Recenzja filmu

Formuła (2001)
Ronny Yu
Samuel L. Jackson
Robert Carlyle

Porachunki

Podróbka brytyjskiego kina gangsterskiego, z amerykańskimi aktorami i wyreżyserowana przez Chińczyka - tak najkrócej można opisać wchodząca właśnie na nasze ekrany sensacyjną komedię <b>"<a
Podróbka brytyjskiego kina gangsterskiego, z amerykańskimi aktorami i wyreżyserowana przez Chińczyka - tak najkrócej można opisać wchodząca właśnie na nasze ekrany sensacyjną komedię "Formuła". Bohaterem "Formuły" jest Elmo McElroy, genialny chemik, który opracował przepis na niezwykle silny narkotyk możliwy do wyprodukowania przy użyciu środków legalnie dostępnych na rynku. Formułę na stworzenie narkotyku Elmo zamierza sprzedać za 20 milionów dolarów brytyjskiemu gangsterowi Ricky'emu Tomlinsonowi. Transakcja ma się odbyć w Wielkiej Brytanii. Niestety, za McElroyem na wyspę przyjeżdża także piękna Dakota - zabójczyni na usługach niejakiego Jaszczurki, byłego pracodawcy chemika, której celem jest nie dopuścić do sprzedaży formuły... Jednego o "Formule" nie da się z całą pewnością powiedzieć, że jest to film oryginalny. Obraz Ronny'ego Yu składa się z samych zapożyczeń - od gangsterskich produkcji Guya Ritchiego począwszy, na Monty Pythonie skończywszy. Totalny chaos (miejscami bez sensu), ale trzeba przyznać, że zabawny i trzymający w napięciu. Przez 92 minuty projekcji akcja nie zwalnia ani na chwilę, a widz nie ma czasu, żeby spojrzeć na zegarek. Główna w tym zasługa odtwórców głównych ról, czyli Samuela L. Jacksona i Roberta Carlyle'a. Pierwszy z wymienionych z niewyjaśnionych powodów paraduje przez cały czas w kilcie i w kozackiej fryzurze (w obu wygląda nieźle), drugi nie rozstaje się z koszulką Liverpoolu. Obaj mają słabość to słowa "fuck", które wymawiają często, przy każdej okazji i z różnym akcentem (warto posłuchać :)). Wspólnie tworzą jednak duet, który poradzi sobie ze skinami, skorumpowanymi policjantami, zabójcami i generalnie wszystkimi, którzy staną im na drodze. A wszystko to w rytm hiphopowej muzyczki autorstwa Headrillaz, która ilustruje pokazywane wydarzenia. Za kamerą stanął mistrz kina akcji rodem z Hongkongu Ronny Yu, którego najnowszy film "Freddy vs. Jason" właśnie wszedł na ekrany amerykańskich kin. Znam i cenię twórczość Yu ("Narzeczona o białych włosach" jest jednym z najlepszych filmów jakie widziałem), ale niestety nie uważam do jego największych osiągnięć. Pod względem reżyserskim obraz jest bardzo nierówny. Wszelkie sceny akcji zrealizowane są bardzo dobrze, ale już sekwencje, pozbawione wybuchów, pościgów i rękoczynów bywają zwyczajnie nudnawe. Nie da się ukryć, że "Formuła" żadnym wielkim filmem nie jest, ale też nigdy nie miała nim być. Zrealizowana za stosunkowo niewielkie pieniądze i z doborową obsadą komedia adresowana jest do młodych widzów lubiących bezpretensjonalne kino akcji z dużą ilością "fucków". Jeżeli odpowiada Wam ten typ filmów na pewno się na "Formule" nie zawiedziecie.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Cóż mogę powiedzieć, jeśli poznaliście "Przekręt", to możecie być świadomi, że w tym przypadku dawka... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones