Recenzja filmu

Bad Company - Czeski łącznik (2002)
Joel Schumacher
Anthony Hopkins
Chris Rock

Od zera do bohatera

Według danych statystycznych 1 na 300 porodów rodzą się bliźnięta jednojajowe. Wyglądają tak samo, mają takie same głosy, nawet skład ich genów jest identyczny. Jedyne co je różni to siatkówka
Według danych statystycznych 1 na 300 porodów rodzą się bliźnięta jednojajowe. Wyglądają tak samo, mają takie same głosy, nawet skład ich genów jest identyczny. Jedyne co je różni to siatkówka oka i linie papilarne. Istnienie dwójki jednakowych ludzi fascynuje i intryguje od wieków. Cudowne połączenie po latach, zamiana miejsc czy wcielanie się w rolę zmarłego bliźniaka to znakomite tematy na książkę, film lub nowy wątek nudnej telenoweli. "Nie wierzcie bliźniaczkom", "Zbyt wiele", "Podwójne uderzenie" to zaledwie kilka tytułów opowieści traktujących o niezwykłym rodzeństwie. Teraz do tej listy dołączyć możemy najnowszą komedię Joela Schumachera "Bad Company", w której podwójną rolę odtwarza czarnoskóry komik Chris Rock. Dwaj agenci CIA Kevin Pope i Gaylord Oakes usiłują rozpracować gang handlarzy bronią. W trakcie jednej z akcji ginie Kevin, który jako jedyny cieszy się zaufaniem rosyjskiego gangstera Vasa. Szefowie CIA nie chcą zrezygnować z prawie wykonanego zadania, a jedynym sposobem na jego zakończenie jest zaangażowanie do współpracy brata bliźniaka Kevina - Jake'a. Niestety są dwa poważne problemy - bracia różnią się od siebie jak dzień i noc. Kevin to spokojny, dobrze wychowany i wykształcony profesjonalista, Jake natomiast to cwany DJ i sprzedawca biletów, który nie ma pojęcia o dobrych manierach i innej kulturze niż uliczna. Drugim problemem jest czas - agenci CIA musza zmienić Jake'a w Kevina w ciągu 9 dni. Film jest wyraźnie podzielony na dwie warstwy - komediową i sensacyjną. Pierwsza jest oparta o zabawne dialogi i kontrast między braćmi, druga natomiast to porządne kino akcji z prostą i sprawdzoną fabułą. Niestety oba wątki są dość schematyczne, ale dzięki dobrym zdjęciom, montażowi i muzyce, film ogląda się nieźle i bez znużenia. Warto zwrócić uwagę na formę filmu - przede wszystkim na znakomite zdjęcia Dariusza Wolskiego. Pięknie sfotografowana Praga nie pełni tylko funkcji ozdobnika, jest też ważnym bohaterem filmu. Aktorstwo w "Bad Company" niestety nie oszałamia. Anthony Hopkins, słynny Hannibal, jeden z najlepszych współczesnych aktorów, nie zachwyca. Jego rola jest porządnie zbudowana, za pomocą dyskretnych i oszczędnych środków, ale nie robi dużego wrażenia. W przypadku artysty takiej klasy jak Hopkins jest to oczywiście bardzo świadomy zabieg, jednak wolę gdy gra on silniej, bardziej wyraziście. Podobnie przeciętną rol(e)ę odegrał Chris Rock. Jako Jake jest świetny - gra dobrze, choć można zauważyć pewną manierę. Jako Kevin jest zupełnie nieprzekonujący. Zdecydowanie Rock lepiej wygląda w dżinsach i bluzie, niż w eleganckim garniturze. Dzięki jego niezaprzeczalnemu talentowi komicznemu wielezwykłych sytuacji wzbudza śmiech na sali. Podkreślam jednak, że aktorzy grają dobrze, ale nie są to kreacje wybitne czy godne zapamiętania. "Bad Company" to dobra propozycja na jeden z ostatnich letnich wieczorów. Niezobowiązująca komedia sensacyjna, którą może nie koniecznie, ale warto zobaczyć.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Podróże, strzelaniny, adrenalina - dla Jamesów Bondów to codzienność. Jeżeli, tak jak w "Bad Company",... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones