Batmany - niby dobre, ale nie ta klasa co te Nolana,
Planeta Małp, Jeździec bez głowy - nic szczególnego,
Alicja w krainie czarów - słabiutko.
A za bycie producentem Batman Forever to powinien zostać rozstrzelany.
Może jak obejrzę tak chwalonego Edwarda to zyska w moich oczach.
a ty zanim zalozysz temat to zajzyj do lektory-obczaj klasyki :victor,edward i kilka innych. i wtedy sie wypowiedz madralo.
stefan akurat mu cienko wyszedl,polecam te dwie wyzej wymienione pozycje;] a teraz do roboty brzdacu!! hop hop hop .
nie chce cie nadwyrezac bo 2 filmy to juz bedzie za duzo(tak cos czuje) ale godny uwagi jest sok z zuka i sweeny ,ale to tak nawiasem mowiac.
"Duża Ryba" jeszcze na pewno godna uwagi. Tak w ogóle to moim zdaniem to jego najlepszy film. Może na równi z Edwardem.
To nie była groźba tylko grzeczne zwrócenie uwagi. Ale widzę, że jesteś niewychowany lub upośledzony, bo dalej się tak zachowujesz.
Batmany Burtona są dla dzieci natomiast Batmany Nolana to męskie kino akcji w najlepszym wydaniu
dla ciebie to faceplam ale prawda jest inna, Btamany Nolana gurują pod kazdym wzglądam nad Burtonowskimi
Dla Ciebie to nie facepalm, ale prawda jest obiektywna.
A Btamany gurować sobie mogą, gdzie chcą. Nigdy o żadnych co prawda nie słyszałam, ale brzmi jak jakaś bollywoodzka produkcja.
Z wypowiedzi Pańskiej wnioskować można, że:
a) męskie kino to sieczka (wniosek oczywisty),
b) persony uważające się za prawdziwych mężczyzn są dysortografami (wniosek wynikający z przesłanek pośrednich).
przede wszystkim zrobione są zupełnie inaczej :) Mi osobiście bardziej siadają batmany Burtona, bo mają luźniejszy klimat, no i mistrzowską rolę Nicolsona :P ale skoro wolisz utwardzoną wersję Nolana to spoko :)
Alfred - w komiksach nie był typem: "przynieś, podnieś, pozamiataj", Joker - w komiksach człowiek "Bez przeszłości", no i w komiksach Batman jest zdecydowani bstrzejszy od Burtona.
" Joker - w komiksach człowiek "Bez przeszłości""
W klomiksach w latach 40-tych tylko. Aktualnie ma origin. Miał go już przed Burtonowskim Batmanem.
"no i w komiksach Batman jest zdecydowani bstrzejszy od Burtona."
Gdzie niby Batman nie jest bystry u Burtona?
A, Batman Burtona pod trzema względami niszczy Nolanowski. Mianowicie Klimatu, Muzyki (zdecydowanie, to co teraz robi Zimmer już wszędzie zaczyna podobnie brzmieć), Miasto (tutaj Batman Nolana wypada śmiesznie, to nie jest Gotham tylko byle jaka mieścina).
"W klomiksach w latach 40-tych tylko. Aktualnie ma origin. Miał go już przed Burtonowskim Batmanem."
Że niby w jakim komiksie i w którym roku?
"Gdzie niby Batman nie jest bystry u Burtona?"
Nie zczaił, że Selina to Catwoman, nie miał takich akcji jak a z odciskiem palców w pocisku i nie wpadł na to, że ten jego kostium to żadne przebranie.
A co ma muzyka wspólnego z "duszą komiksu" to nie wiem. Nigdy nie słyszałem muzyki w komiksie.
"Że niby w jakim komiksie i w którym roku?"
Nie no. Jesteś fanem postaci Jokera, a nie czytałeś Killing Joke? To jedna z najważniejszych opowieści w tym uniwersum. Rok wydania: 1988.
"Nie zczaił, że Selina to Catwoman, nie miał takich akcji jak a z odciskiem palców w pocisku i nie wpadł na to, że ten jego kostium to żadne przebranie."
W komiksie od razu też nie wiedział że Selina to Catwoman. Ta akcja z pociskiem jest taka se. Z tym kostiumem to o co ci chodzi. U Nolana to to samo.
A co ma muzyka wspólnego z "duszą komiksu" to nie wiem. Nigdy nie słyszałem muzyki w komiksie.
Dodaje klimatu, a zresztą gdzie ja stwierdziłem że ma coś wspólnego z komiksem. Napisałem że w tym aspekcie Burtonowski Batman miażdży Nolanowskiego.
No to 1988 czy w latach 40-tych? W "Killing Joke" było pokazane, żę Joker to Jack Napier? I nie było tak, że Joker miał kilka innych originów?
Ale we filmie to, że Seilina to Catwoman było oczywiste. Akcja z pociskiem była zajebista. U Nolana pomyślał o tym, żeby zrobić taki czarne obwódki wokół oczu i o tym, żeby zmienić głos. U Burtona wygląda jak Bruce z uszami i brzmi jak Bruce z uszami.
"No to 1988 czy w latach 40-tych?"
Jezu, naucz się czytać. Napisałem że w latach 40-tych był człowiekiem bez przeszłości i że teraz ma origin.
"W "Killing Joke" było pokazane, żę Joker to Jack Napier?"
Nie. Napier to postać wymyślona przez Burtona. W komiksie nazywał się Jack wyłącznie, ale wpadł do kwasu tak jak w filmie. Nie miał makijażu jak u Nolan (największy fail TDKR). U Nolana brakuje tej zależności która napędza walkę Batmana z Jokerem, To nie Batman go "stworzył" w Nolanowskim świecie.
"Ale we filmie to, że Seilina to Catwoman było oczywiste."
No niby w jaki sposób? Selina była strasznie niepozorną kobietą.
"Akcja z pociskiem była zajebista."
Nolan sam zaprzeczył swojej konwencji. Chciał robić realistyczny film.
"U Nolana pomyślał o tym, żeby zrobić taki czarne obwódki wokół oczu i o tym, żeby zmienić głos."
U Burtona też są obwódki. Zmienianie głosu na plus u Nolana akurat.
No to nie miał w 40tych, 50tych i tak dalej:P Wychodzi na to, że od niedawna ma origin. A danie mu imienia to nie to samo co danie mu nazwiska. Ogólnie strój u Nolana jest lepszy. Jedynym minusem są charakterystyczne usta Bale'a. Ale u Burtona nawet jakby miał najzwyklejsze usta to i tak byłby Keatonem:P
To chyba nie do mnie odpowiedź jak sugeruje informacja?
Bo ja nie oceniam ani Burtona, ani Deppa, ani Heleny na 1/10, ani nie nazwałem się znawcą.
"Batman Begins" jest przegadany, chociaż jest to na pewno dobry film. "Mroczny Snycerz" to przez 90% czasu świetny film, aż do końcówki, w której to Nolan zawodzi totalnie topornym, banalnym, boleśnie hollywoodzkim i pod publiczkę finałem, a tym samym spieprza cały film. Może to była decyzja producentów, ale co to mnie obchodzi...
Za to Batmany Burtona takich wad nie posiadają. Nie wiem, w czym widzisz problem, jeśli chodzi o te filmy, może rozwiniesz trochę, a nie tylko "niby dobre, ale nie ta klasa co Nolan"? :PP
Poza tym wyciągnąłeś dwa najsłabsze filmy Burtona w jego karierze - Planetę Małp i Alicję w Krainie Czarów. Za to "Jeździec bez głowy" to też świetny film, dzisiaj się już takich nie robi, chociaż po części ten film był właśnie swego rodzaju przypomnieniem, jak to kiedyś się z fantazją robiło filmy...
Batmany Burtona miejscami przynudzały, a Nolana ogląda się z zapartym tchem, zdecydowanie lepsze postacie u Nolana + dbanie o szczegóły.
Te filmy wyciągnąłem, bo akurat je widziałem. Napisałem, że być może zmienię zdanie. Póki co nie oceniałem Burtona.
Uważam, że porównywanie burtonowskich Batmanów, do Mrocznego Rycerza Nolana jest trochę bez sensu. Burton kręci filmy na granicy kiczu, albo wręcz kiczowate, żeby było śmiesznie, żeby było inaczej, żeby prowokować widza. Ma swój specyficzny styl, którego nie da się pomylić z żadnym innym i prawda jest taka, że albo się to kocha albo nienawidzi. Filmy Nolana są bardzo skomplikowane, na wysokim poziomie, są to kasowe filmy akcji, Burton jest bardziej artystą i traktuję wszystko z przymrużeniem oka, jego dzieła są przepełnione metaforami, czego nie znajdziesz u Nolana (nie jest to wada, czy zarzut, lecz zwykłe stwierdzenie).
E tam, ja Burtona ani nie kocham, ani nie nienawidzę. Filmy Nolana nie są takie skomplikowane. Bardziej użył bym słowa "zaskakujące".
Nie każdy lubi tą konwencje ale na pewno warto oglądnąć klasyki jak Edward, Ed Wood lub z krótkometrażowych Vincenta.
Moim zdaniem to jedne ze słabszych filmów Burtona. Co do Batmanów, to jestem wielką fanką Burtona, ale wydaje mi się, że Nolan zrobił je minimalnie lepiej.
Batmany Nolana to kino akcji, postaci są wyjaśnione od A do Z, jak powstały, dlaczego tak itp. Batmany Burtona, są surrealistyczne, komiksowe, w stylu noir. Oba na swój sposób fajne.
Jednak Dwie twarze Burtona jest badziej prawdopodobny. Jaki człowiek żyłby i chodził ze spaloną prawie całkowicie połową twarzy świeżo po wypadku jak u Nolana?