Recenzja filmu

Oko na Julię (2017)
Kim Nguyen
Joe Cole
Lina El Arabi

Piekło dobrych intencji

Im bardziej rozwija się film, tym większe mamy też wątpliwości co do tego, w jaki sposób przedstawiana jest w nim rzeczywistość świata arabskiego i jego relacji z zamożną północną. Reżyser bez
"Oko na Julię" zaczyna się obiecująco. W pierwszych scenach otrzymujemy kilka naprawdę dobrze wyreżyserowanych scen, w których oglądamy codzienne życie dwóch postaci zamieszkujących skrajnie odległe geograficznie i społecznie przestrzenie: amerykańskie Detroit oraz bliżej niesprecyzowany kraj arabski, najpewniej z Afryki Północnej. Oba światy łączy rurociąg transportujący ropę naftową, monitorowany przez drony przypominające żelazne pająki.


Drony obsługuje mieszkający w Detroit Gordon. Młody mężczyzna przeżywa właśnie depresję po rozstaniu z dziewczyną. Pracuje nocami, w dzień śpi w pustym mieszkaniu, nie widać, by miał jakichkolwiek bliskich poza kolegami z pracy. Próby nawiązania kontaktu z kobietami poznanymi przez aplikację randkową także nie wydają się przynosić mu satysfakcji. Kanadyjski reżyser Kim Nguyen z dużym talentem potrafi odmalować banalną, przytłaczającą nijakość wyalienowanego, samotnego życia we współczesnym zamożnym świecie. 

Z depresji i stuporu Gordona wyrywa to, co widzi w oku kamery sterowanych przez siebie dronów. Jego uwagę zwraca młoda kobieta – Ayusha, która ma zostać wydana wbrew swojej woli za starszego mężczyznę. Razem ze swoim ukrywanym przed rodziną ukochanym dziewczyna chce nielegalnie uciec do Europy. Oboje potrzebują jednak do tego 10 tysięcy dolarów, których nie mają. Gordon, podglądając z drugiego końca świata ich walkę o prawo do kształtowania swojego życia, wzrusza się nią i postanawia im pomóc. 


Niestety, od momentu nawiązania kontaktu między Gordonem i Ayushą, coś złego dzieje się z filmem. Uważna obserwacja ustępuje miejsca wątpliwym rozwiązaniom fabularnym – na czele z kluczowym zwrotem akcji w połowie – i słabo umotywowanym przemianom postaci. Potwornie sentymentalne zakończenie wzięte z zupełnie innego porządku narracyjnego rozczarowuje już supełnie. 

Im bardziej rozwija się film, tym większe mamy też wątpliwości co do tego, w jaki sposób przedstawiana jest w nim rzeczywistość świata arabskiego i jego relacji z zamożną północną. Reżyser bez wątpienia ma dobre intencje. Portret miasteczka Ayushy – oraz samej dziewczyny przekonująco odtwarzanej przez Linę El Arabi – jest głęboko empatyczny, uważny, stary się wychodzić poza rasistowskie klisze i stereotypy. Niestety, jak mówi stare przysłowie, dobrymi intencjami piekło jest wybrukowane. Klisze, wbrew intencjom twórców, prześwitują w wielu miejscach.


Historia młodej kobiety z kraju arabskiego, która potrzebuje pomocy uczciwego, szlachetnego amerykańskiego chłopaka, by uciec z piekła, jakie chce jej urządzić rodzina, ma w sobie coś głęboko protekcjonalnego – i to mimo tego że twórcy bardzo dbają, by nie zrobić  z Ayushy egzotycznej księżniczki w opałach, czekającej aż uratuje ją blond rycerz z krążkiem sterującym dronem w dłoni. Wątpliwe jest też to, że nielegalna migracja do Europy przedstawiona zostaje w filmie jako rozwiązanie wszystkich problemów bohaterki. Europa przecież nie czeka z otwartymi rękami na Ayushę i podobnych jej uchodźców. Na miejscu dziewczynę czekać będzie przecież walka o uzyskanie azylu lub statusu nielegalnej migrantki i wszystkie związane z tym zagrożenia – w filmie problemy te w ogóle nie został podjęte. Podobnie jak pytanie o związek między faktem, że Amerykanie kontrolują ropę – najpewniej największe bogactwo kraju Ayushy – a panującą w nim nędzą i zacofaniem.

Nguyen pokazuje w "Oku na Julię" niewątpliwy talent reżyserski, widać jednak, że gorzej radzi sobie jako scenarzysta, nie do końca ogarniając całą polityczną i społeczną złożoność tematu. Pozostaje więc mieć nadzieję, że do następnego filmu weźmie sobie bardziej zorientowanych współscenarzystów.
1 10
Moja ocena:
5
Filmoznawca, politolog, eseista. Pisze o filmie, sztukach wizualnych, literaturze, komentuje polityczną bieżączkę. Członek zespołu Krytyki Politycznej. Współautor i redaktor wielu książek filmowych,... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones