Nie bójcie się zapytać
Jeśli jest jakiś film, który potrafi rozbawić i zachęcić do obejrzenia samym tytułem, to jest to bez wątpienia obraz Woody'ego Allena z 1972 roku. Jeden z najoryginalniejszych twórców w historii kina wziął na warsztat książkę doktora Davida Reubena o tym samym tytule i stworzył absurdalny poradnik dotyczący tematów seksu i miłości. Dzięki niemu możecie dowiedzieć się wszystkiego (a nawet dużo więcej) o "tych" sprawach. Tego nie powiedzą wam na lekcji przystosowania do życia w rodzinie, nie znajdziecie nic podobnego w żadnym podręczniku. Porzućcie więc, moi mili, wszelkie schematy i wysłuchajcie zwariowanej lekcji doktora Allena.
Opowieść rozpoczyna się od historii pewnego królewskiego błazna, który musi zerwać ze swoją zasadą (nie mogę pieprzyć ponad stan). Ukazuje mu się duch zmarłego ojca, który mówi, że nie zazna spokoju, dopóki jego pierworodny nie... prześpi się z królową. Chcąc nie chcąc, nasz biedny bohater udaje się do czarownika po afrodyzjak, którym doprowadza władczynię do stanu niepohamowanego podniecenia. Kiedy już ma zaznać iście królewskiej rozkoszy, do komnaty wkracza król. Błazen, leżąc pod królową, świadom swojej tragicznej sytuacji, nie traci głowy i z rozbrajającą szczerością stwierdza: "sam mówiłeś królu, żebym zajrzał do twojej żony, jak będę w mieście".
Tak wygląda pierwsza z siedmiu scenek, jakie proponuje nam reżyser. Wszystkie oscylują mniej lub bardziej w okolicach głównego tematu, jednak o nudzie nie ma mowy. Każdy rozdział zajmuje się innym "problemem", dzięki czemu każdy odbiorca może wynaleźć sobie jakąś perełkę. Mnie osobiście najbardziej do gustu przypadła historyjka o tym, co dzieje się w naszym organizmie podczas stosunku i orgazmu. Widok Woody'ego Allena przebranego za plemnika i lamentującego, że rozbije sobie głowę o "jakąś gumową ścianę" wart jest każdych pieniędzy.
Powiedzieć, że film jest ciekawy i oryginalny, to nic nie powiedzieć. "Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o seksie, ale baliście się zapytać" to absurd w czystej postaci. Allen, odrzucając wszelkie granice, daje upust swojej ogromnej pomysłowości i inteligencji. Nie istnieją dla niego tematy tabu, nie idzie na skróty i nie bawi się z widzem w chowanego. Wszystko, co "o ludziach", jest dla ludzi. Reżyser przełamuje barierę pewnej nieśmiałości i skrępowania. Robi to w sposób szalenie zabawny i przemyślany. Wielka klasa.
Humor przedstawiony w filmie pewnie nie wszystkim będzie pasował. Stężenie nonsensu i groteski wymyka się wszelkim limitom. Allen rzuca wyzwanie Pythonom w rywalizacji o tytuł króla gatunku (a pamiętajmy, że "Wszystko..." weszło do kin 3 lata wcześniej niż "Monty Python i Święty Graal"). Dlaczego ten tytuł mu się należy?
Widzieliście kiedyś mężczyznę uprawiającego seks z ogromnym chlebem żytnim? Albo badanie hipopotama w celu wykrycia przyczyn zbyt wczesnego wytrysku? Mało? Znakomity Gene Wilder pokaże wam, co znaczy prawdziwa miłość, porzucając żonę dla niepełnoletniej owcy. A zaraz potem weźmiemy udział w teleturnieju "Jakie mam zboczenie?", gdzie zobaczymy fetysz rabina Baumela, który lubi być chłostany przez swoją guwernantkę, podczas gdy jego żona je w tym czasie wieprzowinę. Takich pokręconych i nietuzinkowych historii jest w filmie dużo więcej. Razem tworzą one naprawdę zgrabny i błyskotliwy hołd dla kina absurdu i abstrakcyjnego komizmu.
Gdyby "Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o seksie (...)" nie zostało nakręcone, to należałoby je jak najszybciej nakręcić. Kloaczny z pozoru humor brzmi tutaj niezwykle inteligentnie i zabawnie. A pod pokrywką dowcipnych (zawsze) i obrazoburczych (czasami) gagów kryje się krytyka konserwatywnego społeczeństwa i "świętoszkowatego" trybu życia. To po prostu trzeba zobaczyć! No i warto się przekonać, jaki wpływ na zaangażowanie polityczne ma nadmierna erekcja....
Opowieść rozpoczyna się od historii pewnego królewskiego błazna, który musi zerwać ze swoją zasadą (nie mogę pieprzyć ponad stan). Ukazuje mu się duch zmarłego ojca, który mówi, że nie zazna spokoju, dopóki jego pierworodny nie... prześpi się z królową. Chcąc nie chcąc, nasz biedny bohater udaje się do czarownika po afrodyzjak, którym doprowadza władczynię do stanu niepohamowanego podniecenia. Kiedy już ma zaznać iście królewskiej rozkoszy, do komnaty wkracza król. Błazen, leżąc pod królową, świadom swojej tragicznej sytuacji, nie traci głowy i z rozbrajającą szczerością stwierdza: "sam mówiłeś królu, żebym zajrzał do twojej żony, jak będę w mieście".
Tak wygląda pierwsza z siedmiu scenek, jakie proponuje nam reżyser. Wszystkie oscylują mniej lub bardziej w okolicach głównego tematu, jednak o nudzie nie ma mowy. Każdy rozdział zajmuje się innym "problemem", dzięki czemu każdy odbiorca może wynaleźć sobie jakąś perełkę. Mnie osobiście najbardziej do gustu przypadła historyjka o tym, co dzieje się w naszym organizmie podczas stosunku i orgazmu. Widok Woody'ego Allena przebranego za plemnika i lamentującego, że rozbije sobie głowę o "jakąś gumową ścianę" wart jest każdych pieniędzy.
Powiedzieć, że film jest ciekawy i oryginalny, to nic nie powiedzieć. "Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o seksie, ale baliście się zapytać" to absurd w czystej postaci. Allen, odrzucając wszelkie granice, daje upust swojej ogromnej pomysłowości i inteligencji. Nie istnieją dla niego tematy tabu, nie idzie na skróty i nie bawi się z widzem w chowanego. Wszystko, co "o ludziach", jest dla ludzi. Reżyser przełamuje barierę pewnej nieśmiałości i skrępowania. Robi to w sposób szalenie zabawny i przemyślany. Wielka klasa.
Humor przedstawiony w filmie pewnie nie wszystkim będzie pasował. Stężenie nonsensu i groteski wymyka się wszelkim limitom. Allen rzuca wyzwanie Pythonom w rywalizacji o tytuł króla gatunku (a pamiętajmy, że "Wszystko..." weszło do kin 3 lata wcześniej niż "Monty Python i Święty Graal"). Dlaczego ten tytuł mu się należy?
Widzieliście kiedyś mężczyznę uprawiającego seks z ogromnym chlebem żytnim? Albo badanie hipopotama w celu wykrycia przyczyn zbyt wczesnego wytrysku? Mało? Znakomity Gene Wilder pokaże wam, co znaczy prawdziwa miłość, porzucając żonę dla niepełnoletniej owcy. A zaraz potem weźmiemy udział w teleturnieju "Jakie mam zboczenie?", gdzie zobaczymy fetysz rabina Baumela, który lubi być chłostany przez swoją guwernantkę, podczas gdy jego żona je w tym czasie wieprzowinę. Takich pokręconych i nietuzinkowych historii jest w filmie dużo więcej. Razem tworzą one naprawdę zgrabny i błyskotliwy hołd dla kina absurdu i abstrakcyjnego komizmu.
Gdyby "Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o seksie (...)" nie zostało nakręcone, to należałoby je jak najszybciej nakręcić. Kloaczny z pozoru humor brzmi tutaj niezwykle inteligentnie i zabawnie. A pod pokrywką dowcipnych (zawsze) i obrazoburczych (czasami) gagów kryje się krytyka konserwatywnego społeczeństwa i "świętoszkowatego" trybu życia. To po prostu trzeba zobaczyć! No i warto się przekonać, jaki wpływ na zaangażowanie polityczne ma nadmierna erekcja....
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Pobierz aplikację Filmwebu!
Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
