłaby przynieść znakomite rezultaty. A tu zamiast takich pozytywnych wieści czytam, że zagra w jakimś gównie z 50centem... :/ Szkoda, że De Niro rozmienia się na drobne. Oby zmądrzał zanim kompletnie ugrzęźnie w filmowej tandecie. Lubię go i szanuję, bo to wybitny aktor, ale ostatnio zajmuje się tylko odcinaniem kuponów, a nie tego oczkuje się od profesjonalistów.
Smutne, ale nie tylko on jeden. A Al Pacino albo Jack Nicholson? Kiedy mieli ostatnio swoje wielkie role? Inna kwesti gdzie teraz szukać takich filmów, jakie kręcili kiedyś Coppola albo Scorsese.
Nie stawiałbym w jednym rzędzie z De Niro tych dwóch aktorów. Ich sytuacja jest trochę inna (Pacino) albo zdecydowanie inna (Nicholson). Pacino rzeczywiście może nie zachwyca już tak jak kiedyś (bo słusznie zauważyłeś, że nie kręci się już takich filmów jak w czasach jego świetności), ale na ogół chyba ceni się nieco wyżej, bo nawet jak gra w filmach komercyjnych, to są to dziełka na przyzwoitym poziomie i Pacino stara się w nich bardziej niż De Niro w swoich. Ewidentne wpadki mu się oczywiście zdarzały, jak każdemu aktorowi. Ale nie jest to pasmo porażek, jak w przypadku Boba. Mimo wszystko nie rozmienił się tak na drobne. Natomiast o Nicholsonie złego słowa nie powiem, bo tak jak ten facet umiejętnie korzysta ze swojej niezależności, to tylko pozazdrościć. Nie gra w wielu filmach (w przeciwieństwie do De Niro, który co chwilę występuje w czymś, co trafia potem tylko do telewizji albo na dvd) ale jak już zagra to widać, że jest to decyzja przemyślana. Nawet jak jest to kino lekkie, łatwe i przyjemne ("Something Gotta Give") to na pewno nie jest to chłam, a jego rola jest CO NAJMNIEJ dobra. Jedyny film jaki bym z jego biografii wykreślił to "Dwóch gniewnych ludzi" (ale do jednej wpadki każdy ma prawo). A ostatnia wielka rola Nicholsona? A choćby ta najnowsza - w "Infiltracji" Scorsese (btw: wreszcie naprawdę bardzo dobry film Marty?emu wyszedł!), a i parę lat wcześniej miał ich kilka na koncie - "Obietnica" czy "Schmidt".
Dzięki za wyczerpującą odpowiedź. Po przeczytaniu i przemyśleniu powyższego mogę tylko przytaknąć i zgodzić się w całej rozdciągłości.
Na "Infiltrację" jeszcze się nie wybrałem. "Obietnica" i "Schmidt" to faktycznie dobre filmy i dobrze zagrane role, a nawet "Lepiej być nie może" to nie jakaś błacha komedyjka bez znaczenia, ale mądre i inteligentne kino. Jednak ostatni film z Nicholsonem, który widziałem, to ta fatalna kicha z Sandlerem i własnie to zepsuło nieco moją opinię o tym aktorze.
Pozdrawiam
ja sie zgodze ze DeNiro sie wypalił :( niestety coraz czesciej przyjmuje role jakby bez uprzedniego przeczytania scenariusza i do prawdy nie rozumiem czemu odrzuca mozliwosc wspołpracy ze Scorsese Przy dajmy na to 15 minutach to prawda slabsze wobec innych fimów Martina Gangi Nowego Jorku wypadaja swietnie:) ( Na szczescie Scorsese powrócił w znakomitym stylu):) ale wracając do DeNiro bardzo cenie tego aktora uwielbiam jego dawne filmy ale ostatnio zauwazam ze nawet zaczyna " jechac " na jednym grymasie niesety A Nicholsona prosze sie nieczepiac :) on wciaz jest wielki w karzdej roli (Schmidt "Lepiej być nie może Infiltracja jak dla mnie swietne filmy i swietne role jacka :)
ehhh...co racja to racja. Również muszę zgodzić się z opinią, że De Niro gra w filmach nie na miarę swoich możliwości. Ostatnim naprawdę świetnym filmem w jakim zagrał była "Gorączka" przeszło 10 lat temu. To był film na miarę najlepszych utworów z De Niro w roli głównej. Od tego czasu, mimo że zagrał w bardzo wielu produkcjach, nie zagrał tak naprawdę w niczym wybitnym. Trafiły się jedynie dobre filmy jak "Jackie Brown", "Wielkie nadzieje" czy "Ronin", średniawe- "Rozgrywka", "Siła strachu", "Fan", "Uśpieni" i wręcz podłe jak "Rocky...", "Godsend" i "Showtime". Gdzie tu filmy na miarę "Wściekłego byka", "Taksówkarza" czy "Łowcy jeleni"?! Niepokojące jest też to, że De Niro coraz częsciej gra postacie mało wyraziste, nietrudne to zagrania, nie zmuszające jego do ujawnienia swojego wielkiego aktorskiego kunsztu. Bardzo często też, dostaje role drugoplanowe. Jako wielki miłośnik tego aktora, mam duże obawy, że nie obejrzę już niczego wielkiego z jego udzialem.
no tak, trzeba przyznac, ze wszystko o czym piszecie to prawda. Robert de Niro to moj ulubiony aktor, widzialem zdecydowana wiekszosc filmow, w ktorych wystepowal i... no niestety, ale facet moze nie tyle sie wypalil, co idzie na latwizne i kase. Wciaz wierze, ze tkwi w nim niesamowity potencjal, tyle tylko, ze juz nie wybiera rol, gdzie moglby sie wykazac. Mniejmy nadzieje, ze jego wspolpraca ze Scorsesem zaowocuje wspanialym filmem (mam na mysli 'The Winter of Frankie Machine') i aktor godnie powroci po 'Kasynie'. Niby fabula wyglada na banalna i juz wielokrotnie przerabiana, ale za to tematyka, ktora obu panom wychodzila najlepiej, wiec... nie pozostaje nic jak miec nadzieje, ze wyjdzie z tego dzielo na miare 'Zycia Carlita'. BTW nie uwazam, zeby de Niro zagral zle w filmie 'Sila i Honor'.
Może nie tyle zagrał źle (choć do wielkich ról zaliczyć tego nie sposób - ot, przywoite aktorstwo, ale zdecydowanie nie na miarę możliwości kogoś takiego), ale wymieniłem ten film bardziej jako przykład badziewia w jakim ostatnimi czasy występuje. Moim zdaniem to jedna wielka porażka i wstyd, by De Niro miał coś takiego w filmografii.
A co do "The Winter of Frankie Machine", to mam cichą nadzieję, że ten projekt w ogóle dojdzie do skutku, bo na razie jeszcze wszystko jest bardzo wstępnie (na imdb na przykład Scorsese nie widnieje jako reżyser tego filmu...) Ale Bobby i Martin znowu razem, w filmie gangsterskim... Mam nadzieję, że to nie okaże się zbyt piękne by mogło być prawdziwe... Może dla obu to będzie wreszcie powrót do lat największej świetności. Oby, oby, ale już cicho sza, żeby nie zapeszyć ;)
dobra ale w poznaj moich rodzicow 2 zagral juz naprawde beznadziejnie zreszta caly ten film to zenada :)
To przecież napisałem, że zagrał może przyzwoicie, ale po pierwsze: jeśli aktor tego formatu gra zaledwie przyzwoicie to chyba mam prawo odczuwać niedosyt, a po drugie: nawet jego przyzwoite aktorstwo nie zmienia faktu, że ten film to kicha i wstyd dla De Niro że z jego pozycją chwyta się występów w czymś takim. Może sobie pozwolić na to, by być jednym z najbardziej wybrednych aktorów jeśli chodzi o wybór scenariuszy a przyjmuje oferty, na które nawet początkujący i przymierający głodem aktorzy patrzyliby niechętnie...
Zgadzam się z każdym twoim słowem Dwight. Ostatni film De Niro w którym w 100% usatysfakcjonował mnie zarówno on jako aktor i film to "Fakty i akty" (sprzed prawie 10 lat). Bobby zapewne ma już taką pozycję, że "wali" mu to w jakich filmach gra, byleby były. Napewno nie narzeka na brak scenariuszy, ale czasami się zastanawiam czy on je wogóle czyta. Poza śmiesznymi ale płytkimi komedyjkami w ostatnich latach grał głownie w beznadziejnych thrillerach i filmach sensacyjnych. Uważam, że jest NAJWYBITNIEJSZYM aktorem w historii, stąd tym bardziej martwi mnie ,że marnuje swój potencjał aktorski, a ostatnie role (zawsze staram się odrganiczyć sobre aktorstwo od słaebgo filmu) nie wychodzą poza minimum i są dla niego jak spacerek w parku.
Dla kontrastu Meryl Streep, która również ma ugruntowaną pozycję jako jedna z najlepszych (dla mnie absolutnie najlepsza) wciąż potrafi znalezć dobre scenariusze ,które w pełni wykorzystują jej potencjał aktorski.