Werner HerzogI

Werner Herzog Stipetić

7,9
1 690 ocen pracy reżysera
powrót do forum osoby Werner Herzog

i nie chodzi mi tu o jego filmy, tylko podejście do kina i do Kinskiego. Czytałem kiedyś wywiad,w którym Herzog powiedział kilka dość dziwnych stwierdzeń. Po pierwsze nie nie widzi różnicy pomiędzy dokumentem i filmem fabularnym. Oryginalne podejście, ale to akurat wyraził na tyle jasno, że rozumiem, o co mu chodziło.
Nie mniej jednak nie rozumiem, jak można być reżyserem i oglądać kilka filmów rocznie (tak stwierdził). Wg mnie zalatuje to co nie co ignorancją, bowiem jak można poznać choćby największe dzieła światowego kina oglądając "kilka filmów rocznie"? W ogóle dziwi mnie to, bo w końcu kino to też relaks i rozrywka. Ale cóż... jak mówiłem dziwny facet.
No i wreszcie Herzog na pytanie o film Jessa Franco "Jack the ripper" z Kinskim odpowiedział "Naprawdę? Zagrał w czymś takim?". I tu się kłania pytanie: na jakiej planecie ten człowiek żyje? Czy on w ogóle miał jakikolwiek kontakt z Kinskim podczas ich wieloletniej współpracy, czy w ogóle interesował się gwiazdą swoich filmów? Nie chodzi mi tu o jakieś grzebanie w życiorysie Klausa, ale przecież nie od dziś wiadomo, że grywał on w dziesiątkach pozycji klasy b: kryminałów (niemieckich krimi), westernów i horrorów w całej europie. Współpracował z takimi reżyserami jak Ulli Lommel, Fernando Di Leo czy właśnie Jess Franco. Więc skąd to zaskoczenie Herzoga? Nie kumam. Jedyne co mi się po tym wszystkim nasuwa, to stwierdzenie, że facet nie interesuje się kinem. Interesuje się jedynie kręceniem filmów.

No nie odbierajcie tego proszę jako słów krytyki, czy jakichś zarzutów. Ot, takie luźnie rozmyślania :)

kangur_msc_CM

Fellini powiedział kiedyś, że od kiedy zaczął kręcić filmy, przestał chodzić do kina, bo bał się, że będzie plagiatorem.
Reżyserowie to reżyserowie i robią co chcą, nie ma się co temu dziwić, nie rozumiem też twojego założenia, że jak reżyser to musi znać klasykę czy oglądać dużo filmów. To jest artysta, ma własny pomysł na kino i szanuje się jego za jego styl.
Co do Kinskiego to nie rozumiem związku ich kontaktu z filmami, w jakich grał Kinsky, Herzog mógł żartować, po prostu nie wiedzieć o tych rolach Kinskiego lub nie lubić akurat tego filmu. Pojedyncze zdanie, jeszcze napisane, nigdy nic nie znaczy i zawsze można je interpretować na 9 albo nawet na 13 sposobów.

wojtek_pasiak

"Pojedyncze zdanie, jeszcze napisane, nigdy nic nie znaczy i zawsze można je interpretować na 9 albo nawet na 13 sposobów." Być może masz rację. Ale w końcu napisałem, że to tylko "takie luźnie rozmyślania".

kangur_msc_CM

Jan Borysewicz zapytany kiedyś, czy słucha czasem płyt Lady Punk albo swoich solowych, powiedział, że nigdy. Ciągłe granie na koncertach mu wystarcza aż nadto.
Może podobnie jest z Herzogiem? Moze godziny spędzane w montażowni i ciągłe gadanie o kinie w wywiadach sprawiają, że on już nie ma ochoty na kino.

Co do Kinskiego, to mogą być dwa wyjaśnienia. Pierwsze - tak zabiegany i zawalony robotą człowiek jak Herzog, po prostu nie ma czasu śledzić dokładnie karier ludzi, z którymi pracował.

