Recenzja filmu

Furman śmierci (1921)
Victor Sjöström
Victor Sjöström
Hilda Borgström

Pierwsze duchy na srebrnym ekranie

Są filmy, których miłośnikom X Muzy nie wolno pominąć. "Furman śmierci" został bezspornie uznany przez krytyków i historyków kina za arcydzieło. Niewiele produkcji zasługuje na to miano tak
Są filmy, których miłośnikom X Muzy nie wolno pominąć. "Furman śmierci" został bezspornie uznany przez krytyków i historyków kina za arcydzieło. Niewiele produkcji zasługuje na to miano tak bezsprzecznie. Jest jedną z najciekawszych pozycji złotego okresu kina niemego, a wpływ, jaki wywarł na kinematografię światową, trudno byłoby przecenić. Twórcy wzorowali się na nim i z niego uczyli. Ingmar Bergman, który pierwszy raz oglądał go w wieku czternastu lat, przyznał, że wracał do niego wielokrotnie i czerpał z niego wiele inspiracji. Wpływy obrazu Sjöströma odnajdujemy w dziełach takich, jak "Zmęczona śmierć" Fritza Langa, "Nosferatu - symfonia grozy" F.W. Murnaua i wielu późniejszych, jak choćby "Lśnienie" Stanleya Kubricka.

Z przejmującą ekspresją ukazany został nam sen nieprzytomnego Davida Holma (w tej roli sam Victor Sjöström) - alkoholika, którego udręczona żona wraz z dziećmi opuściła, nie mogąc znieść trybu życia, jaki prowadził. Przemierzywszy całą Szwecję, odnalazł rodzinę dzięki młodej adeptce Armii Zbawienia. Siostra Edit pomoc udzieloną mu rok wcześniej przypłaciła śmiertelną chorobą płuc i na łożu śmierci pragnie jeszcze porozmawiać z Davidem. Posłaniec odnajduje go w wigilię Nowego Roku pijącego z kompanami na cmentarzu. Opowiada starą legendę. Kto w ów dzień wyzionie ducha ostatni, przez kolejny rok będzie jako wysłannik śmierci odbierał dusze umierających i powoził im w ostatniej podróży widmowym wozem, aż za rok o tej samej porze kolejny nieszczęśnik zajmie jego miejsce. Holm na wieść o życzeniu umierającej śmieje się Gustafssonowi w twarz, co budzi oburzenie jego kompanów. Dochodzi do szamotaniny, w wyniku której traci przytomność. Po jego duszę przybywa dawny przyjaciel, zmarły tego właśnie dnia przed rokiem. Niczym duch z "Opowieści Wigilijnej" zabiera naszego bohatera w podróż, podczas której ukaże mu nikczemność i konsekwencje jego postępowania.

Victor Sjöström ukazał życie Davida za pomocą wielokrotnej retrospekcji. Jest to bodajże pierwszy w historii kinematografii film o konstrukcji tak złożonej, przeplatający rzeczywistość z fantastyką. Doskonale wykorzystano ją dla budowania nastroju, stopniowania napięcia. Mroczną atmosferę osiągnięto, stosując oświetlenie punktowe, zatapiając resztę kadru w ciemności. Opowieść, którą poznajemy po kawałku, wielokrotnie przenoszeni w przeszłość, zachowała przejrzystość. Rok 1921 to czasy, gdy gra aktorska przesycona była dramatyzmem, pełna przerysowań. Postaci w "Furmanie śmierci" odwzorowane są jednak bez nadmiernej podniosłości, naturalnie. Precyzyjnie dopracowany, pełen katolickiego mistycyzmu, poetycki społeczno – obyczajowy obraz szwedzkiego społeczeństwa powstał na kanwie opowiadania Selmy Lagerlöf (do twórczości pisarki reżyser sięgał później jeszcze dwukrotnie).

W filmie zastosowano podwójną ekspozycję poprzez naświetlenie kilku obrazów na jednej taśmie. Autorstwem zdjęć nakładanych był słynny wówczas operator - Julius Jaenzon. Jako ciekawostkę warto wspomnieć, że film zrealizowano w naturalnych plenerach, co było cechą charakterystyczną szkoły szwedzkiej, ale ewenementem w ówczesnym kinie światowym, korzystającym z sztucznych planów.

 Victor Sjöström dokonał rzeczy na tamte czasy niebywałej. Nie tylko stworzył film niezwykle jak na lata dwudzieste ubiegłego wieku realistyczny, ale ucieleśnił niewidzialne. Ukazał duszę na taśmie filmowej.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones