Może zacznę tak - uważam go za świetnego aktora, sam dałem 9/10 ale z pewnością są -przynajmniej w moim przekonaniu- lepsi. Weźmy dla przykładu takiego Brada Pitta - facet ma na swoim koncie wiele zróżnicowanych kreacji w przeciwieństwie do De Niro, którego zawsze będę kojarzył z kinowym twardzielem. Widziałem już kilka filmów z jego udziałem więc troszkę mogę już o nim powiedzieć. "Kasyno" "Chłopcy z ferajny" "Godfather 2" czyli gangsterka w jego wykonaniu. "Ronin" i "Taksówkarz " - również gra twardziela. Nawet w komediach "Poznaj moich rodziców" i "Showtime" gra charakterystyczne dla siebie role ;/ oczywiście uważam że w tego typu rolach jest po prostu perfekcyjny ale według mnie aktor powinien być bardziej wszechstronny. I tu wkracza Brad Pitt - wcielał się już w młodego detektywa w "Siedem", tajnego agenta w "Pan i Pani Smith", psychicznie chorego w "12 małp", wampira w "Wywiadzie z wampirem", legendarnego Achillesa w "Troi" do tego jeszcze dochodzą znakomite kreacje z "Joe Blacka" i "Fight Clubu". Mówta co chceta, ale w mojej opinii to właśnie Pitt a nie De Niro zasługuje na tak wysoką pozycję.
P.S. Moim ulubionym aktorem jest Shwarzenegger (no co ? :P ) - żeby nie było że faworyzuje swojego ulubieńca. Teraz możecie mnie zjechać ;]
"Przedsięwzięcie w 2006 roku zainicjował sam De Niro... " - zainicjował.
Może wcale nie podejrzewał, że urośnie to wszystko do aktualnych
rozmiarów.
2. Chodzi o grę aktorską, czyż nie?
Jeśli nie przemawia to do Ciebie... spójrzmy co tu mamy. Al Pacino na
pierwszym miejscu! Bez wątpienia wspaniały aktor (od razu zaznaczam, że
szanuję człowieka, uważam że jest genialnym aktorem - uprzedzam ataki
fanatycznych fanów), ale jakie wrażenie wywiera na reżyserach? Próbka z
filmwebu:
"Kiedy Francis Ford Coppola zaproponował Alowi Pacino rolę Willarda, ten
powiedział: >>Wiem, jak to będzie wyglądało. Ty będziesz siedział w
helikopterze i mówił mi co mam robić,a ja będę siedział na dole, w
bagnie przez pięć miesięcy.<<"
"Coppola, który rozważał możliwość zatrudnienia Ala Pacino do roli
Willarda, powiedział, że Pacino prawdopodobnie zgodziłby się zagrać,
gdyby film mógł zostać nakręcony w nowojorskim apartamencie aktora."
Oto przykład zadufania i nadmiernej troski o swój tyłek.
Jeśli chodzi o B. Pitta: trzeba przyznać, że chłopak przystojny i
większość nastolatek właśnie za to go uwielbia i pędzi do kina na filmy
z nim w roli głównej. Na pewno ma też talent: większość filmów z jego
udziałem jest bardzo dobrych, ale czy zasługuje na miejsce w pierwszej
piątce wielkich aktorów? No cóż... nie sądzę. Wiem, że noty nie mogą
zadowolić wszystkich, ale nie uważacie, że Willis w pierwszej dziesiątce
zakrawa na idiotyzm? Gdzie - dajmy na to - Robert Duvall? Te wszystkie
rankingi ocierają się o granicę absurdu.
Pozdrawiam serdecznie.
mnie brad pitt nie przypadł do gustu bo lalusiowaty jest w tych wszystkich filmach (mimo wszystko)(co prawda joe black bardzo mi się podobał). roberta de niro na pewno bym postawiła wyżej niż brada pitta to jest pewne ;)
haha. przepraszam że nie zjechałam Ciebie. ;p ale jeśli koniecznie tego chcesz to się możesz do mnie zgłosić ;o
mogę jeszcze dodać że nie lubię Shwarzeneggera. ;]
to on mi się kojarzy z rolą twardziela (nie mówię o postawie ale o rolach) ;p
Schwarzenegger zawsze będzie kojarzony jako twardziel to na pewno. Arnie jest moim ulubieńcem ale z pewnością nie uważam go za najlepszego aktora ( tu chyba każdy się zgodzi ).
Brada Pitta lubię bardzo, ale nie można go aktorsko zestawiać z De Nirem. Pitt nie dorasta Robertowi do pięt.
A ja powiem, że ....aktorem jest nieprzeciętnym, nie da się temu zaprzeczyc, że ma wielkie filmy i wiele współczesnych młodych gwiazd wzoruje się na nim, ale ja po prostu nie lubię go. Jest tak zadufany w sobie, że jeszcze jeden filmowy klasyk i pękłby od tej próżności.
A chociażby to:
"W bibliotece Uniwersytecie w Teksasie otwarta została Kolekcja Roberta De Niro - zbiór liczący osiem i pół tysiąca dokumentów, filmów, kostiumów i rekwizytów związanych z karierą jednego z najwybitniejszych amerykańskich aktorów.
Przedsięwzięcie w 2006 roku zainicjował sam De Niro, wykładając 5 milionów dolarów."
Jak można sobie zrobic samemu wystawę z własnymi pamiątkami ????
Romumiem gdyby to fani, profesorowie uczelni.....Szczyt snobizmu, próżności i przepychu.....