Już przed Misfits był dobrym aktorem, w serialu tylko to potwierdził, wyróżniał się na tle pozostałych. Dostał role w filmach które mają dużo większy prestiż niż serial. Zobacz filmografię pozostałej czwórki przed Misfits czyli od 2009 roku.
Antonia Thomas (Alisha) - nic
Nathan Stewart-Jarrett (Curtis) - nic
Iwan Rheon (Simon) - 1 gościnny występ w serialu
Lauren Socha (Kelly) - 1 film
Robert Sheehan (Nathan) - 10 filmów i 4 seriale (w tym tylko 1 gościnny występ)
Widać różnicę ? Alisha, Curtis, Simon i Kelly wybili się na serialu, dla Nathana był to tylko krok w karierze.
A i tak nikt nie ogląda filmów z jego udziałem... np. Ghostwood, Killing Bono, Lowland Fell, a film "Deamons Never Die" wyszedł w WB i nic nie wiadomo, a Bleak Sea to już w ogóle nic nie wiadomo o tym. Próbuję skądś wygrzebać Ghostwood i 1 możliwość pobranie z neta i idzie 20 kb/s :( żaden wielki aktor, popularne z nim filmy to Cherrybomb, Wilcze Prawo (poboczna rola chyba nawet powiedziałym 9 planowa), Polowanie na Czarownice, Misfits (serial).
Ja oglądam : p To w końcu mój ulubiony aktor.
Niestety ciężko znaleźć niektóre filmy, ponieważ są dość niszowe, a jak wiadomo Ameryka wszędzie króluje...
Widziałem tak może połowę, jednak planuję w niedalekim czasie ponownie zmierzyć się z poszukiwaniami.
Akurat 'Ghostwood' jest imo słabym, przeciętnym i tendencyjnym pseudo-horrorem, aczkolwiek scena w której występuje Sheehan na przesłuchaniu jest mistrzowsko odegrana przez tego aktora (można łatwo znaleźć na youtube).
Polowanie na czarownice to też nic specjalnego, przynajmniej od 2 połowy. Sheehan dobrze się wywiązał ze swojej roli, chyba jego najbardziej kasowy film.
Cherrybomb było świetne, Killing Bono również (nie wszystko zrozumiałem, bo do tej pory nie wyszły napisy nawet po ENG...) Song for a ragy boy jeszcze lepsze (jego najstarszy film, szkoda, że dalekoplanowa rola) i kilka innych.
scenariusz DND troche z dupy za szybko się toczy akcja i troche krótki, jedynym plusem w filmie był Robert i Jennie i ich rola, muzyka w filmie też nie ma sobie nic do zarzucenia reszta scen jakoś mnie nudzi..
zgniły zdegenerowany zachłyśniętym własnym ego dupek, który nudzi sie serialem po 12 odc bo jest za dobrym aktorem. Tak go widze ale może jest inaczej. Może to wspaniały młodzieniec
Piszesz bynajmniej jakby Ci laskę przeleciał, czy coś (co w Jego stylu jest). Każdy ma prawo do wyboru, On wybrał film, niż serial. Co prawda w Misfits strasznie go brakuje, ale z czasem nawet nie odczuwam Jego braku. @Mij ma racje, był dobrym aktorem już wcześniej, miałem przyjemność widzieć go w dwóch filmach, więc myśle, że do filmów nawet bardziej się nadaje.
No ja nie wiem, czy jest taki dobry. Właśnie obejrzałam "Cherrybomb" i to, co on tam pokazał, było po prostu kalką jego postaci z serialu "Misfits". Nie widziałam w jego grze niczego nowego. I to ma niby świadczyć o jego rzekomo dobrej grze?
Do takiej roli go przydzielili i odnazał się w niej świetnie, aczkolwiek bardziej mi sie podobała jego gra w Misfits niz w Cherrybomb.
Właśnie widziałam "Killing Bono". Dał radę. No i okazało się, że też potrafi nieźle śpiewać. Chyba się do niego przekonam.
Moim zdaniem Sheehan w "Cherrybomb" był zupełnie inny, niż w "Misfits" :). Jakiś taki pokręcony, przejmujący, psychodeliczny (te jego dziwne spojrzenia i rozszerzające się na ułamek sekundy oczy!), dokładnie taki, jaki miał być. W "Misfits" zagrał zwyczajnego, sympatycznego przygłupa.
A wracając do komentarzy odnośnie tego, że sodówa mu uderzyła do głowy i jest za dobry na "Misfits"... Dawno nie słyszałam tak infantylnych i śmiesznych uwag. Niektórym się wydaje, że teksty z Pomponika, to prawda objawiona, i że jeśli przeczytało się kilka wywiadów z aktorem, to zna się go, jak kumpla ze szkolnej ławki. Tymczasem każde wystąpienie osoby publicznej może być tylko i wyłącznie kreacją. Mogło być milion powodów, dla których Sheehan zrezygnował, zaczynając od tych najbardziej prozaicznych, a kończąc na mega poważnych. Widzicie człowieka na ekranie i wydaje Wam się, że to jakiś robot, własność publiczna i ściera do wycierania mord. Może chłopak z ciężkim sercem musiał wybierać to, na czym najbardziej mu zależało, bo nie miał czasu na wszystko, może z kimś się pokłócił i zaczął kiepsko czuć się na planie, może gdzie indziej płacili mu więcej, albo zwyczajnie znudził mu się ten serial i nie chciał, żeby przylgnęła do niego łatka przygłupa. Może nigdy się nie dowiemy prawdy i mnie ona w sumie nie interesuje. Bardzo mi brakuje w "Misfits" Nathana, ale bezpodstawne spekulacje i osądzanie człowieka przez pryzmat sylwetki wysnutej przez naszą bujną wyobraźnię, to jakaś totalna żenada i piaskownica.
Nie mógłbym się bardziej z Tobą zgodzić, w pełni popieram ten komentarz.
Chociaż co do jego odejścia mam pewne przypuszczenia na podstawie pewnych przesłanek, które sam dostrzegłem - aktor wcale nie zrezygnował, tylko to z niego zrezygnowano, a do informacji publicznej podaje wersję umówioną. I nie mówię, że tak jest na amen i koniec, tylko wydaje mi się to w mojej opinii najbardziej prawdopodobne.
Fiut. Odszedł sam czy go wywalono na zbity pysk - on jest stworzony do takich właśnie ról jak Nathan. Jeśli sam odszedł w pogoni za karierą - współczuję mu, bo faktycznie zachowałby się wtedy jak biznesmen, nie artysta (że nie powiem: gówniarz).
W innym przypadku po prostu go wydymano.
tak, najlepiej, żeby całe życie grał w jednym serialu. zrobiłby karierkę a'la Ridge z Mody na sukces albo Rysio z Klanu. dobrze życzysz człowiekowi.
Moim zdaniem Robert dobrze zrobił odchodząc z Misfits, bo ileż można grać kretyna. Owszem, był świetny w tej roli, ale lepiej by brał udział w ambitniejszych filmach.
zapewne ma dużo więcej lepszych propozycji do filmów niż Misfits, ale szkoda, czym Misfits jest bez niego, pomimo że Rudy też jest dobry to serial słynął z Nathana. Mógłby chociaż dokończyć to co zaczął no ale trudno...
a ile można grać w serialu?
jest aktorem, więc nic dziwnego że chce grać w rożnych produkcjach, a nie uwiązywać się na lata grając w serialu, mimo że jego postać wzbudza sympatię
Ludzie, to jest młody aktor... Śmieszą mnie te z dupy wzięte opinie, bo piszecie tak, jakby był nie wiadomo kim i mógł wybierać wśród setek propozycji. Nie sądzę, żeby tak było, bo jednak gwiazdom serialowym wcale nie jest tak łatwo się wybić. Nawet jeśli wybrał bardziej opłacalną propozycję, to co w tym złego? Na tym polega showbiznes i jeśli chłopak chce się rozwijać, nie może siedzieć cały czas w serialiku i grać kretyna. Tym bardziej, jeśli ma inne propozycje.
Teraz dostał rolę w czymś, co przyciągnie mnóstwo fanów. Tak to zwykle bywa z ekranizacjami popularnych książeczek młodzieżowych. Myślę, że albo zabłyśnie w Darach Anioła i na zawsze pozostanie gwiazdką jednej młodzieżowej serii, albo otworzy mu to drzwi do prawdziwej kariery, zagra w ambitnych filmach, będzie miał szansę pokazać swój talent i wtedy będziecie mogli go w pełni oceniać...
No i nie ma to jak gardzić kimś na podstawie plotek albo własnych wymysłów, pozdrawiam.
mnie irytuje jego rola w misfist. Az nie rozumiem czemu go tak lubią za te idiotyczne dogadywanie i bajkopisarstwo. Simon np jest dobry a jest wiecznie odtrąconym i obrażanym z bylepowodu.
Lubią go przeważnie dziewczyny, dla których liczy się tylko jego uroda, a dopóki jest ładny, charakter mógłby mieć i najgorszy. Tak jest z nastoletnimi fankami - przypomina mi się półkrwi książę, gdzie płeć piękna rozpływała się nad kilkominutowym występem Toma Riddle'a, w którym dopytywał się o horkruksy - kit, że morderca i psychopata, ale ładna buźka i już jest numerem jeden.
Świetnie gra, rzeczywiście wyróżnia się na tle pozostałych, rzekłabym, że patrząc na jego grę, widz myśli że on ma naprawdę taki własnie charakter(i ma zabojcze oczy chlopak). Szkoda ze zniknie, ja dopiero zaczełam serial śledzić, więc pewnie trocę go jeszcze pooglądam.
Iwan(Simon z misfits) został na dłużej w serialu i na lepiej mu to wyszło,bo zauważyli go z Gry o Tron i tam swoją role Ramsaya zagrał znakomicie.Teraz jest o wiele bardziej znany niż Robert,a przed Misfits nikt o nim nie słyszał.Może jakby Sheehan nie odszedł z "wyklętych" już po 2 sezonie,jego dalsza kariera by się lepiej potoczyła.