2010-"Maczeta"-totalne dno,"Stone","Poznaj nasza rodzinke" także bardzo słoabiutko....
Wogóle ostatnie pare lat to De Niro=słabe produkcje....
Wielu dobrze zapowiadających się aktorów przegrało swoją karierę grając w kiepskich filmach. De Niro to już nie grozi ;) On osiągnął więcej niż większość aktorów osiągnąć zamierza. Ale wypadałoby trochę lepiej dobierać role. A z tym ma De Niro problem... Może czas zmienić agenta lub pomyśleć nad aktorską emeryturą.
Prawda, zwłaszcza że De Niro młody już nie jest. Ogólnie rzecz biorąc obecnie epoka dobrych filmów się kończy a coraz więcej nowych produkcji okazuję się przereklamowanych i słabych
Stone? źle zagrał? jaja sobie robisz.
Maczeta - przeciez to jest żart a nie film z ambicjami :p
ale tam nie ma czym sie zachwycac... obojetne czy to pastisz, komedia, film dokumentalny, anime...
on po porostu jest słabiutki - niczym nie zaskakuje, niczym nie bawi, niczym nie epatuje...
nie ma sensu sie upierac ze mozna w nim sie z czegos nabijac, bo nie mozna... nie ma zwyczajnie z czego
do tego filmu pasuje haslo: nudny
Oczywiście, że się skończyła. Teraz filmowcy zatrudniają młodych gostków na punkcie których małolaty kwiczą i sikają na ich widok. Tacy aktorzy jak Robert De Niro nie dostają już propozycji zagrania w dobrych filmach. Mogą co najwyżej grać w słabych kryminałach (typu "Zawodowcy") albo parodiować swoje wcześniejsze wcielenia ("Poznaj mojego tatę", "Depresja gangstera". Ale to nie jest wina samych aktorów, tylko producentów, którzy nie mają szacunku do nich.
Z całej paki trzyma się jedynie Morgan Freeman, ale to głównie dzięki Clintowi Eastowoodowi, bo to w jego filmach Freeman najczęściej jest obsypywany nagrodami. Jack Nickolson miał tylko jedną okazję do powrotu w "Infiltracji" i... moim zdaniem zawiódł, bo zbyt przeszarżował swoją rolę.
De Niro i tak jeszcze jakoś sobie radzi, tzn. występuje w produkcjach znanych. Hopkins non stop grywa kalki swojego Hannibala Lectera, a Pacino jak nie co film jest nominowany do Złotej Maliny, to grywa jakieś epizody w małoznaczących filmach.
W Maczecie Robert zagrał świetnie! I jestem bardzo zadowolona, że przyjął tą rolę, bo naprawdę miło go zobaczyć w kontekscie kina Rodrigueza. Denerwuje mnie straszliwie, gdy ktoś krytykuje "Maczete: nie zdajac zobie sprawe ze ten film to pastisz, zart, trzeba odbierac go z usmiechem a nie na powaznie. Doskonała rozrywka.
A problem lezy we wspołczesnym kinie, starczy rozejrzeć się jaki typ filmów i aktorów jest promowany, gwiazdy na miarę Roberta De Niro czy Ala Pacino nie bardzo mogą się tu odnalezc, chyba ze w epizodach... Poza tym De NIro ma swoje lata, przez wielu utozsamiany z rolami gangsterow i twardzieli, chyba zdaje sobie sprawe, że nie bylby juz w nich autentyczny. Mógłby przestac w ogole grac w filmach, przejsc na tzw. emeryturę, ale po co? Moim zdaniem to nieustannie świetny aktor i pokazuje to w kazdym filmie, nawet gdy jest to film słaby... a poza tym mam wrazenie, ze chcial przełamac swoj wizerunek i stad te role komediowe, całkiem niezłe z reszta, porownujac do innych komedii rodem z USA ostatnich lat... No i świetna rola w "Gwiezdnym Pyle" :)
dobrze-bardzo dobrze wiem ,ze Maczeta to nie film z ambicjami.....To,że jest słaby wszyscy go usprawiedliwiają tym iz taki miał być taki z założenia-gowno prawda(FILM JEST ZROBIONY TYPOWO POD "KOMERCHE"-MIAŁ POPROSTU ZAROBIĆ KASE I MIAŁ SPRAWIĆ ŻEBY NASTOLATKOWIE SIE NIM JARALI I PODNIECALI-BO TO ONI NABIJAJĄ KASE ZA BILETY,DVD itp)...."Od zmierzchu do świtu"-też z założenia miał być film o niczym ,bez ambicji,ale duzo przyjemniej się go napewno ogląda i jest takich filmów od groma....
Hmmm ja mimo, że nastolatkiem nie jestem i śmiem twierdzić, że o filmie wiem nieco wiecej niz przecietny nastolatek, bawiłam się dobrze na seansie, pośmiałam się, nie nudziłam się i oglądało mi się przyjemnie. Jasne. że to jest kino komercyjne, ale wszyscy o tym wiedzą, ale fani Rodrigueza sami chcieli zeby powstał ten film... jasne, że nie jest wybitny, ale ja nie miałam wielkich oczekiwań, może dlatego się nie zawiodłam. :) A w temacie jest mowa o osobie Roberta De Niro, a on akurat zagrał bez zarzutu i dobrze wpisał się w ten kontekst Rodriguezowego kina...
Moim skromnym zdaniem Rodriguez chciał po prostu zrobić luzny film z "rozwalanką" na końcu tak jak to było z jego poprzednim kultowym-"Od zmierzchu do świtu"...ale mu poprostu to nie wyszło.....Do tej samej wody dwa razy sie nie wchodzi!
Nie pomógł nawet Danny Trejo który grał w wyzej wymienionym filmie.....Reżyserując "From Dusk Till Dawn" Rodriguez-też nie chciał niczego przekazać....miała byc "rozwałka" na pół filmu i była,a mimo to film posiada świetny,niesamowity klimat-nie wiem...po części to zasługa grających:Clooneya i Tarantino.....ale i napewno Robera R.