Szkoda, że Clint tak ją za sobą ciągał. Była najsłabszym punktem jego filmów. Brzydka jak noc i zawsze taka nieprzyjemna. A grała damy. Irytująca
Clint to (nie)zwykły koleś. Nie potrzebuje tam jakiś super sztucznych modelek czy celebrytek, które brały by od niego kasę. Może po prostu naprawdę coś do siebie czuli, ja czy ty nie możemy tego tematu podważać, bo to ich sprawa, i nie zgadzam się z tobą, jest ładna (nie mówię że piękność) ale brzydka to też nie jest.
Podzielam zdanie. W takich filmach jak "Wyjęty spod prawa Josey Wales" czy "Wyzwanie" Sondra naprawdę mi się podobała. Niestety, z wiekiem uroda minęła (co było widać w "Nagłym zderzeniu")...
dokładnie przez nią te filmy tracą dosłownie wszystko, nie ma w niej nic oryginalnego. Lekko podobna a jednak mająca w sobie dużo wdzięku, iskry, uroku jest Rosanna Arquette spokojnie mógł sobie ją wybrać :D
No i nieźle go wydoiła z forsy. Czytałem biografię Clinta. Nie byli małżeństwem, a w niektórych stanach swojemu konkubentowi trzeba płacić alimenty po rozstaniu, a Sondra będąc z Clintem była w związku z małżeńskim z innym facetem, który w dodatku był pedałem. Więc świetnie jej to odpowiadało. Clint to wszystko tolerował ale jak to Clint, miał wiele kobiet więc w końcu daj z nią spokój. Ta jednak nie zamierzała poprzestać i napsuła mu sporo krwi w wielu procesach sądowych żądając majątku 10mln $, domu i wiele innych tylko dlatego, że byli parą.. Czy to nie chore? Clint uknuł wobec niej spisek, żeby nikt z nią nie robił już filmów i dopiął swego - on zrobił jej karierę i on ją zakończył, jednak słono za to zapłacił gdy ta się dowiedziała o spisku z Warner Bros. W końcu godząc się na ugodę zapłacił jej sumę taką jaką chciała, jednak nie została ona nigdy ujawniona.