Sławomir Idziak

Sławomir Andrzej Idziak

8,2
2 295 ocen zdjęć
powrót do forum osoby Sławomir Idziak

chaotyczne, z ręki, reporterskie, co jest absurdalne.

Z tego powodu wiele scen często jest po prostu niejasnych.

Raz nakręcone ze zbyt daleka
(nie mozna rozpoznać poszczególnych bohaterów, chocby w siedzibie Zakonu Feniksa, przy stole, a przede wszystkim w końcowej bitwie pomiędzy Śmierciożercami, a Zakonem)

Innym razem ze zbyt bliska, na czym traci widz, bo umyka mu scenografia, tło, choćby podczas rozmów i prywatnych lekcji Pottera ze Snapem.

Zdjęciom IDZIAKA brak tez charakterystycznego dla serii o Potterze epickiego oddechu i rozmachu.

Nie pozostaje nic innego jak tęsknić za klasą i wirtuozerią pracy kamery w rękach
JOHNA SEALE'A (Harry Potter i Kamień Filozoficzny)
ROGERA PRATTA (Harry Potter i Komnata Tajemnic)

a nawet ustępującego im pod względem rozmachu, ale oryginalnego
MICHAELA SERESINA (HARRY POTTER i Więzień Azkabanu)

Z winy IDZIAKA wszystko zostaje "skurczone" - sale są ciasne,zamek maleje w oczach.
Wszystko też w tym skądinąd magicznym świecie Hogwartu powszednieje. Stroje, ściany, zasłony w oknach, pociąg, zamek - wszystko to traci intensywność koloru, wręcz butwieje.

IDZIAK pozbawił POTTERA magii, a to jest niedopuszczalne.

Nie umiał dostosować się do skali projektu. POTTER zwyczajnie przerósł go.
No bo jak inaczej wytłumaczyć zdjęcia niczym z "KRWAWEJ NIEDZIELI", w baśni która ma przykuwać uwagę także plastyką obrazu.

Zalatane zdjęcia IDZIAKA nie pozwalają na to.

I ten haniebny montaż zdjęć,
zadyszany, wręcz gorączkowy - np. prosta rozmowa Pottera z Lupinem i Syriuszem Blackiem przy stole w siedzibie Zakonu - zrobiona jest na tylu ujęciach, że tego się nawet nie da policzyć, a przecież można to zrobić na jednym długim ujęciu - pozwoli to obserwować zmiany wyrazów twarzy poszczególnych postaci - ale nie - IDZIAK co chwila zmienia kąty ustawienia kamery bawiąc się przy tym przednio i gubiąc bohaterów - toż to szkolne błędy.

Szczytem amatorstwa jest już częste zgubienie bohaterów przed kadrem, albo kręcenie ich zza pleców, w wyniku czego widzimy... tylko tył ich głowy - patrz niemal wszystkie sceny ze SNAPE'EM.

KATASTROFA!

I choć z pewnością część winy ponosi także reporterski w stylu reżyser DAVID YATES to jednak Zdjęcia IDZIAKA warte są każdej Złotej Maliny!

AutorAutor

Zdjęcia to często kwestia gustu i mogą Ci się nie podobać ale raczej bym nie wypominał Sławomirowi Idziakowi szkolnych błędów...

Waclaw

Zdjęcia Idziaka do zakonu są fenomenalne!!!!!!!

AutorAutor

Zgadzam się co do oceny warstwy wizualnej Zakonu Feniksa, nie zgadzam się na oskarżanie Idziaka. Dlaczego? Dlatego, że dokładnie te same błędy popełniono w Księciu...

Stąd wnoszę, że Yates jest osobą która chce kontrolować każdy aspekt filmu. Chciał zbudować mroczny klimat a wyszedł mu słabo oświetlony plan zdjęciowy.

AutorAutor

A ja właśnie uważam, że zdjęcia Idziaka do Zakonu są bardzo dobre.
Początek gdy Harry siedzie na huśtawce czy nawet późnij ucieczka przed Dementorami - po prostu genialne.

Oskarżasz Idziaka o to, że film nie ma klimatu 1 i 2 części i racja nie ma - nie ma już magiczności ale wydaje mi się, że to wyłączenie wina reżyserów - już 3 część była mroczna a nie magiczna i każda kolejna jest trzymana w takim klimacie. Niestety...

użytkownik usunięty
Radoslavus

Dziwi mnie to co piszecie, dzisiaj operator zajmuje się większości światłem,
reżyser decyduje o pozycji kamery, i to on razem z montażystą tnie materiał,
Idziak tutaj nic nie spaprał...
edit: w odpowiedzi na post "AutorAutor "

Co ty gadasz. na poziomie preprodukcji reżyser razem z operatorem planują podstawowe decyzje jak: kamera z dołu z góry, jazdy itd. Na planie operator rozstawia (oczywiście nie samodzielnie :D) sprzęt mówi mistrzowi oświetlenia skąd, gdzie i jakie chce mieć światło, podczas gdy reżyser ćwiczy z aktorami, kiedy ten przychodzi mówi że taki będzie kadr, taki szwenk, taka jazda, ten ewentualnie mówi co mu sie nie podoba i jest próba ruchu. Reżyser ogólnikowo przedstawia jak chce żeby to wyglądało, operator nadaje temu charakteru, jeżeli by tak nie było to nie potrafilibyśmy odróżnić zdjęć poszczególnych znanych zdjęciowców ;p Wszystko zależy oczywiście też od tego jaki staż ma reżyser, jaki operator i jak się dogadują ;)

Tom_Spark

Na takie rzeczy nie ma reguły. Wszystko zależy od współpracy miedzy reżyserem a operatorem. Piszesz tutaj utopie dla filmowców i świetnie jakby tak było. Jeżeli mowa o mega komercyjnym filmie jak HP, trudno dać wiarę, że producent siedział cicho i nie był mądrzejszy czasem od reżysera. W każdym bądź razie, według mnie, w ocenie operatora, ważne jest to czy obraz jest dobry gdy, był pomysł na kadr i czy technicznie według koncepcji filmu jest dobry. Nie mieszkam się kto, co, kiedy i jak, bo na planie filmowym wszystko się jakoś zazębia.

misharara

prawda, wystarczy zobaczyć ile jest ludzi w dziale Camera and Electrical Department plus reżyserzy itp, łatwo jest wtedy sobie zdać sprawę z tego, że to nie jest absolutna wina, czy nie wina Idziaka jak wygląda film.
W "Blak Hawk Down" widzę, że za zdjęcia "lotnicze" odpowiada John Marzano - aerial director of photography, więc kto wie, czy te zachwyty nad tymi zdjęciami nie należy kierować właśnie do niego, a nie Sławomira Idziaka. Trudno, żeby ten człowiek odpowiadał za każdy wizualny aspekt filmu. Tam jest tyle ludzi, że tylko on wie, jaki jest jego wkład, co jest jego pomysłem, a co nie.

matix87

Powiem szczerze, ze jakiś czas temu to pisałem i trochę pod wpływem emocji. Teraz jestem zdania, że musi być system, który trzyma taką produkcje w rydzach. Może ktoś wpadnie na pomysł jakiegoś kadru i może zostanie to wykorzystane, ale nikt nie pobije operatora na długim okresie czasu, bo kazdy jest fachowcem w swej dziedzinie. Zgadzam się jednak z Tomem.

misharara

To oczywiście prawda, system jak najbardziej jest, czytałem jednak, że zespoły bywają niezgrane i nierzadko dochodzi do różnicy zdań na różnych poziomach...
Ale w większości przypadków pewnie jest standardowo wg schematu, zwłaszcza przy małych produkcjach :D

misharara

Jasne, że jest system, ale to wciąż nie zmienia faktu, że wpływ różnych nieprzewidywalnych czynników jest ogromny. Zauważcie, że nad współczesnymi produkcjami pracuje też sztab grafików i ludzi zajmujących się posprodukcją w montażu (koloryzaja , dopasowanie planu zdjęciowego i efektów graficznych etc.). Operator nie zawsze ma wpływ na te aspekty, co więcej reżyser może , i ma do tego pełne prawo, sobie wprost zażyczyć mocno skontrastowane i ciemne zdjęcia ( tak samo jak może sobie zażyczyć zdjęcia czarnobiałe, przejaskrawione czy robione z ręki).
I miałeś rację pisząc, że nie ma reguły np. w przypadku dynamiki pracy na linii rezyser - operator. Są reżyserzy, którzy prawie zupełnie się w pracę operatora nie wtrącają ( z resztą zatrudniając doświadczonego operatora widzimy w jego CV czego możemy sie spodziewać), a są tacy którzy bardzo ścisle z operatorem współpracują (niemal na zasadzie duetu filmowego) i pragną mieć duży wpływ na aspekt wizualny filmu.
Swoją drogą charakter operatora poznaje się głównie w tym jaką mechanikę zdjęć obiera i na ile zdjęcia nie są tylko ilustracja a dodatkowym "językiem" w jakim film przemawia, kwestia estetyki kadrów jest tu drugorzedna, przy dzisiejszej technologii nie trudno w końcu uzyskac look filmowy rodem z instagramu.
Btw. - psioczycie na zdjecia do HP ( moim zdaniem zupełnie niesłusznie, osobiście nie miałam żadnych problemów z ogladaniem i zupełnie nie uważam, że są za ciemne czy w ogóle w jakikolwiek sposób złe) , to co w takim razie ze zdjęciami do Bitwy Warszawskiej? Porównajcie sobie ujęcia z walki ( która w dużej mierze została popsuta przez chaotyczny i skrajnie beznadziejny montaż, gdyż sam ich uzyskany wyraz, przywodzacy na myśl oglądanie pola bitwy jak przez zadymione szkiełko, to była trafna decyzja ) z tragicznie oświetlonymi i sfotografowanymi scenami "rodzajowymi". Czy tam było dwóch operatorów? Serio, nie wiem o co chodzi.

matix87

w "Blak Hawk Down" zdjęcia są rewelacyjne i w tym filmie idziak naprawdę się wykazał

Radoslavus

Dlaczego "niestety"? Klimat książki mniej więcej od części 3 ( a właściwie to już od końca drugiej) staje się coraz bardziej mroczny - i filmy dobrze to oddają ( nie są idealną adaptacją, ale jednak nieźle się to ogląda).
Cuaron w 3 części wprowadził charakterystyczny dla siebie klimat baśniowo - sennego zagrożenia , a Yates rozwinął to stopniowo w stornę całkiem poważnej opowieści. Właśnie zrobiłam sobie seans wszystkich części Harrego i ewidentnie Yates jest w swojej pracy bardzo konsekwentny ( nie jest rewelacyjny, część wątków mógł bardziej podkreslić by treść pasowała mocniej do posępnej oprawy wizualnej, ale jednak wciąż to kawał dobrego rzemieślnictwa). Stopniowo ubywa klimatu magii na rzecz konspiracyjnej atmosfery i faktycznego zagrożenia ( jakie występuje też w książce), a zdjęcia Idziaka miały bardzo mocny wpływ na kolejne części ekranizacji.
Te opowieści stają się po prostu bardziej dojrzałe. Wiadomo, że w porównaniu do książki filmy nigdy nie będą zadowalające, w szczególności dla fanów HP, a jako kino dziecięce zawsze będą traktowane przez krytyków z przymróżeniem oka, ale szczerze mówiąc, jako całość ( seria 8 filmów) - bronią się naprawdę nieżle.
Zresztą nie oszukujmy się - od pewnego momentu to nie jest zbyt dziecinna opowieść, jakby nie patrzeć to od początku bohaterowie często mówią o śmierci, spora częśc świata Harego to sieroty po uprzednim konflikcie z Voldemortem , albo ludzie, których ten knflikt w mocny sposób dotknął. Co więcej, wszsycy stopniowo zaczynają zdawać sobie sprawę, że szykuja się do wojny. Nie bardzo brzmi jak bajka dla dzieci ( na marginesie uderzyło mnie jak często mówiono tam o przypadkowości śmierci i losów ludzi ).
Wciąż słyszymy, jak bardzo okrutny był Voldemort i od 4 cześci widzimy na własne oczy, że to faktycznie niebezpieczna postać, nie zaś kartonowy villain z kreskówek czy nawet opowieści o superbohaterach. Przecież Voldemort przypomina bardziej mieszankę Hitlera i Stalina z ruchem nazistowskim w tle. I te filmy dobrze to oddają, przynajmniej jeśli chodzi o całą wizualną stronę . Moim zdaniem mogłyby być wręcz mroczniejsze. Choć może to tylko ja - książki przeczytałam już jako osoba zupełnie dorosła i pamiętam zaskoczyło mnie to, że gdyby usunąć z tej opowieści wątki fantastyczne mielibyśmy ni mniej, ni więcej, historię o młodzieży postawionej w obliczu wojny i decydującej się na uczestniczenie w ruchu oporu.
Ogólnie myślę, że warto obejrzeć wszystko za jednym rzutem, bo wówczas widać jak dobrze momentami Yates bawi się wizualem całości, który sam w sobie jest cząstką opowieści i jak dobrze wykorzytsał właśnie wpływ Idziaka z części 5.

AutorAutor

dzięki Idziakowi można było ta część strawić ... bo zgodnośc tej częśći z ksiązką była minimalna

AutorAutor

Idziak jest rewelacyjny pod każdym względem w tym co robi a co Harego Potrera to kto takie gówno ogląda.

tomucho77

miliony osob na calym swiecie:)

beybeeee

miliony zyebów na całym świecie (:

tomucho77

kwestia sporna ... większym zyebem jest ten, kto tych wszystkich zyebow obraża :)

beybeeee

Zyebów nie da się obrazić.

AutorAutor

zdjęcia były największym atutem tego najgorszego z serii filmu ;)