Czy ktoś w ogóle zrozumiał, o co mu chodziło z tym Sudanem i biednymi dziećmi w przemowie? Bredził trzy po trzy, wplatając co chwilę yyy... uch... i inne dźwięki. Chyba nie jestem jedyną skonfundowaną, patrząc na miny gości zebranych na sali...
Chyba nawet nie spodziewał się że dostanie nagrody ;), mina Slatera wyrażała wszystko do jego przemówienia.
Poruszył ważny temat, a widownia to nażarte pawie, które przyszły się pobujać. Większość myśli, ze Kanadę i USA dzieli morze, a co dopiero gdzie leży Sudan. Z nimi można porozmawiać tylko o kreacjach, makijażu, torebkach z lemura i dietach.
Dokładnie, też odniosłam takie wrażenie. Gadał nieskładnie, ale intencje miał dobre. Widać nerwy wzięły górę, ale ja absolutnie nie widziałam w tej przemowie nic złego.
Przez całą przemowę myślałam tylko o tym, jaki jest zdenerwowany (znaczy jak oglądałam ją już potem, wcześniej byłam za bardzo szczęśliwa, żeby słuchać :)) i absolutnie nie mogłam usłyszeć tego, że jest "rude, cold and self-important". :)