Dla mnie jest jednym z trzech "wielkich", do których czuję niechęć, nie zachwycają mnie, a momentami śmieszą( oczywiście nie twierdzę, że nie mają swych wielkich ról). Ci dwaj pozostali to Mel Gibson i Nicolas Cage...
O! Widzę, że mamy podobne zdanie... Też nie przepadam za Tomem Cruisem i Melem Gibsonem, a Nicolas Cage nie robi na mnie wrażenia - ani ziębi, ani grzeje.