Scheuring tak wspomina pierwsze spotkanie z Wentworthem: ?Obejrzeliśmy tysiące kandydatów. Było kilku facetów, których ewentualnie moglibyśmy wziąć pod uwagę, ale to były gwiazdy, a nam zależało na kompletnie nieopatrzonej twarzy. Kiedy do pokoju wszedł Wentworth, od razu było jasne, że to ten facet. Miał nawet ogoloną głowę. To był Michael?.
Jak widać Miller okazał się idealnie pasującą osobą do roli Scofielda, został za tę rolę nominowany do Złotego Globu to chyba oznacza, że nie jest takim cieniasem za jakiego niektórzy go uważają... Scofield po prostu ma swój plan i dąży do jego realizacji... przykro mi że jeżeli nie wszystko idzie po jego myśli to nie wymachuje rękami i nie robi miny jakby to był koniec świata i nie rzuca mięsem na prawo i lewo, gdyż zawsze ma w pogotowiu wyjście awaryjne. Niektórzy chyba nie mają się czego czepiać...
Z tymi nagrodami bym tak nie szafowała, nie zawsze nagroda oznacza, iż nagrodzony jest jej wart. Przykład Jennifer Hudson - cały czas mnie zastanawia jak można przyznać tyle nominacji do różnych nagród i oscara osobie która zagrała w 1 (słownie:jednym) filmie?
Zgoda!!! Nie ona jedna dostała oskara za debiut (mimo, iż nie ma takiej kategorii "najlepszy debiut"), jednakże zastanawiam sie jak można ocenić kunszt aktorski po jednej roli. Zawsze istnieje ryzyko, ze ta osoba wcale nie grała, tylko była po prostu sobą.
ale ona nie dostała oscara za "całokształt" (wiec co kogo obchodzi jak pozniej bedzie grała). dostała za TEN konkretny film i tą a nie inną rolę, w której widocznie była przekonywująca. chyba nikt nie ocenia roli aktora na zasadzie "bardziej gra siebie i mniej gra siebie, jesli bardziej to miał ułatwione zadanie wiec nie zasluzyl na nagrode"...
OK!! Zgoda, masz rację, tylko jedno ale: Oskar i Złoty Glob jest pewnym wyznacznikiem jakości (chyba się z tym zgodzisz?), ten wyznacznik jakości chyba nieco traci na wartości kiedy dana osoba po uzyskaniu nagrody nigdy więcej niczego wartościowego nie nakręci, na przykład dlatego, że nie potrafi. Już pomijając fakt, że są takie osobistości jak hmmm np Al Pacino, który był nominowany bodajże 8 razy do oskara i otrzymał go za 9, gdzie tutaj sprawiedliwość?
"bardziej gra siebie i mniej gra siebie, jesli bardziej to miał ułatwione zadanie wiec nie zasluzyl na nagrode"... co do tego stwierdzenia, to uważam, że nie masz racji, bo tak naprawdę trudno powiedzieć osobie oceniającej grę Jennifer Hudson czy była sobą czy nie. I to nie ma większego znaczenia. Natomiast jakość aktora ocenia się po umiejętności gry w różnych rolach.
Z drugiej strony nie ona jedna dostała oskara za debiut (jest chyba 14 aktorką) więc w zasadzie nie ma o co kruszyć kopii.
i znów nie zgodzę się :) NIGDY nie ma takiej pewności czy dana osoba która raz zagrała wybitną rolę pozniej będzie grała dobrze, nawet nie ma takiej pewnosci co do najwspanialszych aktorów. być może nie będzie miała już okazji zagrać w wartosciowym filmie, nie dostanie odpowiedniej propozycji - to nie tylko od niej zalezy. żeby aktor mógł pokazać swoje umiejętności potrzebny jest przede wszystkim odpowiedni scenariusz, odpowiedni reżyser itd. to są rzeczy na które nie do konca mają wpływ sami aktorzy, zawsze mogą odrzucic rolę, ale chyba nie na tym to polega. wybitnych filmow jest stosunkowo mało w porównaniu do tych "niskich lotów". zgodzę się z tym że "jakosc" aktora ocenia sie po umiejętnosci gry w różnych rolach, ale to mozna robic np. na takich stronach jak ta, w felietonach poswieconych aktorowi itp.. a akademia filmowa to nie jest kontrola jakosci, jak juz pisalam wszystkie nagrody przyznawane są za jedną rolę i NIGDY nie bierze sie pod uwagę wczesniejszych ról, a już tym bardziej późniejszych. taka nagroda przyznawana jest tylko i wyłącznie za całokształt twórczości. tu natomiast bierze się pod uwage jedną rolę i sposób w jaki sie wcieliła w jakąś tam postać. jesli zagra rewelacyjnie, nikt nie zastanawia sie czy dany aktor ma wystarczający prestiż żeby zgarnąć nagrodę, co robi wieczorami - czy czyta Szekspira czy idzie z kumplami do baru żeby sie schlać. nikogo to nie obchodzi, nikt nie liczy ile zagrał ról, jeśli później sie opusci, jesli będzie grał źle to najwyżej więcej nagrody nie dostanie, ale to też wcale nie znaczy, że nie zasłużył na tą nagrodę, którą dostal za np. swoj pierwszy film.
Ja też się nie zgodzę co do twojej wypowiedzi!!! O ile jasne jest dla mnie, że nagródy nie dostaje się za (ewentualne) przyszłe kreacje (aktorskie, czy reżyserskie), o tyle wiadomo, że akademia wielokrotnie wręczała nagrody za przeszłe osiągnięcia (i nie mówię tutaj o nagrodzie za całokształt twórczości). Bardzo rzadko ocenia sie tak naprawdę aktora przez pryzmat tej jednej konkretnej roli, zazwyczaj (być może nawet nieumyslnie, podświadomie) patrzy się na jego dotychczasowy dorobek. Gdzieś czytałam artykuł na ten temat, i autor jeszcze przed rozdaniem oskarów wymieniał kto powinien dostać oskara, a kto go dostanie i dlaczego. Myślałam, że to takie szarlatańskie sztuczki, bo niby skąd ten koleś może wiedzieć kto dostanie nagrodę? Wróciłam do tego artykułu po rozdaniu oskarów, i okazało się, że facet w miał rację w 90%. Najwidoczniej po prostu wiedział jak to się odbywa w show biznesie.
Dlatego dla mnie taka niespodzianką była nagroda dla pani Hudson. Fakt, dobrze zagrała i ma fenomenalny głos (klękajcie narody), ale jak praktyka pokazuje, nie zawsze ten kto wśród nominowanych był najlepszy, nagrodę otrzymuje.
nie twierdzę, że zasłużenie dostała oskara, albo inaczej;) nie tylko ona zasłużyła na nagrode. prawie zawsze są w zestawieniu nominowane aktorki bardziej i mniej znane. często jest tak, że genialna aktorka nie dostaje oskara mimo, że praktycznie jej każdy film jest wspaniały a role wyjątkowe i znów pojawia sie zawód - "dlaczego nie ona przecież zawsze gra wspaniale"... na przeszłość aktora patrzy sie "podświadomie" - nikt oficjalnie nigdy tego nie powiedział, że akademia bierze pod uwage wczesniejsze filmy, zawsze dostają nagrody czy nominacje za konkretne role. widocznie uznali, że mimo pierwszej roli była wspaniała, może własnie dlatego dostała tyle nagród i wyróżnień, bo nigdy wczesniej nie grala, nie miała doswiadczenia i pokazała sie z jak najlepszej strony. szczerze to myślę, że gdyby to nie była jej pierwsza rola to nie dostałaby oskara i ten fakt jej bardzo pomógł. a głos w rzeczy samej ma rewelacyjny ;)
biedny Scheuring, wtedy jeszcze nie wiedział że ta TWARZ ma tylko jedną minę i że jak ktoś się w niej po kilku odcinkach nie zakocha to mu się znudzi ta "miska". I później na filmwebie będzie "rzeźnia", co drugi post o Millerze, czy aktor?, czy beztalencie?
oczywiście aktor bez talentu.
może i bez talentu, ale ma w sobie to coś czego wielu innych w sobie nie ma, a poza tym taki Tom Cruise nigdy nie byłby w stanie zagrać Scofielda, bo bez obrazy jest za mało inteligentny :D inteligentny to jeszcze może z siebie zrobić debila, ale debil inteligenta... to już trudniej -> dla zobrazowania myśli wyobraźmy sobie Miśka Koterskiego w roli Scofielda :D to by już nie był serial dramatyczny lecz komedia. Faktycznie w drugiej serii Miller ma w większości tą samą mine, ale co się dziwić, chyba jemu bohaterowi nie jest do śmiechu...