Ostatnio gra w kiepskich filmach. Niestety.Ale jego starsze filmy(przynajmniej większość) przejdzie jako klasyka kina!
od " rozgrywki" nie zagrał w dobrym filmie. Zresztą 15 minut też kiepski , ale na pewno lepsze niż godsend. Ostatni naprawdę świetny jest "depresja Gangstera" ewentualnie jeszcze "Poznj mojego tatę" , mimo że komedie to naprawdę porządne.
Ostatnio trudno się doszukać u niego jakichś rewelacyjnych ról, ale to nie zmienia tego, że jest doskonałym, świetnym aktorem.
10/10
Z całym szacunkiem dla De Niro, ale już znacznie wcześniej zdarzały się mu słąbe role - na szybko chociażby "Great Expectations", "Stanley & Iris", "Frankenstein" czy robienie min w "Nie jesteśmy aniołami". Później jeszcze świetna rola w "Kasynie" i... praktycznie równia pochyła, albo raczej będąc sprawiedliwy, spadek do poziomu przebywania na ekranie i mówienia kwestii, bez specjalnego angażowania się w rolę; Bobbie już później praktycznie w każdym filmie (poza świetną rolą komediową w świetnym "Analyze This", solidnym popisie w ""Men of Honor", "Meet the parents") jedzie na "autopilocie", rozmienia się na drobne... smutne ale prawdziwe. Co prawda De Niro nawet na autopilocie - przynajmniej w tych przyzwoitszych produkcjach ostatnich lat, jak np. w "Rozgrywce" i tak odwala dosyć solidną robotę aktorską, tak, że nawet taki bystrzacha jak Norton musi się dwoić i troić (co niezwykle wyraźnie widać właśnie na przykłądzie tego właśnie filmu) by godnie mu partnerować, podczas gdy De Niro po prostu jest - i to wystarczy, bo tak "obrósł" tego typu rolami (twardzieli i/lub gangsterów) i ma taki doświadczenie, że robi to praktyczni e bez żadnego wysiłku ;) Co nie zmienia faktu, że drastycznie obniżył formę/poziom swojej gry i gra w słabych (co mu się nigdy wcześniej nie zdarzyło) filmach...