Za kilka lat po zakończeniu występów w Iron manach i Sherlockach znowu pójdzie w zapomnienie.
Nie zgadzam sie z Tobą. Dlaczego ma odejść w zapomnienie? Zauważ w jak dużej ilości dobrych filmów grał i to lista ciągle się wydłuża co chyba raczej nie zwiastuje końca jego kariery i zapomnienia o nim.
Na jakiej podstawie szanowny pan Dawid uznał że mam przeciętny gust. Dlatego że uważam że prawdopodobnie jeden z pana ulubionych aktorów jest przeciętny i mam w ulubionych filmy, które panu też prawdopodobnie nie przypadły do gustu.
No cóż, nie każdy jest fanem popowych filmów typu "Piratów z Karaibów", "Iron Mana" czy "Sherlocka Holmesa".
jeśli uważasz, że jedyne warte uwagi filmy Downeya Jr. to Holmes i Iron man... to masz przeciętny gust.
Na jakiej podstawie szanowny pan wojtek40i4 uważa, że Downey Jr jest słabym aktorem? Jakoś nie znalazłam uzasadnienia. I zgadzam się jak najbardziej z DeanFord. Poza tym to nieco dziwne oceniać jego ponad dwudziestoletni dorobek aktorski biorąc pod uwagę jedyni dwa ostatnie filmy aktora, które akurat okazały się hitami kasowymi (a w których zresztą zagrał naprawdę świetnie)
Widziałem wiele filmów z jego udziałem nie tylko te dwa wymienione (tak je tylko wymieniłem bo akurat znany ostatnio jest głównie z nich) i tylko dwa przypadły mi do gustu "Ryszard III" z 1995 roku i "Zodiak" z 2007, ale w żadnym nie błyszczał. Po prostu jego warsztat aktorski stoi na średnim poziomie i tyle, a że jest bardzo lubiany głównie przez młodzież to już inna sprawa. Mnie osobiście też specjalnie nie przeszkadza niech tam sobie gra jak go chcą ludzie oglądać, ale ja nie widzę w nim nic szczególnego.
Po za tym nigdzie nie napisałem ze to słaby aktor tylko średni, przeciętny. Nawet jego nie najgorsza skądinąd rola w Chaplinie jakoś mnie bardzo nie przekonała.
Może po prostu nie przypadł Ci do gustu, co jest zrozumiałe, ale wydawanie niby obiektywnych osądów na temat gry aktorskiej trąci nieco megalomanią. Wydaje mi się, że jest lubiany nie tylko przez młodzież, ale też przede wszystkim doceniany przez krytyke i "ludzi z branży" na całym świecie. Osobiście uważam, że jako aktor jest niesamowicie utalentowany, który sprawdza się właściwie w każdej roli- od komediowych ("Serca i dusze"), poprzez cwaniaków ("Air America"), czy tak parodystyczną postac jak Kirk Lazarus w "Jajach w tropikach", aż po mocno dramatyczne kreacje, np. postać Juliana w "Mniej niż zero" i ma ogromne predyspozycje, szczególnie do ról dramatycznych. Na te zapewne jednak nie będziemy mogli szybko liczyć, gdyż jako aktor stosujący metodę Stanisławskiego obawiam się, że mógłby w tym wypadku naprawdę się skończyć. Zupełnie inną kwestią jest za to indywidualny dobór ról czy filmów, bo tutaj zawsze działał raczej obsesyjnie i trochę bez namysłu, z drugiej strony, jak sam kiedyś powiedział - Holiłud uważało go zawsze za clowna albo "ekscentrycznego geja" i że własnie takie propozycje dostawał. Generalnie oceniając warsztat aktorski- nie bardzo rozumiem co masz na myśli, używając stwierdzenia, że aktor błyszczy na ekranie? Dość subiektywne to określenie i po prostu nie wiem co w tym konkretnym przypadku oznacza (dla Ciebie). Np. wedle niektórych Depp błyszczy zawsze, co zresztą i według mnie jest prawdą. Sęk w tym, że Depp najzwyczajniej na świecie dobiera (pod siebie) bardzo podobne role, ale jego warsztat aktorski po prostu sie wykłada gdy przychodzi do zmierzenia się z postaciami bardziej złożonymi, czy najzwyczajniej na świecie odbiegającymi od przyjętego wzorca. Jednak w tym w czym występuje jak najbardziej błyszczy. Kwestia warsztatu aktorskiego jest po prostu o wiele bardziej złożona i cięzko ją przekładać na sam występ w filmie, gdzie aktor nie zawsze ma mozliwość