To nie domysły! Wiele osób to potwierdziło w tym sam Stallone( gospodarz przyjęcia) na wizji i w gazecie. Było to w rezydencji Slya. Segal krytykował innych aktorów akcji i nabijał się ze Vana, że markuje itd. Van Damme, według świadków, wkurzył się i wyzwał go na pojedynek na zewnątrz. Segal uciekł tylnym wyjściem do jakiejś restauracji , ale Van go znalazł i chciał sie bić. Segal się zaparł i nie chciał konfrontacji. Steven nigdy też nie zaprzeczał tamtym wydarzeniom, co potwierdza wersje reszty.
Wiesz słyszałem tą historię wielokrotnie, ale nigdy nie poznałem wiarygodnego zródła na ten temat. Masz może jakiś filmik na you tube albo link do konkretnego artykułu? Bo ja w necie nigdzie nie mogę się natknąć na jakąś wiarygodną wypowiedz np Sylwka.
Podobna akcja byla na planie "Szukając Sprawiedliwości" ponoć jakiś judoga założył duszenie Seagalowi a ten mało nie stracił przytomności. Pytali o to Stevena a ten zaprzeczył. Natomiast nie moge sobie przypomnieć wywiadu, w którym pytaliby Seagala o akcje z Van Dammem.
Poszukam na YT-gdzies to jest. Lata temu był opis Sylwka o tym wydarzeniu-ale to było wiele lat temu. Van Damme otwarcie wyciagał ręke na zgode i sie zastanawiał czemu SS go nienawidzi.
http://www.youtube.com/watch?v=THsEWTClnjc Nie ma wypowiedzi Slya już ale są jego cytaty. English version.
No ok, przyjmijmy, że faktycznie tak było. Steven generalnie uchodzi za bufona, a co do samej walki to szkoda, że się nie odbyła. Wtedy można byłoby jednoznacznie określić czy Seagal to faktycznie taki madafaka jak na filmach ;)
Ja wiem tylko tyle, że pomimo iż sam uprawiam sztukę walki (nic wielkiego ani super skutecznego - taekwondo) i siłownia nie jest mi obca to nie wyskoczyłbym ani do Van Damme'a ani do Stevena a już tym bardziej w latach ich świetności ;)
Torcida Tiger jak zwykle przesadza, bo on nienawidzi Stevena, to typowy Van Dammowiec, Ja go za bufona na pewno nie uważam, to spoko gość, jak był w Polsce i kręcił film to przechodził na planie obok mnie obok mnie a Ja chciałem autograł, ale nic nie powiedziałem bo nie umiałem wtedy angielskiego i się go trochę bałem :) on się tylko uśmiechnął i poszedł dalej, ale mój tata poprosił jego tłumaczkę żeby z nim zagadała i Stev się specjalnie zatrzymał i mnie zawołał, dostałem autograf i uścisk dłoni samego mistrza, nigdy tego nie zapomne, Steven jest zajebisty gościu! ;)
NIe jestem Van Dammowiec, widać nie umiesz ludzie rozszyfrować, jednak jak już kilkadziesiąt osób z otoczenia Segala (statyści,aktorzy,pracownicy) uciekają do niego i nie chca mieć z nim nic do czynienia coś jest nie tak:) PS: Jakiego mistrza uścisk dłoni dostałeś?? SS nigdy nie był mistrzem w niczym-nawet w zawodach nie startował!
A nie uważasz że jak by doszło do walki Stevena z Van Damme wtedy w 1997 roku u Sylwka to bez względu kto by wygrał Czy Steve czy Van Damme to tak naprawdę obaj by byli przegrani ,bo byli pokazali wszystkim że zachowują się jak dzieci ,nie potrafią się ze sobą dogadać tylko dopuszczają się czynów naruszających drugiej osobie nietykalność cielesną .Walka zapewne skończyła by się wielkim skandalem ,potępieniem medialnym i społecznym ,ci aktorzy zapewne po zdarzeniu pokażali by wszystkim swoją drugą bardzo mroczną i nie odpowiedzialną twarz .Takiepodobne zdarzenie miało miejsce po walce bokserskiej Vitali Kliczko vs Derek Chisora ,gdzie na konferencji prasowej Chisora pobił się z Hayem .Wszyscy byli potem zniesmaczeni ,zaszokowani ,żli ,wybuch skandal .Te zdarzenie okrzyknięto ,,Czarnym Dniem Brytyjskiego Boksu ,, Być może Steven był inteligenty i chciał uniknoć niepotrzebnej ,nieprzymuszonej rozlewu krwi .Natomiast tym wnioskiem czy spekulacją wcale nie przekreślam szans Stevena na zwycieństwo z Van Dammme czy jak tak inni mówią wrecz panicznym lękiem przed Van Damme .Moim zdaniem nic nie jest pewne ,nawet prawdopobieństwo pokonania Stevena przez Van Damma a nawet upokorzenie przegranego Mistrza Akido .Generalnie jestem bardzo ciekaw czy rzecywiśćie Steven w realnej walce jest tak skuteczny ,widowiskowy i bardzo okrutny dla swoich oponetów .
Najwyraźniej z Van Damme'a niezły narwaniec, przydałoby mu się wtedy wylać wiadro zimnej wody na łeb, podobno był tego wieczora jeszcze nieźle wstawiony, miał fart, że Steven nad sobą panuje, bo w takim stanie JCVD mógłby zostać inwalidom, a Steven mógłby zostać medialnie potępiony i ukarany przez sąd.
Van Damme był wtedy pod wpływem alkoholu z tego co zdołałem się na ten temat dowiedzieć. A co do mistrzostwa Seagala to w swojej dziedzinie, czyli aikido jest mistrzem. Opanował tą sztukę niemal do perfekcji. Ale fakt, faktem że w zawodach nie brał udziału.
Ale prawda jest taka, że zawody to można o kant dupy rozbić ;) Tylko MMA jest w jakimś stopniu miarodajne i porównywalne do walki "ulicznej" ;)
Obejrzałem Skyfall
Pierwsze wrażenia pozytywne to bardzo dobry Bond, odrobinę gorszy od Casino Royale, ale cały czas trzyma poziom. Mamy powrót Q (fajna scena kiedy Q mówi do Bonda: Spodziewałeś się wybuchowego długopisu, już się w to nie bawimy - tutaj jasno stwierdza że gadżety rodem z Sci-Fi są już zbędne), Moneypenny, jest też słynne Bond, James Bond, stary Aston Martin.
Tak jak mówiłeś przydałoby się więcej akcji i zgadzam się, w środku filmu zwłaszcza powinno być jej więcej, ale ogólnie w całym filmie aż tak super mało jej nie jest. W pierwszych Bondach akcji jeszcze mniej było owszem to lata 60 były, ale Skyfall podobno trochę nawiązuje do tych dawniejszych lat.
Dalej mamy czarny charakter o tak Bardem bardzo dobrze się spisał i ten dialog z przywiązanym do krzesła Bondem jest jednym z najlepszych w filmie.
Zaskakuje krótka obecność pięknej Severine spodziewałem się, że dłużej zagra.
Na koniec sytuacja z M również jest zaskakująca przynajmniej w moim przypadku.
Fajnie że wreście obejrzałeś tego Bonda i napisałeś do mnie . .Ciesze się bardzo że ci się ten Bond spodobał ,tak jak mówisz ,wszystko w tym Bondzię było co najlepsze w tej seri ,czyli słynne Bond ,James Bond . Q, Monepeny ,Znakomity czarny charakter ,świetna scena z przywiążaniem do krzesła ,świetna Bondowska Muzyka ,nawiążania do innych cześci .Stary Aston Martin .Mie trochę w tym filmie raziła zbyt duża rola M ,wydawało mi się oglądając ten film że 50 lecie obchodzi M a nie Bond .Fajnie też że było dużo humoru w tym Bondzie ,niektóre tekty Bonda wymiatały np jak Sila zastrzelił na wyspie Severine i pyta się Bonda co sądzi o tym ? A Bond : Szkoda dobrej Szkockiej ,po czym rozwala tych złych gośći .Jedynie razić może brak wiekszej ilośći akcji. A twoim zdaniem gdzie było wiencej akcji w tym Bondzię czy w Goldfingerze ? Albo inaczej jaki Bond z lat 60 ma taka samą ilość i płyność akcji co Skyfall ?
Zdaje mi się że więcej akcji jednak było w Skyfall niż w Goldfingerze. Odpowiadając na drugie pytanie to nie widziałem wszystkich Bondów z lat 60 także ciężko mi to stwierdzić ale nadrobię.
W Skyfall zwłaszcza podobał mi się początek, akcja tam świetnie wyglądała i trwała dobre 10 minut, za to potem w środku filmu było już mniej szkoda.
Tak M miała tym razem dużą rolę trochę kosztem dziewczyny Bonda tutaj pojawia się krótko jest malutkim dodatkiem, a w Casino Royale czy Quantum of Solace dziewczyna ma większą role.
Jestem pozytywnie nastawiony do kolejnych Bondów czekam z niecierpliwością.
Ja też jestem nastawiony pozytywnie do kolejnych Bondów .Co do akcji w Bondach z lat 60 to w sumie od Dr no każdy kolejny Bond ma już coraz wiencej dynamicznych scen .Np w Pozdrowieniach z Moskwy było wiencej niż w Dr no a W Goldfingerze wiencej od Pozdrowien ..A w Operacji Piorun też wiencej od porzedników z tym że duża cześc akcji rozgrywała się pod wodą (Nurkowanie ,Walka Płetwonurków pod wodą ,pływanie w Basenie z rekinami itp ) i ten schemat akurat mi nie przypadł do gustu .Natomiast nie wiem jak tobie to wyjdzie .Natomiast dziwie się że tak wsyscy na forum Skyfall obrzucają błotem ten film.
A jeśli chodzi jeszcze o Skyfall to pamietasz tą sceną jak M zeznawała przed jakąs komisje w sprawie jej ślectwa bo miała byż zawieszona ,to chyba był Sąd ? To tam żeś wleciał Silva i urządził strzelanine ,potem brzybiegł Bond i zaczeli ostrzeliwywać .I teraz mam takie pytanie ? Czy nie wydaje ci się że trochę żle ta scena została sfilmowana ? Niby akcja jest ale jakość nie tak porywająco ? Może mi się wydaje ?
Tak nie była to za porywająca akcja ale w miarę wydaje mi się że normalnie wyglądała, no może te niektóre ujęcia trochę dziwnie wyglądały?
Dodam jeszcze, że coraz bardziej zaczynam lubić Craiga jako Bonda.
Mogę wtrącić? Dziekuję. Chciałem tylko nadmienić, że Craig, myśli o rozstaniu z Bondem i już go to męczy, możliwe, że już nie zagra agenta 007
http://www.pudelek.pl/artykul/52879/daniel_craig_jestem_feminista_nie_przypomina m_bonda/
No wiem, wiem, że to nie jest super wiarygodne źródło informacji, ale niby cytat, jeśli ma kontrakt na 2 następne Bondy to spoko, dobrze sobie radzi jako Bond więc czemu nie.
ss potrafi utrzymac nerwy na wodzy i wie co znacza sztuki walki i byle w jakiej sytacji walczył nie bedzie,a van damme był nawalony i do tego obaj sie nie lubia to wiadomo ze chciał sie bic.
Poza tym, proszę Panów, zapominacie o jednej ważnej albo najważniejszej zasadzie, jaka dotyczy wszelakich sztuk walki, obojętnie, czy to jest karate, kung fu, aikido, czy jeszcze co innego. Otóż z tego, co ja się orientuję, to sztuk walk nie można używać w złych celach, one mają służyć tylko do obrony koniecznej - nigdzie więcej (już nie mówię tu o walkach na ringu, bo to sport i to odrębny temat). Gdyby doszło do bójki pomiędzy Seagalem, a Van Damme'em, nastąpiłoby złamanie tej zasady. Co innego, gdyby któryś z nich jako pierwszy zaatakował, to wtedy ten drugi miałby uzasadniony powód do użycia sztuk walki w obronie własnej.
No właśnie, masz rację, widać kto jest prawdziwym mistrzem, Van Damme może się szczycić, że ma czarny pas karate i popisywać szpagatem, ale klasy mu to nie doda, bo nie wie nawet tej podstawowej rzeczy, chciał się tłuc ze Stevenem ale Steven jest w przeciwieństwie do niego opanowany i trzyma nerwy na wodzy, no i wie, że nie używa się swoich umiejętności bezpodstawnie.
Ale Van Damme był wtedy pijany. A człowiekowi różne rzeczy przychodzą do głowy pod wpływem alkoholu, prawda?
Prawda, ludzie po pijaku robią to co zrobiliby będąc trzeźwi, ale trzeźwość ich przed tym powstrzymuje i ogarnia, po prostu robią to o czym by na prawdę tylko pomyśleli.
Chyba Ci się to przyśniło (mi się ostatnio Seagal przyśnił, ratował mnie, bo ktoś chciał mnie zabić). Gdzie dostałeś ten autograf i gdzie go widziałeś? Masz jakiś dowód? Bo jak tak, to ja też mogę powiedzieć, że widziałam Willisa i co też uwierzysz?
Czemu miałbym kłamać, nie musisz mi wierzyć, ale co w tym nieprawdopodobnego? Steven kręcił "Out of reach" scenę balu, ale nie kręcili tego w Pałacu kultury, tylko w Ministerstwie zdrowia, tam właśnie go widziałem :) w sierpniu minie 10 lat od tamtej pory :)
A jakichś namacalnych dowodów nie mam poza autografem :P zdięć niestety nie można było robić na planie, bo ochrona mogła rozwalić aparat w kawałki lub mogłaby mnie lub mojego tatę spotkać jakaś kara..
Fakt, nie uwierzyłam Ci, bo z początku wyglądało to jak przechwałki. Ale jeśli tak, to gratuluję. ;-)
Ludzie pod wpływem alkoholu nie panują nad sobą ani nad swoimi emocjami, a tym bardziej na odruchami. świadomość się wyłącza i można zrobić komuś krzywdę nawet o tym nie wiedząc.
Tak, ale tylko wtedy kiedy są napier,doleni jak bela, a JCVD wątpie żeby się aż tak nawalił, żeby się zataczał tam u Stallone'a.
Jak bela, to może nie, ale wiadomo, że Van Damme za kołnierz nie wylewa. (Nie mam nic do Van Damme'a.)
On pił i brał, więc mógł być agresywny. No trudno, ludzie popełniają błędy. Ważne, by umieli je naprawiać.