Nie warto oceniać go za jedną, durnowatą rolę w HSM, ale to jest chyba oczywiste, że trzeba się od czegoś odbić, najczęściej od dna i można rzec, że tym dnem był właśnie ten musical.
Ale chyba już większość zauważyła, że facet wydoroślał, zmężniał i gra coraz lepiej tak? To może pora chociaż trochę odstawić w niepamięć jego słabe początki?
Nie jestem jakąś zagorzałą fanką, ale ludu... chyba pora się opamiętać.
PS. Podpisuję się pod wami, zmieńcie mu wreszcie tę profilówkę.
Podzielam Twoje zdanie na ten temat.
Większość osób, obejrzy z danym aktorem jeden film i już go przekreśla. A przecież rola nie mówi jaki kto jest.
W sumie mam też wątpliwości, czy w "HSM" był taki strasznie słaby. Widziałem gorszych. Rola po prostu żenująca, nie jego wina. Widziałem go jeszcze poza tym w "Lakierze do włosów", "Pokusie" i w filmie "Ja i Orson Welles" - i w sumie nigdzie nie pokazał nic wielkiego, ale źle też nigdy nie było. Filmwebowa średnia jest dość adekwatna: moim zdaniem jest aktorem po prostu przeciętnym. Ale na pewno nie tragicznie złym.
No i piękny jest, to trzeba mu przyznać. Nawet, jeśli się go nie lubi. :P
Zgadzam się. Przez dłuższy czas sama oceniałam go przez pryzmat HSM, ale się opamiętałam :) Nie jest już dziecinnym lalusiem, który tańczy w beznadziejnym musicalu :) Teraz ma na serio coraz lepsze role, wygląd też nie pozostawia wiele do życzenia :) (po prostu szarpałabym jak Reksio szynkę) :D
I na Boga! Zgadzam się, trzeba zmienić PROFILOWE!