Sophia to przykład kariery zrobionej tylko dzięki rodzinie. Jako reżyser jest po prostu denna i cieszę się, że już nie robi żadnych filmów. Mam nadzieję, że zginie w niepamięci!
Ona spaprała cały film daje jej zasłuzoną note 1,
Coppola ty stary pryku jak mogłeś nam to zrobić! Zapomnij o 10 pkt.
Ale w I i II części grała rewelacyjnie! xD W III nie wyglądało to źle gdy nie była na ujęciu z Pacino. Za duży kontrast, o wiele za duży... ale Złotej Maliny bym jej nie dał bez przesady :)
Jeśli wmawiasz sobie, że ona zepsuła cały film, to chyba jesteś ślepy. Nie można zwalić całej winny za kiepski film na jedną aktorkę, która w dodatku gra rolę drugoplanową.
ha, ha, jaki prorok :D
Zupełnie nie kojarzę jej jako aktorki a z filmów które reżyserowała widziałem tylko "Między Słowami" jednak, muszę Ci powiedzieć, drogi Franiu, że gdyby nie nakręciła nic więcej, to za ten jeden film, i tak bym ją kochał. Nie pojmuję, jak można powiedzieć że jest denna, na jakiej podstawie?
Jak mam z Tobą dyskutować, jeśli widziałeś tylko jeden jej film? Obejrzyj resztę i jeżeli to przeżyjesz to porozmawiamy.
ja widziałam wszystkie, przeżyłam, chętnie podyskutuje
na mnie jej filmy robią ogromne wrażenie, są bardzo dobre i na prawdę mogę je oglądać po kilka razy.
Nie powiem tego o jej zdolnościach aktorskich, ale reżyserką wg mnie jest świetną.
Popieram. Wszystkie filmy tej reżyserki są co najmniej dobre, a "Między słowami" to po prostu arcydzieło, które zasłużenie otrzymało nagrody (m. in. Oscara za scenariusz autorstwa Sofii Coppoli właśnie). Jeżeli ktoś nazywa ją kiepską reżyserką, ja widzę w tym tylko kiepski trolling (nic dziwnego, że użytkownik Franio nie pokazuje nawet swoich głosów).
Nie widziałam jeszcze "Somewhere", ale "Lost in Translation" i "Przekleństwa niewinności" to świetne filmy. "Maria Antonina" też ujdzie. Jako aktorki sobie jej nie przypominam, ale reżyserką jest naprawdę w porządku.
To znaczy, że jury też zdarzają się wpadki. "Somewhere" to dobra etiuda rozciągnięta na półtorej godziny, przez co pomysł został zarżnięty. "Maria Antonina" tandetna nuda - porównajcie z "Królową Margot" i poczujcie różnicę między złym a dobrym filmem historycznym.
to nie miał być film stricte historyczny, tylko historia młodej dziewczyny stojącej przed czymś, co ją przerasta. Postać Marii Antoniny to w zasadzie pretekst. Sam film jest niezły pod wieloma względami, w każdym razie nazywanie go tandetą jest sporym nadużyciem.
W mojej opinii "Maria Antonina" była filmem niezłym ze względu na piękne zdjęcia, kostiumy i rewelacyjną Kirsten Dunst (ale dla mnie ona zawsze gra świetnie), taki filmowy impresjonizm. Jednak wszystkie dłużyzny, rwanie się akcji, niespójności, to ewidentne niedociągiecia w reżyserii, przez kiepską reżyserię mnóstwo osób nie łapie, o co chodziło w tym filmie! Widziałam Jeszcze "Między slowami" i "Przekleństwa niewinności".
Ad. MS Nie cierpię Scarlett Johansson, wkurza mnie i razi, co na pewno negatywnie wpłynęło na mój odbiór, miło było znów zobaczyć Bill'a Murray'a, ale sam film był denny, rozbuchany, brak ciągu przyczynowo skutkowego. Zupełnie nie rozumiem zachwytów nad tym obrazem. Jeśli kogoś interesują filmy poświęcone depresji i wychodzeniu z niej to polecam http://www.filmweb.pl/Schmidt lub http://www.filmweb.pl/Lepiej.Pozno.Niz.Pozniej
Ad PN To był pierwszy jej film, więc myślałam, że brak logiki i spójności to błędy świeżej reżyserki, sądziłam, że jeszcze się rozkręci. Filmowi wychodzi na plus obsada i fajne zdjęcia, muzyka też mi się podobała. Do czego dążę? Mam wrażenie, że pani S. C. nie potrafi opowiadać historii, albo do mnie jej opowieści nie trafiają. Może to być potraktowane jako "kino artystyczne", ale to tak jakby porównywać "Dom wariatów" (genialne!) do "Sali samobójców". Ja straciłam nadzieję, że jeszcze będzie z niej reżyserka, szkoda. Jednego jej odmówić nie można, ma wyrazisty, rozpoznawalny styl. Zawsze kiedy widzę film z dużym potencjałem, który został zmarnowany, nie wiadomo o co chodzi, bo to elitarne i tylko dla "ważliwych i świadomych" myślę o córce Coppoli!
http://www.filmweb.pl/Schmidt lub http://www.filmweb.pl/Lepiej.Pozno.Niz.Pozniej... Moim zdaniem to sporo słabsze filmy, choć oba dostały ode mnie wysokie oceny. Kłopot w tym, że ty sugerujesz tu brak ciągu przyczynowo-skutkowego oraz że "nie wiadomo o co chodzi". Cóż, ja ten ciąg widzę i wiem, o co chodzi, więc naprawdę mam wrażenie, że czegoś nie zrozumiałaś (nie chcę Cię tym obrazić). Scarlett Johansson lubię. A film jest dla mnie piękny, subtelny, cudownie zagrany, ma wspaniałą ścieżkę dźwiękową, jest przezabawny, inteligentny i ma genialny scenariusz - jest to zdecydowanie jeden z kilku moich ulubionych obrazow. Dlatego nie rozumiem, że ktoś się nie zachwyca :)
"Dom wariatów" też uważam za genialny.
To być może raczej Tobie nie odpowiada sposób w jaki reżyserka opowiada swoje historie. Pierwsza rzecz, która mi się rzuca w oczy w Twojej wypowiedzi to przytoczenie dwóch tytułów "poświęconych wychodzeniu z depresji". Otóż moim zdaniem ten film nie jest w żadnym wypadku o wychodzeniu z depresji...
Słusznie zauważasz, można by powiedzieć że brak tu ciągu przyczynowo skutkowego,moim zdaniem jednak najpiękniejsze w tym filmie jest właśnie to, że mimo pewnego braku konsekwencji w prowadzeniu wątku, człowiek jest w stanie zrozumieć go i świetnie odczuć na poziomie emocji. A że nie wszystko, szczególnie zaś emocje, nie zawierają się całkowcie w prawach logiki, wiadomo nie od dziś :] Myślę że to czy on się podoba czy nie to raczej kwestia wrażliwości.
W "Marii Antoninie" bronią się jedynie kostiumy. Historia opowiedziana przez Coppolę jest nudna, pomysł zmarnowany. Tandeta to jest najlepsze określenie. Film historyczny może opowiadać uniwersalną historię, nie chodzi tu o wierność faktom (w "Królowej Margot" też to wygląda różnie), ale Coppola tego nie potrafi. Po obejrzeniu "Somewhere" dochodzę do wniosku, że SC to osoba, która nie ma nic do (o)powiedzenia, ale promowana przez różnej maści recenzentów przyciąga widzów, chcących się w pewien sposób snobować na "dobre kino".
Nie rozumiem tendencji przejawianej przez wielu ludzi, polegającej na tym, że jeśli coś się danej osobie nie podoba, musi ona od razu doszukiwać się w tym jakiegoś spisku czy czegoś w tym stylu i uznaje, że od razu ta nielubiana rzecz musi być na siłę promowana czy też każdy, kto to lubi, jest snobem. Nie może być po prostu tak, że ludzie to lubią i koniec? Albo że to jest dobre i to ty się mylisz? Nie, to tylko promocja i snobizm. Jakże typowe. Nie chcę cię oceniać, masz w miarę znośny gust (choć zaniżasz oceny), ale wyluzuj trochę.
"Maria Antonina" to film FAJNY (tak, to dobre słowo). Ma swój klimat, jest dobrze zagrana, są dobre zdjęcia i ścieżka dźwiękowa. Nie wiem, czego więcej oczekiwałeś. Nie każdy film musi być wielki jak "Między słowami".
najlepszą może nie ale ma swój pomysł i go realizuje. Jako tako najcześciej to wychodzi ale kompletnego dna nie ma
To prawda, jest całkiem przyzwoitym aktorem, chociaż nie w moim stylu ani na żadnych moim top. Coppola to też na szczęście nie tak jaskrawy przykład jak Misiek Koterski i tata, ale nie wierzę że nie działa tam jakieś rodzinne kumoterstwo. Zawsze tak jest, nie tylko w świecie filmu. Wystarczy iść gdzieś do roboty. Pozdrawiam.
ktoś ci płaci za takie wypowiedzi? ojciec by jej nie pomógł gdyby nie była utalentowana. poza tym nie rozumiem po co się tak dławić,wystarczy napisać, że się nie podoba i koniec.
No to chyba nie wierzysz w to, co wpływowi ludzie potrafią zrobić dla swoich dzieci. A skoro nie wierzysz, obejrzyj Ojca chrzestnego III. Coppola spieprzył cały film specjalnie dla córki, żeby mogła zagrać ważniejszą rolę.
Przecież robi filmy dalej.Oscar jak najbardziej zasłużony za "Między słowami".Raczej nie zginie w niepamięci,bo zostaną po niej jej filmy.Po tobie zostanie natomiast tylko wpis na tym forum i to tylko dlatego że tobie odpisałem.
Przestań więc jazgotać bez sensu,bo mylisz się w każdym punkcie swojej wypowiedzi i tylko parę osób cię słyszy.
jesteś totalnie przerażający. Chory umysł ;p Wg mnie bardzo dobre filmy robi. W ogóle wypowiadanie się w ten sposób na temat osób których się nie zna jest chore :p
Nie powinieneś tak mówić bo ona zdecydowanie ma w sobie coś niezwykłego. Każdy reżyser ma inny styl i filmy Sofi nie są złe, są wręcz świetne tylko trzeba to dostrzec i zobaczyć piękno w tym jak np. pokazuję charakterystyczne dla siebie tzw. słońce przez liście. Trzeba być bardziej wrażliwym, bo to jest raczej artystka niż reżyserka. Ona naśladując swojego wybitnego ojca robi dobre filmy. Może nie są one bardzo skomplikowane, nie mają trudnej fabuły i długich dialogów, ale na pewno trzeba je docenić. Uwierz mi że są gorsi reżyserowie.