Kup pan klocek

Chyba nie da się nie podziwiać multimedialnej ekspansji Lego. Bo choć można się zżymać na typowo merkantylne zakusy duńskiego giganta, którego macki dosięgają już niemalże każdej płaszczyzny
"LEGO Przygoda 2 - Gra wideo" - recenzja
Chyba nie da się nie podziwiać multimedialnej ekspansji LEGO. Bo choć można się zżymać na typowo merkantylne zakusy duńskiego giganta, którego macki dosięgają już niemalże każdej płaszczyzny przemysłu rozrywkowego, to jak psioczyć na klocki? Toć nie ma chyba pośród nas nikogo, kto nie marzył o LEGO za dzieciaka, a niektórzy, łącznie z wyżej podpisanym, choć biegną już sprintem ku czterdziestce, nadal mają na biurku skromne zestawy. LEGO zdołało bowiem nie tylko elastycznie nagiąć się pod panującą koniunkturę i kreatywnie wyeksploatować nabywane masowo licencje, ale też pobawić się trochę swoimi klockami. Dlatego i ostatniemu kinowemu przebojowi, już chyba tradycyjnie, towarzyszą nowe zestawy i gra, a wszystko to dla całej rodziny.

   

Pozwolę sobie nie powtarzać już po raz setny mantry o tym, jak LEGO, a raczej pracujący pod rzeczoną banderą programiści z TT Games, wypracowało swoją formułę i dam sobie spokój z ostrożnym wychwalaniem jej skażonej powtarzalnością uniwersalności. Szczególnie że, co jest niejakim zaskoczeniem, świeżutka "LEGO Przygoda 2 – Gra wideo" nie wykorzystuje do bólu oklepanego, acz działającego bezbłędnie schematu i sięga po nieco inny rodzaj rozgrywki. Niby fajnie, niby założenie było słuszne, ale poszukiwanie nowej drogi kończy się uderzeniem głową o mur ślepej uliczki. Zastosowanie owych rozwiązań – podkreślmy, też nie do końca oryginalnych, bo podpatrzonych u innego starszego brata, "LEGO Worlds" – skutkują grą podpartą słusznymi zamiarami, lecz pełną niedociągnięć, ślamazarną i uparcie prowadzącą gracza za rączkę. O ile jeszcze ostatni punkt można by podciągnąć pod sensowne wytłumaczenie, że to przecież tytuł przeznaczony dla najmłodszych, o tyle reszty nie sposób wybronić. Bo nawet jeśli uznamy, że bieganie pomiędzy złotymi gwiazdkami sygnalizującymi, gdzie mamy się udać, oraz, przynajmniej na początku, ciągle wyskakujące na ekranie podpowiedzi to niedostateczne progi spowalniające, dodatkowo przyjdzie nam się uporać z innymi trudnościami, od technicznych do praktycznych.

   

Fabuła "LEGO Przygody 2" z grubsza nakłada się na tę filmową (lecz odwiedzimy też miejsca znane z jedynki), czyli zostajemy zderzeni z rzeczywistością po apokalipsie. Miasto zostało zburzone przez potworki Duplo, jak okiem sięgnąć ciągnie się pustynia i wygląda na to, że nie ma tu zbyt dużo do roboty... I faktycznie. Bo choć gra symuluje pozornie otwarty świat, po którym można się dowolnie poruszać, to jednak misje poboczne są nieciekawe i monotonne i idę o zakład, że mało komu będzie się chciało eksplorować i plastikowe wydmy, i inne planety, które przyjdzie nam odwiedzić. Tyle że narzucone nam zadania też ograniczają się praktycznie do dojścia z jednego punktu do drugiego, po drodze kasując upierdliwe stworki, raz z piąchy, raz z pistoletu, a raz przy pomocy hot doga. Zbieramy przy tym nie tylko monety, ale i różnokolorowe klocki, które pełnią rolę strategiczną i jest to bodaj najciekawszy element gry. Do łapy prędko dostajemy liczne instrukcje pozwalające nam budować rozmaite ustrojstwa, od generatora prądu do trampoliny, które, odpowiednio, odpalą spragniony prądu sprzęt i pozwolą wskoczyć na wyższą półkę. Szkoda tylko, że miejsca, gdzie należy je postawić, są zwykle jasno oznaczone, a sama konstrukcja ogranicza się do naciśnięcia jednego przycisku. Nie jest to jedyny dobry pomysł, który bezlitośnie zarżnięto. Bo co z tego, że mamy do dyspozycji liczne postacie, na czele z Emmetem i Lucy, skoro to tylko skórki i wszystkie mają identyczne umiejętności? Ponadto, tempo rozgrywki jest żółwie – a przecież do tej pory gry firmowane czerwono-białym logiem odznaczały się dynamiką – i nie przyśpieszą go oddane nam do dyspozycji środki transportu, niekiedy, przyznaję, fikuśne. Bodaj jedynymi momentami, gdy pochylałem się nad padem i patrzyłem uważniej na ekran, były zmagania z bossami, wymagające nie tylko sprytu, ale i zręczności, lecz jeden lśniący klocek zestawu nie czyni.

   

Całość wygląda mi na skleconą pośpiesznie, bez dbałości i o dramatyzm, i szczegóły techniczne, bo trochę obciach wypuszczać niedogotowany produkt z dorysowującymi się naprędce teksturami i łapiący zadyszkę przy co szybszych momentach. Zaplułem się trochę tym jadem, ale wynika to z mojego rozczarowania zmitrężonym potencjałem, bo dałoby się wykuć z tego coś naprawdę niezłego, ale chyba nikomu nie chciało się zajrzeć do instrukcji i budowano na pałę. "LEGO Przygoda 2" to najsłabsza odsłona serii od dawna. Lepiej złożyć sobie łazik Emmeta i Lucy.
1 10
Moja ocena:
5
Krytyk filmowy i tłumacz literatury. Publikuje regularnie tu i tam, w mediach polskich i zagranicznych, a nieregularnie wszędzie indziej. Czyta komiksy, lubi kino akcji i horrory, tłumaczy rzeczy... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones