oby nie spierdzielił tej roli. przyznam że jak go dobrze ucharakteryzować to czysty Freddy :)
oby się przyłożył ostro do tej roli. czekam z niecierpliwością na ten film
No właśnie, wiadomo coś o tym filmie? Jeszcze całkiem niedawno zrobił się taki szum, że film o Freddiem i w ogóle, a teraz jakby wszystko ucichło. Wiadomo kto reżyseruje? Kiedy film powstanie? A może zaczęli już kręcić? I czy rola pana Cohena jest w ogóle potwierdzona? Przyznam się, że nie przepadam za nim osobiście, unikam filmów z jego poczuciem humoru, ale jako odtwórca roli FM bardzo by się nadawał. Tylko jako rzeczesz - oby się przyłożył i nie spartolił sprawy :)
Zacytuję informacje osoby z innego wątku o tym filmie "będzie go grał wszystko się trochę odciągnęło w czasie ale niedawno Brian May zdradził, że wszystko jest już na ostatniej prostej będą nagrywać w 2013 roku, a premiera będzie na początku 2014, a sam Cohen pobiera nauki śpiewu, a więc film powstanie" albo taka informacja:
Obraz powstanie dla GK Films i Tribeca Productions. Jednym z producentów będzie Robert De Niro. Scenariusz przygotuje Peter Morgan ("Królowa", "Frost/Nixon"). W filmie wykorzystane zostaną najsłynniejsze piosenki zespołu, m.in. "Bohemian Rhapsody", "We Will Rock You", "We Are the Champions" , "Another One Bites The Dust" i "You’re My Best Friend". Na razie nie wiadomo, czy Cohen sam będzie śpiewał. O tym zdecyduje reżyser, którego na razie nie wybrano.
oby nie śpiewał. Popsuje wszystko nawet jeśli dobrze śpiewa :/ w "Anna German. Tajemnica białego anioła" Moro nie spiewała (mimo że początkowo się uczyła) i podłozyli głos German - wyszło super (pomijam serial, chodzi mi o tą jedna kwestię). Moim zdaniem tu tez byłoby tak lepiej :)
Szczerze martwi mnie fakt, że mają wykorzystać najpopularniejsze piosenki, jest tyle znakomitych piosenek Queen, które nie doczekały się uznania - ten film byłby dla nich szansą na przybliżenie
ich szerszej publiczności.
http://www.radiozet.pl/Muzyka/Newsy-muzyczne/Perry-Gaga-i-Stewart-walcza-o-role- w-filmie-o-Freeddim
Gaga byłaby cudna do produkcji o Freddiem, ale po pierwsze nie wiem czy akurat na Mary Austin, a po drugie w przyszłym roku(bo znając życie wtedy wystartują zdjęcie) ciężko byłoby się wcisnąć do jej terminarza.
Własnoręcznie go zabiję, jeśli nie wywiąże się z, nie powiem trudnego, zadania zagrania Freddie'go...
Jest trochę za wysoki, efekt wizualny to jedno, ale dochodzą do tego pewne ograniczenia ruchowe. Trudno będzie mu oddać w pełni Freddie'ego. No nie wiem, tak czy inaczej trzymam kciuki.
Zgadzam się, że Cohen jest zbyt wysoki i mało zgrabny, a jaki był Freddie wszyscy wiemy - nie był najwyższy ale miał idealne proporcje ciała, do tego był bardzo chudy (co maskował strojem).
Uwaga o ograniczeniach ruchowych bardzo trafna, w końcu sceniczny sposób bycia Freddiego bazuje na swobodnym, niczym nieskrępowanym ruchu, a wysocy mężczyźni często poruszają się mało zgrabnie jakoś tak kanciasto...
Właśnie! Przecież w takim filmie wszystkie szczegóły powinny być idealnie dopracowane - a co dopiero kreacja głównego bohatera. Wiadomo, że musi być znane nazwisko, ale nie wierzę, że nie ma gwiazdy, która bardziej przypomina Freddiego i co ważne wyraża chęć gry. W każdym razie pozostaje liczyć, że twórcy również to zauważą.
Chyba nie ma aktora, który odmówiłby przyjęcia takiej roli - nie dość, że legenda to jeszcze o tak złożonej psychice, wielu przemianach, pokonujące życiowe zakręty z różnym skutkiem.
Boję się, żeby Cohen nie "spłaszczył" tej roli, niech to nie będzie wizja muzyka - biseksualisty tylko portret wielkiego artysty, który pozostawił po sobie lukę nie do wypełnienia.
Już Stone spaprał biografię Morrisona kręcąc "The Doors" - zrobił z tego niesamowitego barda gburowatego ćpuna i pijaka pozbawionego ambicji i wizji.
Otóż to. Jego orientacja powinna stać dalej, stanowić wątek poboczny. To ma być film o wielkim muzyku, ale nie jego życiu seksualnym. Jeżeli będą robić to drugie - niech od razu wezmą do reżyserii Almodóvara, przynajmniej jakiś poziom będzie i widz nie poczuje się oszukany. ; p
Almodóvar, kupuję w ciemno :)!
To byłoby coś - ekspresja, zmysłowość, humor i na końcu dramatyzm, a wszystko ze smakiem i odrobiną pikanterii.
Moi znajomi twierdzą, że jak mu się uda może być OSKAR. Jeśli powali mnie na kolana życzę mu tego, bardzo go lubię, ale do tego projektu musi się przyłożyć. Mierzy się w końcu z legendą.
Bez wątpienia mierzy się z Legendą ale Ameryka nigdy nie odbierała Freddiego dobrze, krzywdząco o nim pisały nie tylko tabloidy ale magazyny eksperckie, także może być ciężko w wyścigu
o Oscara. Prędzej docenią go rodacy i być może do jego rąk trafi Bafta.