Recenzja filmu

High Sierra (1941)
Raoul Walsh
Humphrey Bogart
Ida Lupino

Genialna sensacja

Uwielbiam klasyczne kino. Stare, czarno-białe filmy zawsze wzbudzały we mnie szacunek i po prostu ciekawiły. Zawsze było w nich coś, co potrafiło przykuć moją uwagę. Od początków kina. Pamiętam,
Uwielbiam klasyczne kino. Stare, czarno-białe filmy zawsze wzbudzały we mnie szacunek i po prostu ciekawiły. Zawsze było w nich coś, co potrafiło przykuć moją uwagę. Od początków kina. Pamiętam, jak jako kilkuletni dzieciak z zapartym tchem oglądałem przezabawne przygody Charliego Chaplina czy Flipa i Flapa. Stali się oni dla mnie symbolem, ikoną kina komediowego. Oglądałem również niestety nieżyjący już cykl "W starym kinie" emitowany na niedzielnych falach TVP. Poznałem dzięki temu klasycznych, wielkich aktorów pokroju Humphreya Bogarta czy Gregory Pecka. Zwłaszcza ten pierwszy surowością swojego warsztatu potrafił zauroczyć niejednego widza. Niedawno obejrzałem "High Sierra" z nim w roli głównej. I zakręciła się w oku łezka... Film opowiada o ułaskawionym gangsterze Royu Earle (Humphrey Bogart). Wychodzi z więzienia i w ramach podziękowania dla swojego wybawcy, Big Maca (Donald MacBride), angażuje się w skok wart pół miliona dolarów. Poznaje swoich współpracowników, którzy mają mu pomóc, dziewczynę, która stanie się jego towarzyszką – Marie (Ida Lupino) oraz... bezpańskiego psa, którego biorą do "pracy". Oczywiście, jak to w życiu bywa, nic nie jest idealne. Zaczyna szwankować nie tyle plan, co ludzie w niego wplątani. W dodatku obserwujemy poboczy wątek, w którym Roy ratuje młodą dziewczynę od kalectwa, mając nadzieję, że za niego wyjdzie. Jak widać, fabuła jest na pierwszy rzut oka dość solidna. Ale do rzeczy. "High Sierra" jest filmem gangsterskim czy jakby się dziś powiedziało: sensacyjnym. Jest to klasyczny obraz w klasycznej formie. Scenariusz jest bardzo solidny, stoi za nim m.in. John Huston, odpowiedzialny m.in. za scenariusz do "Sokoła maltańskiego". Ponadto zbudowany jest z odpowiednich klocków. Nie ma tutaj w zasadzie elementów niepotrzebnych. Dialogi są świetne, tak samo jak poczynania bohaterów – wszystko ma sens i porządek. Akcja jest prowadzona po mistrzowsku, w dzisiejszych filmach niestety ze świecą takiej szukać. Nie ma rozwiązań idących na rękę bohaterowi, aby doprowadzić do happy endu. Plan napadu się sypie, widzimy to na własne oczy, jednak coś nam mówi: "nie może być źle, przecież Roy jest twardym bohaterem!". Ten element niepewności także jest mocnym czynnikiem budującym napięcie. Oczywiście na uwagę zasługuje gra Bogarta. Jak zwykle chłodna i w odpowiedni dla niego sposób stonowana. Jego bohater jest jednocześnie osobą twardą i konsekwentną, jak i wręcz romantyczną (widać to zwłaszcza w stosunku do Velmy). Wydawać by się mogło, że jest niepokonany, jednak okazuje się, że to w końcu człowiek. Kolejny raz bijemy wielkie brawa dla Bogarta. "High Sierra" jest wspaniałym filmem. Niestety, dziś już takich nie ma, tak samo jak nie ma tak dobrych aktorów jak Bogart czy Lupino. Dziś akcja toczy się w filmie po to, żeby coś działo się na ekranie, drętwe dialogi bohaterów spłaszczają ich i niewiele tak naprawdę znaczą. To potrafi zmęczyć. Dlatego warto czasem odkopać jakiś klasyk, aby sobie przypomnieć, co to znaczy film.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Za każdym razem, kiedy natrafiam na tak świetny klasyczny film, gra w mojej duszy nutka nostalgii. I po... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones