Recenzja filmu

Szalona noc (2011)
Michael Dowse
Topher Grace
Anna Faris

Różowe lata 80.

Poblask pastelowych neonów na karoserii nowiutkiego Mercedesa 560 SL przemierzającego leniwie Santa Monica Boulevard. Wieczorne powietrze przesiąknięte syntezatorowymi beatami, płynącymi z
Poblask pastelowych neonów na karoserii nowiutkiego Mercedesa 560 SL przemierzającego leniwie Santa Monica Boulevard. Wieczorne powietrze przesiąknięte syntezatorowymi beatami, płynącymi z tranzystorowego odbiornika. Lśniące brokatem, postrzępione fryzury wyrastające wprost z postawionych na sztorc kołnierzy marynarek. Sztywne taneczne ruchy wspierane wdychaną w toalecie kokainą. Los Angeles bawi się w sobotni wieczór, a Ty? Wyluzuj, dziś zabieram Cię ze sobą.

Poznaj Matta, Matta Franklina (Topher Grace), który właśnie przesypia późną młodość, pracując w wypożyczalni video. Matt jest absolwentem MIT. Tak, właśnie t e g o MIT i powinien już robić potężną karierę, jak uważa jego ojciec, Bill (Michael Biehn). Ostatnio do miasta wróciła Tori Frederking (Teresa Palmer), w której Matt kochał się na zabój w liceum. Przypadkiem zagląda ona do wypożyczalni Matta. Okazuje się, że niemal wszyscy znajomi mają świetne posady, dlatego nie chcąc być gorszy, Matt podaje się za pracownika banku Goldman Sachs. Wkrótce nadarza się okazja, by poderwać Tori - absolwencka balanga, organizowana przez Kyle`a (Chris Pratt), chłopaka siostry Matta, Wendy (Anna Faris). Para ma niedługo ze sobą zamieszkać. Obojgu rodzeństwa kibicuje zaś Barry (Dan Fogler), najlepszy kumpel Matta. Sytuacja komplikuje się, gdy w dniu imprezy Barry traci pracę w salonie samochodowym. Postanawia on wykorzystać okazję i "wypożyczyć" nową furę, by Matt mógł nadal udawać ważniaka przed Tori. Przyjacielski gest zamieni tę noc w jedno wielkie pasmo nieprawdopodobnych sytuacji i nieporozumień.

Prawdziwą perełką jest w filmie rola Dana Foglera, który wtłacza w obraz odrobinę życia i iście komediowego zacięcia. Jego momentami absurdalne zachowanie rozładowuje fragmenty nieco poważniejsze- Matt, główny bohater, przechodzi skróconą lekcję życia i błyskawicznie dojrzewa do poważnych decyzji. Grający Matta- Topher Grace powiela z emfazą wcześniejsze role, nawiązując do serialu "That `70s Show", który przyniósł mu popularność. Zdaje się, że chciał przypomnieć siebie fanom, wybierając taki a nie inny repertuar- Matt w jego wykonaniu, to tylko nieco doroślejsza wersja Erica Formana. Anna Faris i pozostała reszta obsady nie miała zbyt dużo do zagrania - z rzadka pojawiające się gagi poprzetykane są nieco bezbarwnymi dialogami i pustawą narracją. Na wielkiej imprezie (w zasadzie nawet na dwóch) zwyczajnie niewiele się dzieje.

Niezaprzeczalnym atutem "Take me home tonight", odgrywającym najważniejszą rolę i skłaniającym do jego obejrzenia- jest klimat. Jeśli lata 80te wspominacie z rozrzewnieniem, albo chcielibyście się cofnąć wstecz o ćwierć wieku- to znakomita okazja, by poczuć świeży powiew tamtego powietrza, nutę beztroski i posłuchać największych hitów muzycznych. A muzyka dobrana została znakomicie! Przez kilkadziesiąt minut można wsiąknąć w rewelacyjną atmosferę, towarzyszącą seansowi. Problemem staje się jednak wtedy powrót do rzeczywistości (przyszłości?), kiedy okazuje się, że fabuła "Take me home tonight" jest miałka, przewidywalna, że postaci są papierowe i zamiast rozśmieszać potrafią zirytować. Całość wykonana jest z dbałością o szczegóły ale historię opowiedziano bez polotu- scenariusz stanowi największy mankament obrazu, bezlitośnie odkrywa wady i niedociągnięcia filmu. Opowieść prowadzona jest w duchu komedii młodzieżowych, a skierowana do starszego odbiorcy - dlatego dwudziesto-, trzydziestolatkowie, przyciągnięci wspomnieniem minionych czasów, mogą poczuć się zawiedzeni.

Nie doczekałem się aż rozbrzmi tytułowa (a pojawiającą się tylko w zwiastunie) piosenka- "Take me home tonight" nie przyniosło spełnienia, a jedynie gorycz i odrobinę nostalgii za dawno minionymi latami osiemdziesiątymi. Pomimo początkowego zachwytu film rozczarowuje. Potrafi rozbawić w kilku momentach i tylko lub aż tyle, da się o nim w skrócie powiedzieć.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones