Recenzja filmu

Ostatnie kuszenie Chrystusa (1988)
Martin Scorsese
Willem Dafoe
Harvey Keitel

O człowieku, nie o Bogu

Czy "Ostatnie kuszenie Chrystusa" słusznie wzbudza wielkie kontrowersje? Wiele osób uważa, że film Scorsesego obraża chrześcijaństwo i leży na jednej półce z "Żywotem Briana", inni natomiast
Czy "Ostatnie kuszenie Chrystusa" słusznie wzbudza wielkie kontrowersje? Wiele osób uważa, że film Scorsesego obraża chrześcijaństwo i leży na jednej półce z "Żywotem Briana", inni natomiast zachwycają się takim ludzkim Jezusem w opozycji do "Pasji" Gibsona. Problem polega na tym, że "Ostatnie kuszenie" nie jest kolejnym filmem biblijnym. Wspomniana "Pasja" opowiada o Jezusie, w którego wierzą chrześcijanie, a omawiany film o postaci, która jest autorskim pomysłem twórcy. Te dwa filmy to dwie różne historie, wyciąganie wniosków na zasadzie porównania jest nieporozumieniem. Intencja Martina Scorsesego jest bezpośrednio zakomunikowana w napisach początkowych filmu, dlatego nie rozumiem niektórych recenzji i komentarzy.

Obraz Scorsesego opowiada o pobożnym Żydzie Jezusie (świetny Willem Dafoe), który czuje powołanie do wielkiej i świętej misji, ale targają nim wątpliwości i strach. Bohater ma poczucie winy, że nie jest w stanie sprostać wielkim wyzwaniom, nie rozumie intencji Boga względem siebie. Z biegiem czasu, coraz bardziej przypomina nierealnie myślącego rewolucjonistę. Nawołuje z zapałem do wzajemnej miłości, jednak nie wszędzie jego nauka jest przyjmowana z entuzjazmem.

Jezus przekonuje się, że granica między pragnieniem dobra a szukaniem swojej sławy jest bardzo cienka, a prawdziwe dobro najczęściej rozmija się ze sławą i sukcesem "Mówiłeś że pragniesz Boga, a chodziło o władzę" mówi Jezusowi Judasz. Bohater zastanawia się, jaką drogę wybrać: realizować się jako zwyczajny człowiek czy poświęcić się dla sprawy...

"Film nie jest ekranizacją Ewangelii, ale fabularnym zgłębieniem wiecznego konfliktu między tym, co boskie i tym, co materialne" - wyjaśnia Martin Scorsese. Jeżeli podejdziemy do tego filmu bez uprzedzeń, oddzielimy przekonania religijne (i antyreligijne) od obiektywnej oceny, wtedy większa szansa, że zauważymy w tym filmie po prostu ciekawą opowieść o ludzkiej naturze, zmaganiu się ze złem, o wierze i miłości.

"Ostatniego kuszenia Chrystusa" nie można zaliczyć do filmów prowokacyjnych. Scorsese nakręcił film wymagający i wieloznaczny, choć miejscami chaotyczny oraz, moim zdaniem, za długi. Mimo że Jezus przedstawiony jest jako zwykły człowiek, przez bogatą symbolikę i fantastyczne sceny Scorsese wykracza poza surowy realizm. Nie wszystkim taka wersja historii Jezusa Chrystusa musi się podobać, ale nie warto odsyłać jej prosto do diabła.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Wszystko zaczęło się tak naprawdę jeszcze w 1972 roku. Oto na planie kręconego pod producenckim okiem... czytaj więcej
Przystępując do seansu filmu Martina Scorsese "Ostatnie kuszenie Chrystusa", miałem dość mieszane... czytaj więcej
Już na początku filmu Scorsese zaznacza, że to nie jest adaptacja "Biblii", a powieści Kazantzakisa.... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones