Dla mnie on wcale nie jest jakoś specjalnie utalentowany. Denerwuje mnie na ekranie, a w wywiadach ma się za nie wiadomo kogo. W Aniołach i demonach czy Kodzie da Vinci był niestety słaby. Za co te dwa Oscary? Nie wiem. Tym samym wyraziłem swoją opinię o Tomie Hanksie. Dla mnie najwyżej 5/10.
No, akurat nie jest to takie proste bo niektóre filmy z nim są świetne (chociażby Terminal czy Szeregowiec Ryan). Szkoda tylko że do tych filmów Spileberg zaangażował wywyższającego się ponad wszystkimi innymi (w negatywnym sensie) Hanksa.
Chodzi mi o to że jak czytam z nim wywiady w gazetach to zawsze mam odczucie że on ma się za jakiegoś bożka, nie wiadomo kogo. Coś typu "Jestem wspaniałym aktorem, jestem tym samym lepszy od innych ludzi, podziwiajcie mnie".
mi się właśnie wydaję, że "świetność" Terminalu polega w dużej mierze na grze Hanksa. I chyba mi nie powiesz, że źle tam grał? W "Forreście Gumpie" też? W "Cast away"? Zgodzę się jedynie, że w "Aniołach..." i "Kodzie..." był nijaki ale w zdecydowanej większości swoich filmów gra genialnie
Moim zdaniem aktorem jest utalentowanym (co pokazał w Forreście Gumpie) ale kiepsko gra. Jego gra jest zmanierowana, przesadnie ekspresyjna. Jakby reżyser nim odpowiednio pokierował, trochę go przygasił to wiele by pokazał.
Cast away, Terminal. W Terminalu przeszedł sam siebie, takie odtworzenie roli stosuje się w filmach dla dzieci - kiedy dziecku trzeba przesadnie pokazać emocje, zachowania, żeby zrozumiało co bohater czuje - a nie poważnym filmie. Późniejszych filmów z nim nie widziałem ale sądzę, że jest podobnie, bo im Hanks jest starszy tym bardziej przesadza. To trochę podobnie jak u nas Olbrychski czy Majchrzak, z nimi dzieje się to samo.
mozesz nie lubić jego gry i przez to uwazac ze jest słabym aktorem, choć szczerze się temu dziwię, bo według mnie gra świetnie, ale mówienie ze ktos jest złym aktorem bo sie wywyzsza w wywiadach nie ma sensu, to czy sie wywyższa, czy sie nie wywyższa nie ma wpływu na jego grę więc nie rozumiem o co ci chodzi. Jak dla mnie prywatnie moze sobie nosic nawet koszulke z napisem : "jestem najlepszym aktorem na świecie" to jego sprawa za kogo sie uważa. My polacy mamy okropną manierę mówienia o sobie ze wszystko robimy źle, jesteśmy beznadziejni i nic nam nie wychodzi, mało tego oczekujemy że wszyscy w naszym otoczeniu będą robić tak samo, siądzie sobie grupa przyjaciół czy znajomych i będą przekrzykiwać się nawzajem w tym co to oni robią źle, żeby ktoś inny powiedział im że to nieprawda, a jak nie daj Boże ktoś powie że coś mu się udało to jest uznawany za nie wiadomo jakiego ważniaka i bufona, ale w hollywood nie mozesz o sobie mowić ze nie umiesz grać i liczyc ze cie ktoś zatrudni aby ci udowodnić ze to nieprawda.
Jest jeszcze jedna rzecz o której chciałabym od razu powiedzieć jak juz jesteśmy w tym temacie, ludzie często mówią o aktorach (dotyczy to takze hanksa) czy innych celebrytach że zarobili troche kasy i juz sodówa uderzyła im do głowy, trwonią pieniądze na prawo i lewo zeby pokazać jacy to są wspaniali .....to prawda, robią tak, ale ja się pytam, a komu by nie uderzyła?? Gdyby na wasz widok w sklepie czy hotelu ludzie kłaniali sie w pas, robili sobie zdjęcia, sikali z radosci, gdyby ochrona musiała pilnować was przed setkami fanów którzy chcą dotknąć swojego idola, gdyby kobiety zdejmowały bluzki i pchały sie do łóżka masami (to do facetów), a mężczyznom stawałby na samą myśl o was(do kobiet) to ja sie zastanawiam kto nie poczułby się jak bóstwo???