pokazania całej gamy swoich umiejętności. Gdyby Ledger nie odstapił od komedii romantycznych laikowi raczej cięzko byłoby uznać go choćby za aktora dobrego. Podobnie Jude Law - też nie każdy wie, że ten kojarzony głównie z mainstreamowymi rolami w romantycznych producjach, w UK przez ogrom czasu uznawany był za jednego z najzdolniejszych aktorów teatralnych swojego pokolenia. I słusznie, bo to co potrafi w tej dziedzinie najlepiej pokazuje film "Sleuth" z 2007 roku. Dochodząc do sedna, myslę, że akurat Downey Jr zagrał w swoim życiu tak wiele postaci wykorzystując ku temu tak zróznicowane środki, jednocześnie uwiarygadniając swoich bohaterów na ekranie, że właściwie kwestia warsztatu nie powinna w ogóle podlegac dyskusji. Nigdy zresztą nie zagrał słabo choć grał w słabych filmach (czego nie można powiedzieć o innych Holiłudzkich aktorach). Czy zagrał wybitnie? Moim zdaniem conajmniej 2 albo 3 razy, ale to już właśnie kwestia subiektywna. Reszta zależy od szczęścia- to nie są lata 70, gdzie Dustin Hoffman w 10 filmach pod rząd może stworzyć 10 zapamiętywalnych i genialnych kreacji, bo też akurat jest to okres powstawania filmów będacych kamieniami milowymi jeżeli chodzi o kino amerykańskie. Inna epoka. Osobiście w ogóle uważam, ze akurat w przypadku RDJ mamy do czynienia z bardzo ciekawa formą aktorstwa rozpiętego pomiędzy dramaturgiczną metodą Stanisławskiego a Chaplinowską groteską ( w dużej mierze wynikającą z samej fizjonomii tego pana), co czyni wszystkie jego postaci w specyficzny sposób jednoczesnie ekscentryczne ( ale nie w formie ekscentryczności jaką pokazuje Depp)i bardzo ludzkie, swojskie. Wracając do "Chaplina"- nie bardzo wiem jakie masz wymagania wobec aktorów- rezyser poszukiwał kogoś, kto będzie w stanie ożywić Chaplina na ekranie i to właśnie Downey Jr zrobił, jak dla mnie na 110% nawet. Aczkolwiek za jego najciekawszą kreację uważam Juliana z niezbyt dobrego, niemal amatorskiego filmu "Mniej niż zero", bo rzadko można oglądać tak naturalistycznie zaprezentowany na ekranie popis autodestrukcji. PS. Nie napisałam tego wszystkiego bynajmniej by Cię do czegoś przekonywac, po prostu poczułam się trochę wywołana do odpowiedzi aby uzasadnić swoje zdanie, gdyż do młodzieży już (niestety) nieco mi brakuje. Do zauroczonych fanek również. Sam RDJ był za to "moim" dość pryatnym odkryciem jeszcze przed tym jak ostanio dosięgnał "topki" kasowych hitów. Pozdrawiam.
Dzięki, aczkolwiek jak zwykle wypłynął ze mnie elaborat ;P Generalnie mam ostatnio wrażenie, że ogrom ludzi jest widocznie niezadowolonych z tego, że komuś się coś udało, bo jak wytłumaczyć inaczej, że forum RDJ, zalegające od lat kurzem, nagle przeżywa niezłą falę krytyki? Akurat niekoniecznie dotyczy to wojtka40i4, bo tu akurat faktycznie została wyrażona własna postawa/gust, ale mam na myśli ogólną tendencję. Dość to nieładne.
Warto przytoczyć cytat:
"But whatever may have been Mr. Kelley's plans for Larry [postać z "Ally McBeal" grana przez RDJ] at the outset, the choice to complicate him is a natural outgrowth of the casting, because there's no such thing as an uncomplicated moment in a Robert Downey performance. His impulse is always to play two emotions, usually opposite ones, at the same time, and when he's really swinging he can play three -- an acting feat so prodigious that it's tough to think of anyone else who's pulled it off, besides Lily Tomlin in her formidable one-woman shows."
Według mnie nie. Ponieważ coraz to młodsze pokolenie interesuje się Robertem i jego filmami ( tzn. tych, w których gra). Z tego wynika, że nie pójdzie w zapomnienie!
Pożyjemy zobaczymy - nie ma sensu sprzeczać się o to co przyniesie przyszłość, bo nikt tu nie jest jasnowidzem.