Drugie wyjaśnienie dotyczy nieustającego konfliktu Kinskiego z Herzogiem. Podobno Kinski był mocno rąbnięty, co potwierdzają również jego byłe zony. Podobno był nie do życia, ciągle snuł intrygi, skłócał ludzi i non stop zachowywał się prowokacyjnie. Z Kinskim nikt nie chciał współpracować. Ale brali go do filmów, bo przyciągał widza. Niemniej wielu reżyserów mówiło, że współpracę z Kinskim przypłacili zdrowiem nerwowym. Nic więc dziwnego, że Herzog, z którym Kinsky tez wojował, nie chciał o nim nawet słuchać, a tym bardziej nie śledził jego kariery.

Zwłaszcza, gdy wyszło na jaw, że Kinski jest pedofilem i terroryzował własne córki.

Sony_West

Możesz napisać, czym się przejawiało to bycie pedofilem i terroryzowanie własnych córek?

Zloty_Deszcz

Była głośna sprawa swego czasu. Jego córka Pola, a potem tez i Nastassia, opowiedziały w wywiadach, że molestował je i gwałcił. Nie przyszły również na jego pogrzeb. Opisała to tez w swojej autobiografi (nie miałem w rekach - ale doniesienia prasowe wystarczą).

Wielu ludzi nie chciało tym dziewczynom uwierzyć. No bo przeciez Kinski to "geniusz". Podobnie było z Jackiem Kaczmarskim. Polacy zachwyceni bardem śpiewającym o wolności nie mogli uwierzyć, gdy sie okazało, ze w domu, w czterech ścianach był tyranem - bił i terroryzował psychicznie żonę i córkę.

Sony_West

Dzięki za wyjaśnienie. W swojej książce "Ja chcę miłości" pisał o tym, jak pobudzała go seksualnie bliskość jego matki, gdy był mały, ale nie sądziłem, że później dobierał się jeszcze do swoich córek. A to o Kaczmarskim to już w ogóle mnie zaskoczyło.

kangur_msc_CM

Moze i zalatywac ignorancja ale tez jako rzemieslnik inaczej on Patrzy na film. Zwyklym ludziom wystarczy tania sensacja, watek milosny i happy end. Byc moze znakomity rezyser nie uznaje kina (popularnego) za rozrywke- tyle. To tak jakby kogos kto pracuje w cyrku zabracby do... cyrku; takie luzne przemyslenia...

ronin12

Wiem o co Ci chodzi, ale weź pod uwagę, że idąc do cyrku cyrkowiec mógłby obserwując konkurencję nauczyć się paru trików i zwrócić uwagę, jakich błędów nie popełniać. Mimo to masz zapewne trochę reakcji. Ale tak jak kino popularne nie równa się kino rozrywkowe, tak kino rozrywkowe nie musi być kinem popularnym. Filmy w których często grywał Kinski nie są dziś popularne w szerszych kręgach, znają tylko fani kina gatunkowego (euro horror, sexploitation, giallo, kirmi, spaghetti westernu). Nie dziwi mnie wcale, że Herzoga nie interesuje tego typu kino. Dziwi mnie natomiast, że jego nie tylko nie rzucił okiem na wyczyny w swojego ulubionego aktora, ale na na dodatek o nich nie wiedział.

kangur_msc_CM

Popełniasz małe przeoczenie. Ludzie w tym artyści zadają pytania przy czym jednostki wybitne zadają pytania proste i ostateczne. To inna skala podejścia do rzeczywistości. Nie muszą wiele czerpać z dokonań innych bo rzadko kiedy te dokonania są cokolwiek warte. I tu wcale nie o to chodzi, że np. Herzog nie chce szukać. On szuka i to o wiele mocniej niż 90 procent innych reżyserów jednak jest na tyle wrażliwy, że nie musi tego wałkować. On po prostu wie bez konieczności sprawdzania.

homo_sapiens

Popełniam duże przeoczenie i nie rozumiem an słowa z tego co napisałeś. Nie uważam, aby jednostkami wybitnymi byli artyści, nie uważam, aby ktokolwiek wiedział coś "po prostu" i uważam, że ludzkie dokonania zawsze są cokolwiek warte.

kangur_msc_CM

Nie dziwię się, że nic nie rozumiesz. Może idź na lekcję polskiego zamiast oglądać Herzoga. Hmmm?

homo_sapiens

Może nie.

kangur_msc_CM

Nie to nie.
Tak czy inaczej naucz się czytać ze zrozumieniem. Nieważne kiedy.

homo_sapiens

To naucz się pisać z sensem. "inna skala podejścia do rzeczywistości"? Jak znowu skala? Mam wziąć lekcję? Na co mi jedna lekcja?
Z resztą nie ma o czym mówić skoro sugerujesz, że artyści to nadludzie, i że dokonania innych "rzadko kiedy są cokolwiek warte".

kangur_msc_CM

Napisałem zdanie:
„Ludzie w tym artyści zadają pytania przy czym jednostki wybitne zadają pytania proste i ostateczne.”

Nawet jeśli połknąłem przecinki to jakim cudem można wyciągnąć z tego wniosek taki:

„Nie uważam, aby jednostkami wybitnymi byli artyści..”

?


A teraz to już multiplikujesz swoje niedopatrzenie. Przepraszam jeśli jestem obcesowy ale bez przesady. Piszę jasno i wyraźnie co ja myślę w odpowiedzi na to co ty myślisz. I tyle.

homo_sapiens

Hmm. Być może zrozumiałem Cię opacznie. Że Herzog jest wybitnym reżyserem - zgoda. Ale wybitną jednostką? Nie lubię takich określeń.
„Nie uważam, aby jednostkami wybitnymi byli artyści..” - no bo ja tak nie uważam, a z Twojej wypowiedzi wywnioskowałem, być może błędnie, że wg Ciebie wybitni artyści, to jednostki wybitne, warte więcej niż inni ludzie.

Tak czy siak, wszystko to trochę odbiega od tematu. Może i Herzog wiedział "bez konieczności sprawdzania", że filmy, w których grał Kinski nie były godne jego uwagi. Jednak mnie dziwiło bardziej, iż choćby z ciekawości, nie chciał rzucić okiem w czym gra bliski mu człowiek. Mało tego nawet o tym nie widział. I ja nie potępiam, nie krytykuje, ja się najzwyczajniej w świecie dziwię. A wszystko co pisałem, to tylko luźne przemyślenia po przeczytaniu wywiadu. Nie żadne naskakiwanie na reżysera, filmy czy fanów jego twórczości.

kangur_msc_CM

Oczywiście. Ja to wszystko rozumiem. Napisałeś, że dla ciebie dziwne są słowa Herzoga i do tego właśnie odniosłem się mówiąc o przeoczeniu. Próbuję to jakoś przybliżyć.

Artysta to artysta. Zawód lub zajęcie. Teraz. Z racji tego, że artysta zazwyczaj jest człowiekiem wrażliwym używamy tej nazwy w odniesieniu do wrażliwości. Tu nie chodzi o to że artysta jest lepszy, tylko że jest wyczulony na pewne rzeczy. I dalej. Wszyscy ludzie zadają pytania, bez wyjątku (mówię to w odniesieniu do życia, pracy, twórczości itd.). Jednak są ludzie, a wśród nich artyści (nie że wszyscy artyści), którzy zadają tzw. pytania ostateczne. Te z kolei są proste ale nie ma na nie łatwych odpowiedzi.
Jeśli zadajesz takie pytania (o życie, dobro, przyjaźń, władzę, miłość...) i jesteś przy tym ze sobą szczery, to najnormalniej w świecie (nic dziwnego, ani wywyższającego) operujesz na innym pułapie odbioru rzeczywistości. Dlaczego? Ponieważ ludzie z reguły wymigują się od takich pytań i odpowiedzi. Jest im głupio i lawirują. To widać i czuć. Dlatego też ktoś taki jak Herzog nie musi przyglądać się filmom lub jak garał Kinksy. On po prostu wie, że ten człowiek będzie dobry a taki lub inny temat ma znaczenie.

Sytuację można porównać do rozmowy z dzieckiem śmiertelnie chorym. Taki człowiek, pomimo swojego młodego wieku, jest tak niewyobrażalnie mądry, że aż wstyd. Dlaczego? Bo ono wie, że są rzeczy ważne i nic nie ważne.

homo_sapiens

Dobra, teraz rozumiem, co miałeś na myśli. I zgoda. Masz rację. Jednak chodziło mi o coś trochę innego. Herzog miał by oglądać filmy z Kinskim nie dlatego, żeby otrzymać jakieś potwierdzenie tego, czy Kinkski jest dobry czy nie. Nie ma też znaczenia waga tych ról. Chodzi mi raczej o to, że jak ktoś mi bliski robi coś nieważnego w szerszym kontekście, to dla mnie to może być jednak ważne. Dla przykładu poszedłby bym na wystawę rzeźb o tematyce chrześcijańskiej, gdyby były autorstwa mojego kolegi z ciekawości i szacunku do niego, pomimo, iż ciężko o bardziej obojętne mi zagadnienie. Chyba rozumiesz, o co mi chodzi. To, że wrażliwość artystyczna Herzoga skręcała by się z bólu, bądź nudów, oglądając popisy Kinskiego, nie zmienia faktu, że mogło by to być ciekawe i w jakiś sposób znaczące. Dla przykładu, to jak Kinski odgrywał rolę w filmach, którymi otwarcie gardził, mówiło wiele o jego stosunku do aktorstwa, nie prawdaż?

kangur_msc_CM

Podkreślam. To są inni ludzie. Oni nie chodzą na swoje wystawy i nie oglądają swoich filmów tylko dlatego, że się znają. To byłoby w gruncie rzeczy nieszczere. Możliwe, że dorzuciłeś tu jeszcze jedną rzecz ale ona również ich nie dotyczy. Mówisz, że pomimo nudów poszedłbyś na wystawę, bo może jednak byłoby to ciekawe ze względu na to czego mógłbyś się dowiedzieć o koledze. Jeśli dobrze rozumiem.
Zarówno dla Herzoga jak i dla Kinskiego znaczenie ma lub miało to co się robi. Czyli czyn. Kinski grał dla pieniędzy i nigdy się z tym nie krył. Ale czy pieniądze były dla niego najważniejsze? Nie. On mówił szczerze, że pieniądze są fajne i potrzebne i że w gruncie rzeczy są jedyną rzeczą jaką masz dzięki temu co robisz. No nie jest tak? Tak czy inaczej był kimś, niezależnie od swojego gadania. Prowokował, był szczery do bólu, wszystko robił na sto procent. I to ma znaczenie dla nas. Nie dla niego. Dlatego Kinsky był nieprzeciętnym człowiekiem a Herzog już niczego ważniejszego nie mógł się o nim dowiedzieć.
Wyjątkowość Herzoga polagała na tym, że on dostrzegł Kinskiego. Nikt inny tego nie zrobił.

Zdolność do widzenia (czegokolwiek) jest naprawdę rzeczą wyjątkową. Nie sztuką jest wypatrzeć geniusz na ekranie (chociaż niektórym i to sprawia kłopot) czy „gdzieś tam”, tylko wokół siebie. Jeśli potrafisz to ostatnie, nawet jako „szary” człowiek, to jesteś lepszy niż krytyk i dziesiątki reżyserów razem wziętych.
No tylko, że tym światem rządzi pieniądz i niestety nie da się o tym zapomnieć.

homo_sapiens

Dobra. Wszystko racja. Ale mimo to nie mogę przestać się dziwić. Choćby dlatego, że Kinski grywał w takich filmach, że choćby dla śmiechu, fajnie było by zobaczyć w nich znajomego aktora. Ale zakończmy już ten temat, bo nic nowego już chyba nie mamy sobie do powiedzenia :)

A tak na marginesie, jeśli lubisz Klausa, to pozwolę sobie polecić filmy krimi- całkiem fajne b-klasowe rozrywkowe kryminały kręcone w Niemczech w latach 60 tych. Więcej o nich przeczytasz na blogu u Malignusa. Z "nieherzogowych" ról Kinskiego te są chyba najciekawsze i niezwykle lekkostrawne. No, może dodałbym do tego rolę seksuologa ze złotym kut.asem na szyi w "Buddy, buddy" Wildera :)

kangur_msc_CM

Dla mnie aktor może być ciekawym człowiekiem ale nic poza tym. On nie jest w moich oczach twórcą więc niespecjalnie interesują mnie jego wcielenia. Aktor nie istnieje bez scenariusza i bez reżysera, który umieszcza go w scenariuszu tak jak go widzi. Lubię słuchać Kinskiego jako żywą postać. I dlatego lubię Kinskiego „w wydaniu” Herzoga.

homo_sapiens

lars von trier w ogóle nie ogląda filmów. Mówi, że przy nich zasypia a z drugiej strony Tarrantino ogląda bardzo dużo filmów. Nie trzeba być reżyserem i oglądać filmy. Herzog może właśnie przez to, że ogląda mało ma takie filmy a nie inne.

Odurzony

To byłaby żadna przyczyna, bez znaczenia. Herzog reżyseruje tak, a nie inaczej, bo jako młody człowiek określił czym jest dla niego film. Powiedział, że to najprostsza rzecz na ziemi, wziął kamerę, kazał mówić aktorom kwestie i zanurzył ich w scenerii, aby określić czas. Herzog tworzy film dokumentalny niezależnie od stopnia jego zmyślenia. Abecadło kina.

użytkownik usunięty
kangur_msc_CM

Skaczcie do gory jak kangury dubi dubie ye. Mam cie kangurze :-)

kangur_msc_CM

Jak zaczniesz tworzyć może zobaczysz tę niesubtelną różnicę między tworzeniem czegoś a odbieraniem jedynie. Ja odbieram takie podejście i zgadzam się z nim na zasadzie analogii do życia - jedni przeżywają jej twórczo na więcej niż przysłowiowe 50%, żyją wg swojego scenariusza, mają swoje bardzo indywidualne spojrzenie na rzeczywistość a wręcz kreują ją, inni przeżywają tylko jakiś skrawek swojego życia na swój sposób a większość poświęcają konsumowania tego, co inni tworzą. Co do samego Herzoga obok Kieślowskiego to mój ulubiony reżyser. Mówi o sprawach przyziemnych ale w autorski sposób zawsze umiejąc znaleźć balans swojej narracji w zależności od opowiadanej historii. Dotyczy to wg mnie głównie jego dokumentów, które są niezwykle wartościowe, pouczające a często i wizualnie świetne.

kangur_msc_CM

Przede wszystkim Kinski to nie był człowiek, z którym wiele osób chciałoby mieć jakiekolwiek prywatne relacje. Większość tolerowała go jedynie na płaszczyźnie zawodowej.

kangur_msc_CM

Nie oglądałem na razie wielu filmów Herzoga. Ale pamiętam, że jak się dowiedziałem właśnie o tym 'wyznaniu' Herzoga (że nie ogląda filmów), to bardziej zrozumiałem, czemu 'Zły porucznik' był tak dziwaczny. Ten film wygląda tak, jakby zrobiła go osoba, która ostatnie filmy rozrywkowe widziała w latach 90., a potem poszła zupełnie swoją ścieżką, dokonując przez ten czas mniej zmian, ale tworząc w ten sposób jakąś alternatywną historię kina.

Co do znajomości klasyki kina - czy Herzog mówił, że zawsze oglądał kilka filmów rocznie, czy że teraz (wtedy, gdy udzielał wywiadu) tak robi?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones