Robert Makłowicz

8,2
93 oceny gry aktorskiej
powrót do forum osoby Robert Makłowicz

I Makłowicz taki jest. Łatwo jest mnie wyobrazić sobie, jak zerka podczas zajęć przez okno, miast na tablicę. Po prostu są tacy ludzie, którzy wolą świat zza okna niż ten z tablicy. Bardzo dojrzale zresztą podsumowuje to sam zainteresowany w książce Cafe Museum. Szkoła ma dla takich ludzi bardzo mało do zaoferowania.
Nie wiem, ale być może jestem tutaj jedyną osobą, która oprze swoją wypowiedź na cokolwiek gruntowniejszych przesłankach, nie zaś na zmyśle do obrzucania mniej/bardziej zawoalowanymi inwektywami. Byłem mianowicie na dwóch spotkaniach autorskich z Makłowiczem, przeczytałem dwie jego książki i obejrzałem gros jego programów. Okej, może śmiesznie brzmi wymienianie tych niby "gruntownych" przesłanek, tym niemniej na pewno lepiej wsparta merytorycznie będzie moja wypowiedź niż tych, którzy - jak sami przyznają - gdy widzą jego "gębę" w tv od razu przełączają i posiłkują się wikipedią
I widzicie, zanim zaczniecie pisać, jaki to z niego Dyzma i buc, warto się zastanowić, czy właśnie na to wskazuje jego mowa ciała i nieukończenie tych śmiesznych kierunków.
Tacy ludzie jak on są już na wyginięciu, co najmniej o tyle jest więc Makłowicz cenny.
Jak widzę go , który ubolewa w programie nad makdonaldyzacją wyrobu jakichś ciasteczek, makaronów, pokazując jednocześnie jakąś kameralną, skansenową metodę produkcji "z tradycjami", zdaje mi się, że widzę człowieka, który ubolewa nad samym sobą. Tożsamo, gdy słucham jego lamentów nad szerokim rozwojem jakiejś gałęzi przemysłu spożywczego, która to gałąź wyparła niemal całkowicie z rynku sprzedawców prowincjonalnych, tradycyjnych, staromodnych, to faktycznie słucham zarzutów człowieka, który ma ze światem ten sam problem, co ci sprzedawcy.
Dla mnie jest cholernie autentyczny tam, gdzie większość widzi udawanie.
Jest w sposobie jego komunikowania się jakiś wspaniały anachronizm, który całkiem sporo osób, które znam, uważa za "tani" i "sztuczny", a który w istocie jest czymś bardzo cennym.
Sam jego program mógłbym oglądać nawet wyciszony - takie landszafty, pejzaże nie są widywane codziennie.

Paru starców grających gdzieś w triktraka w Albanii czy Chorwacji - oni byli gdzieś w tle, Makłowicz pejorował, ale ja wtedy gapiłem się na nich i tylko ich zapamiętałem z tamtego odcinka.

Czy naprawdę jest ktoś, kto ogląda jego programy w celach kulinarnych? Kulinaria są dopiero wtedy ciekawe, gdy zaczyna on tłumaczyć ich historię, pochodzenie i ogólnie kontekst lokalny. Imho przynajmniej.

użytkownik usunięty

I jeszcze te momenty, gdy częstuje ludzi wokół tymi swoimi potrawami... Sam wielokrotnie powtarzał, że nie jest kucharzem, ale te momenty, kiedy ludzie podchodzą - często tacy o kloszardowatym wyglądzie :) - i próbują tych jego dań, to całość wygląda tak czarująco niezręcznie, tak naturalnie i PRAWDZIWIE ( czyli dokładnie antonimicznie wobec całokształtu telewizji dzisiaj ), że człowiek jest zachwycony tą nieporadnością reżyserską ( i to jest najlepsza możliwa reżyseria wtedy :) ).

Jak ja doskonale to rozumiem... szkoła to była mordęga, straszne nudy powtarzane przez nauczycieli. Niektórzy z nich zdawali się nie wiedzieć o czym wykładają. Dodatkowo do ogromu pierdół pakowanych w nasze głowy byliśmy zmuszani do czytania lektur. Naprawdę uwielbiam czytać, ale to kretynizm omawiać 2-3 lektury w tygodniu, 'bo tak przewiduje ustawa'. Szkoła zabija spontaniczność, wolność. Teraz studia, dalej profesorowie powtarzają beznamiętnie tekst wyczytany w 'mondrych' książkach... właściwie to powtarzali, bo studia już rzuciłem ]:-> i to nie byle jakie, wielu podnieca się, że 'elitarne'... haha głupi byłem, myśląc, że spotkam tam ludzi podobnie zainteresowanych światem, pomocnych i uczynnych. Biedni, tak są sformatowani, że już biorą udział w wyścigu...

Co do tego, że kulinaria regionalne szlag trafił to nie można się nie zgodzić. Kulinaria to nie jedyna ofiara. Muzyka, sprzęty elektroniczne, samochody i inne - wszystko jest robione, by szybko sprzedać, a za 4-5 lat wymienić (w przypadku komputerów szybciej). Smutny ten świat zabieganych ludzi, ciągle się gdzieś spieszących, nawet nie potrafiących cieszyć się prostymi czynnościami :(

użytkownik usunięty
gooner92

Taaak... Federico Fellini ze szkoły zapamiętał ponoć tylko gęby nauczycieli i perwersyjną przyjemność wyjmowania brudu spod paznokci stalówką od pióra :) pzdr
nie mówiąc już, co o szkole pisał T.Mann ( Buddenbrokowie i Tonio Kroeger przede wszystkim ) czy co sądziła o szkolnej werbalizacji Maria Curie.