Nie neguję jej umiejętności aktorskich, bo może ma talent, ale jej maniera mówienia,
dykcja i ciągle ten sam tembr głosu niczym mała dziewczynka szepcząca w przedstawieniu
to jakaś masakra. I o ile w Sali Samobójców to się sprawdziło, to w innych produkcjach jest
nie do przejścia.
Wstrzymam się z oceną, ale powinna coś z tym zrobić, bo naprawdę ciężko się słucha...
W "Listach do M." ta "piękna delikatna wyśniona księżniczka" dla księcia Stuhra była po prostu nie do przejścia. Najładniejsze sceny z jej udziałem to te, kiedy nie musiała się wysilać na odzywanie...
Bardzo zdolna aktorsko, ale ma tak charakterystyczny typ urody i głosu, że to pewnych ról się po prostu kompletnie nie nadaje...